Rozdział 8

630 26 52
                                    

Pov: Will

Następnego dni obudziły mnie głośne krzyki z dołu. - Jesteś jebanym gówniarzem! - usłyszałem zdenerwowany głos swojego brata. Leniwie podniosłem się z łóżka i przetarłem ręką swoje zapłakane oczy. Szybko przebrałem się w jakieś randomowe ubrania i po cichu zszedłem na dół.

- To ty masz teraz jakiś problem! - wrzasnął Mike, a ja odruchowo się wzdrygnąłem przypominając sobie wczorajszą sytuacje. Bałem się do niego zbliżać. - Jonathan? - zawołałem słabo swojego brata. Wzrok dwóch chłopaków padł na mnie. Kiedy Mike na mnie spojrzał miałem ochotę uciec. - Will... Wszystko w porządku? - zapytał Jonathan podchodząc do mnie. - Czemu miało by nie być? - zmarszczyłem brwi. Nie wiedziałem co skłoniło go do zadania takiego pytania.

- Po prostu dowiedziałem się, że ten skurwiel prawie cię wczoraj pobił! - krzyknął posyłając Mike'owi mordercze spojrzenie. - To nie miało tak wyglądać! Will porozmawiajmy - zbliżył się do mnie, a ja schowałem się za plecami swojego brata. - Uspokój się wreszcie! - starszy chłopak agresywnie chwycił Mike'a za koszulę. Najchętniej to by go zabił. - Odjeb się od Will'a i nie interesuj się jego życiem!

- Jonathan zostaw go już! - krzyknąłem, kiedy brat zrobił się jeszcze bardziej zdenerwowany. Co jak co, ale nie chciałem, żeby Mike'owi stała się krzywda. - Jeszcze jeden taki numer to pożałujesz! - warknął w jego stronę odpychając go z całej siły.

Spojrzałem na bruneta, który wlepiał wzrok w podłogę, a chwilę później pobiegł do pokoju. Odetchnąłem z ulgą kiedy zniknął z mojego pola widzenia. Usiadłem przy stole, ale nie uszykowałem sobie nic do jedzenia. Nie byłem głodny. - Już dobrze... Nie bój się - poklepał mnie po ramieniu i usiadł obok mnie.

- Wczoraj widział jak całowałem się z Aiden'em... Nie wiem dlaczego tak zareagował - pociągnąłem nosem. - Całowałeś się z nim?! - krzyknął, a w jego głosie mogłem wyczuć szczęście. - Nawet kilka razy - uśmiechnąłem się przypominając sobie wczorajszy dzień. Aiden jest o wiele lepszy niż Mike.

- Jesteście razem? - zaczął mnie dopytywać poruszając dwuznacznie brwiami. Miałem ochotę uderzyć go za te dziwne gesty. - Tak i mam z nim randkę dzisiaj - zaśmiałem się, a mój brat kolejny raz poklepał mnie po plecach.

***

Siedziałem w swoim pokoju i próbowałem narysować Aiden'a co nie było łatwe, bo nie znam jego twarzy tak dobrze by odwzorować ją na kartce. Jonathan wyszedł z domu jakąś godzinę temu. Powiedział, że jedzie na zakupy, ale jechał z Argyle'm dlatego obstawiam, że nie wróci tak prędko.

Odskoczyłem w tył, kiedy zauważyłem Mike'a w swoim pokoju. Strasznie się wystraszyłem. Bałem się, że mi coś zrobi, a Jonathan mi nawet nie pomoże. - Wyjdź - starałem się brzmieć łagodnie. - Will nie bój się... Pogadajmy! To nie miało tak wyglądać - głośno westchnął, a w jego oczach zauważyłem łzy. Wydawał się tego żałować, ale nie byłem co do tego w stu procentach przekonany.

- Wyjdź - wstałem z łóżka, kiedy brunet zaczął do mnie podchodzić. - Will proszę - odległość między nami szybko się zmniejszała co mi się nie podobało. - Powiedziałem wyjdź! - odważyłem się krzyknąć, ale chłopak nic sobie nie robił z moich próśb.

- Will proszę! Przepraszam za to co wczoraj zrobiłem! Tak bardzo tego żałuję! Will nie chciałem ci zrobić krzywdy nigdy bym cię nie uderzył. Nie potrafiłbym cię skrzywdzić - jego głos brzmiał przepraszająco, a sam chłopak wyglądał jakby tego żałował i to wszystko co teraz mówi było szczere. - Już mnie skrzywdziłeś - wyszeptałem, ale na tyle słyszalnie, żeby chłopak to usłyszał.

Brunet zamilkł wpatrując się we mnie ze smutkiem. - Will... - próbował coś powiedzieć, ale mu nie wychodziło. - Wyjdź już proszę - spojrzałem na niego błagalnie, lecz Mike nie ruszył się z miejsca.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz