Rozdział 6

700 29 114
                                    

Pov: Will

Ten okropnie straszny film nareszcie się skończył. Myślałem, że umrę tam ze strachu. Naszczęście Aiden okazał mi duże wsparcie i cały czas trzymał mnie za rękę. Byłem mu bardzo wdzięczny.

- Chyba tylko ja się bałem - odezwałem się, kiedy wyszliśmy z budynku. Na dworze zrobiło się nieco zimno, a ja miałem na sobie tylko koszulę. A mogłem wsiąść bluzę.

- Co z tego! Każdy się przecież czegoś boi - blondyn wzruszył ramionami podchodząc do motora. - Po prostu nie chcę, żebyś wziął mnie za pizdę - powiedziałem cicho. Oboje się zatrzymaliśmy i głęboko patrzyliśmy sobie w oczy. Pozwoliłem sobie spojrzeć na jego usta.

Były wąskie i cienkie i w żaden sposób nie przypomniały ust Mike'a, ale dlaczego ja go porównuje do tego dupka?

- Wcale tak nie uważam... Uważam, że to... Słodkie - zawstydzony poprawił swoje włosy, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Czy ja jestem słodki? - zaśmiałem się przez co Aiden jeszcze bardziej się zawstydził.

- No tak... - podrapał się po karku. Naprawdę to miłe, że tak uważa. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać... Jest miły, przystojny i troskliwy, ale nie chcę się znowu zakochać, bo co jeśli kolejny chłopak nie odwzajemni moich uczuć?

- Widzę, że ci zimno - Aiden przerwał głuchą ciszę, która zapadła między nami. - Trudno. Mogłem wsiąść bluzę - wzruszyłem ramionami. Blondyn zaczął ściągać z siebie bluzę, a kiedy chciał mi ją dać wyciągnąłem rękę prostując. - Naprawdę nie trzeba.
- Will no weź... Widzę, że ci zimno - odpowiedział, a ja kolejny raz pokręciłem głową.

W końcu jednak się zgodziłem i pozwoliłem chłopakowi założyć na mnie bluzę. Aiden delikatnie chwycił moje ręce i zaczął zakładać bluzę. Podobało mi się to... To fajne uczucie.

Znowu złapaliśmy długi kontakt wzrokowy, a blondyn dwa razy spojrzał mi ma usta przez co zarumieniłem się. Czy jeśli się przy nim rumienie to oznacza, że mi się podoba? Przecież znam go tylko dwa dni.

***

Aiden odwiózł mnie pod dom, a ja grzecznie mu podziękowałem za spędzenie z nim miło czasu. Niespodziewanie chłopak mnie przytulił, ale ten uścisk trwał tylko kilka sekund. - Do zobaczenia jutro - powiedział cały czerwony. - Do zobaczenia - odpowiedziałem i udałem się do domu.

Podobało mi się to jak mnie przytulił. Biło od niego ciepło i poczułem się bezpiecznie kiedy silne ramię mnie mocno obejmowało.

Po cichu wszedłem do domu. W środku panowała kompletna cisza i ciemność. Nie powiem trochę mnie to przerażało... W tym momencie czułem się jak w jakimś horrorze.

Kiedy przed oczami ujrzałem straszną postać, którą widziałem w filmie, który oglądałem w kinie głośno wrzasnąłem odsuwając się pod ścianę. Na pewno była to tylko moja wyobraźnia, ale nie zmienia to faktu, że się przestraszyłem. Bałem się podnieść wzrok i ukryłem swoją twarz w dłoniach.

- Will?! Co się stało?! - usłyszałem zbieganie po schodach, a po chwili zapaliło się światło. Mimo to nadal bałem się spojrzeć. - Will? - usłyszałem zmartwiony głos Mike'a, a następnie poczułem jak przy mnie kuca. - Wszystko okej? - położył rękę na moim ramieniu, ale ja nie byłem w stanie na niego spojrzeć. Dlaczego ja muszę się wszystkiego bać?

- Hej... Wszystko dobrze. Jestem przy tobie - pogłębił ucisk na moim ramieniu, a ja poczułem się nieco bezpieczniej. Po chwili odważyłem się podnieść wzrok. Naszczęście tego potwora tam już nie było, więc odetchnąłem z ulgą.

Spojrzałem na Mike'a, który patrzył na mnie z troską cały czas trzymając rękę na moim ramieniu. - Co się stało? - zapytał brunet. - Ja... Ja widziałem jakiegoś potwora, który był w filmie i wiem, że to moja wyobraźnia, ale się wystraszyłem - mój głos zadrżał.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz