Rozdział 44

336 24 83
                                    

Pov: Mike

Dźwięk budzika rozbrzmiał po całym moim pokoju, a ja zakryłem twarz poduszką przekręcając się na drugą stronę. Nienawidzę wstawać tak wcześnie. - Michael wyłącz ten budzik! - podirytowany głos mojej mamy sprawił, że nie miałem innego wyjścia niż wstać i wyłączyć urządzenie. Wstałem i odsłoniłem rolety, a wiosenne promienie słońca wtargnęły do mojego pokoju.

Otworzyłem szafę i wybrałem jakieś randomowe spodnie, a do tego koszulkę Klubu Ognia Piekielnego. Wychodząc z pokoju zahaczyłem szybko o łazienkę, a następnie zbiegłem po schodach na dół.

Szybko zacząłem wkładać tosty do tostownicy, a w międzyczasie poprawiałem swoje włosy. - Michael o której dzisiaj wracasz? - moja mama podeszła do mnie podając mi mój plecak za co byłem jej ogromnie wdzięczny. - Wiesz pewnie po dziewiętnastej mamy Klub Ognia Piekielnego - założyłem plecak na plecy i zacząłem zakładać buty.

- Przed osiemnastą masz być w domu - odezwał się mój ojciec, który czytał gazetę popijając kawę. - Dlaczego? - rozłożyłem ręce marszcząc brwi. - Musimy jechać po nowy telewizor. Nie będę brała Holly, bo jest to dosyć daleko dlatego musisz się nią zająć.

- Możesz przyprowadzić tego swojego Will'a tylko, żeby Holly nie musiała na to patrzeć - wtrącił się mój tata, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. - Idź już, a nie się podśmiechujesz - Ted przewrócił oczami, a ja wyszedłem na zewnątrz i od razu wsiadłem na rower kierując się w stronę domu Hoppera.

***

Zrzuciłem rower na ziemię i podbiegłem do drzwi od razu naciskając dzwonek. Otworzyła mi pani Byers, która miała rozwalone włosy na wszystkie strony świata, a w ręce trzymała parujący kubek kawy. - O hej Mike - przepuściła mnie w drzwiach. - Dzień dobry - w środku zauważyłem Hoppera, który w milczeniu szykował się do pracy. Po śmierci El zrobił się bardzo cichy.

- Will jest w pokoju - cicho zapukałem do drzwi jego pokoju, a słysząc ciche proszę otworzyłem drzwi. Szatyn właśnie zapinał pasek i był odwrócony do mnie tyłem. - Cześć wyspałeś się? - podszedłem do niego i mocno przytuliłem od tyłu. Wtuliłem głowę w jego szyje zaciągając się jego zapachem. Nie widzieliśmy się jedną noc, a już zdążyłem zatęsknić.

Chłopak oparł głowę o moją klatkę, a ja położyłem ręce na jego talię i zacząłem lekko kołysać naszymi ciałami. - Wyspałem się, a ty? - przechylił głowę tak, żeby mieć na mnie widok.

- Nie do końca - zaśmiałem się cicho. Korzystając z okazji, że chłopak patrzy prosto na mnie złączyłem nasze wargi w długim i czułym pocałunku. Widziałem jak chłopak uśmiecha się przez pocałunki, co było cholernie urocze. - Mama i tata jadą dzisiaj po jakiś telewizor, a ja muszę się zajmować Holly. Chcesz mi pomóc w opiece nad dzieckiem? - przygryzłem lekko jego płatek ucha, a chłopak cicho mruknął.

- Chętnie, a teraz wybacz muszę się szykować - ściągnął moje ręce z swojej talii i zaczął pakować książki do plecaka.

Po kilku minutach Will wreszcie skończył się szykować i razem wyszliśmy z pokoju. - Mamo idę do Mike'a po klubie DND - szatyn spakował śniadanie zrobione przez jego mamę do plecaka. - Okej, ale bądź o dwudziestej - uśmiechnęła się ciepło. - Nie mogę zostać dłużej? Chociaż do dwudziestej pierwszej - westchnął. - Dwudziesta! - odkrzyknęła chwytając kluczyki od samochodu.

***

Całą drogę do szkoły spędziłem na rozmowie z Will'em. Uwielbiam go słuchać nawet jeśli jakiś temat mnie nie interesuje. Jego głos mnie uspokaja i mógłbym słuchać go godzinami nawet jakby mówił o rzeczach, których nie cierpię.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz