Rozdział 6

1.3K 50 2
                                    

Dzisiejszy wieczór będzie dla nas wszystkich wyzwaniem. Nigdy nie braliśmy udziału w jakiejś akcji, wszyscy na raz. Dzisiaj okaże się czy umiemy jakoś w miarę współpracować ze sobą. Tylko pytanie czy ojcu właśnie o to chodzi? Pierwszy raz jest mi ciężko go rozgryźć. Nie wiem jak poprowadzić tą akcję aby odnieść wyznaczony cel. Niby sprawę mamy postawioną jasno, ale czy aby na pewno o to właśnie chodzi?

- Domenico, gdzie jest Otavia? - Zapytał się mnie Marco.

- A gdzie ona może być? Na zakupach, stwierdziła, że w spodniach nie pójdzie do kasyna.

- Może iść w worku na śmieci bo jej urok nic nie zadziała. W całych Włoszech nasze nazwisko dużo mówi, ale tutaj w Katanii, to już tym bardziej. A skoro pojawimy się wszyscy w jednym miejscu, to każdy będzie wiedział, że coś się szykuje.

- Dlatego ty z Marco, nie wejdziecie do kasyna. Będziecie obserwować wszystko na kamerach i informować  nas.

- Będzie jak chcesz Domenico. Tak czy inaczej nie wydaje mi się aby były problemy. Przecież nie ma tam niewiadomo ile ochrony. Ten gościu nie jest powiązany z mafią, także nie musi jej aż tyle mieć. Zobaczycie, że pójdzie szybko i łatwo.

- Obyś miał rację.

Po około dwóch godzinach w moim domu pojawiła się Otavia, uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Ty to jesteś jak każda kobieta, wystarczą zakupy aby być uśmiechniętym.

- Ej.. - Otavia uniosła palec wskazujący i zaczęła grozić nim do Davide. - Nie zapominaj, że nie jestem jak te wszystkie puste lale. Z większym uśmiechem sprawie ci ból.

- Dobra, dobra! Nie nakręcają się tak. Zostaw siły na wieczór. - Davide uśmiechnął się i uniósł ręce w górę.

- I pomyśleć, że o tobie też pomyślałam i kupiłam ci ubranie na dzisiaj. Nie zasłużyłeś na jakąkolwiek uprzejmość z mojej strony.

- Oj już się nie denerwuj tak, bo zmarszczki ci się porobią. Na przykład taka jak ta. - Davide wskazał palcem na czoło Otavii.

- Zajebie cię za chwilę, przysięgam!

- Otavia zostaw Davide i idź się szykować skoro mamy dzisiaj wychodzić. Ludzie zaczynają się schodzić i możemy się zbierać.

- Dobra już idę ale masz to dla ciebie kupiłam. - Otavia podała mi torbę. Zajrzałem do środka i zobaczyłem garnitur.

- Garnitur?

- A co myślałeś, że w dresie pójdziesz!

- No nie, ale ja mam w co się ubrać.

- Kurwa nie wierzę. Bądź miła, staraj się, to ci kretyni i tak nie docenią tego.

Otavia zaczęła mamrotać coś pod swoim nosem, na co zaczęliśmy się wszyscy śmiać.

- Marco a to dla ciebie.

- A ja dziękuję ci siostrzyczko, że o mnie pomyślałaś.

Marco wstał i ucałował Otavie w policzek.

- Widzicie jak powinniście się zachować. Bierzcie przykład z najmłodszego.

Otavia mówiąc to, zaczęła znikać już na schodach. Davide jedynie przewrócił oczami, po czym wstał i tak samo poszedł się szykować. My z Marco zrobiliśmy to samo.

Kiedy byłem gotowy, zszedłem na dół do magazynu. Przed wejściem do niego wpisałem odpowiedni kod i mogłem wejść do środka. Wybrałem odpowiednią dla każdego z nas broń. Przecież musimy być zabezpieczeni, a ojciec nawet o tym nie pomyślał. Zawsze mam w domu mini magazyn w razie konieczności. Po sprawdzeniu sprzętu, wróciłem do salonu, gdzie moje rodzeństwo już w nim było. Rozdałem każdemu po odpowiedniej broni i sprzęcie, po czym w czwórkę wyszliśmy z domu.

Rossi family secrets (vol. 1 Domenico) (+18) (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz