Pov: Mike
Minęły cztery dni od ostatnich wydarzeń. Policja z Hawkins nadal szuka Aiden'a, ale po chłopaku ani śladu. Tak jakby rozpłynął się w powietrzu. Nawet El nie jest już w stanie zlokalizować jego położenia. Will nie dostaje już listów, ani nikt go nie śledzi co bardzo mnie cieszy. Chociaż na te kilka dni z naszych myśli odszedł Aiden.
Hopper i Joyce są aktualne na komisariacie i ustalają lokalizację blondyna. Jego ucieczka stała się bardziej uciążliwa i skompilowana niż wszystkim się wydawało. Aiden mówił Will'owi, że umie doskonale ukrywać się przed policją i miał rację.
El jak ma to w zwyczaju poszła do Max i pewnie będzie siedzieć tam do późna. Przyjaciółki są wręcz od siebie uzależnione, ale to dobrze bo są szczęśliwe.
Ja i Will zostaliśmy sami w domu Hoppera. W tle było słychać ciche głosy aktorów z telewizora. Obraz z urządzenia był jedynym światłem w pomieszczeniu, a my siedzieliśmy na kanapie blisko siebie, głowa szatyna była oparta o moje ramię. Moja głowa stykała się z tą jego przez co jego brązowe włosy kłuły moją twarz, ale nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu.
Czułem delikatną, waniliową woń z jego włosów, przez co zacząłem się zaciągać jego zapachem niczym jakiś narkoman. Will jest dla mnie jak narkotyk, z dnia na dzień uzależniam się od niego coraz bardziej. Nie potrafię już zasnąć, kiedy nie ma go obok. Nie wyobrażam sobie żyć bez niego, nie chcę wiedzieć co by było gdybym go stracił. Nie mogę go stracić. Nie pozwolę, aby Aiden go skrzywdził.
- Wiesz jak bardzo cię kocham? - powiedziałem pół szeptem i zacząłem jeździć nosem po miękkich włosach szatyna. Zamknąłem oczy rozkoszując się cudownym zapachem jego szamponu. - Wiem powtarzasz mi to prawie codziennie - zaśmiał się i mocniej się we mnie wtulił.
Przełożyłem jedną rękę za jego talię, a następnie położyłem swoją dłoń na jego brzuch. Spoczywała sobie spokojnie, ale widziałem, że Will nie może się przez to skupić na filmie. Błądziłem oczami po ekranie telewizora, ale nie odbyło się bez częstego patrzenia na mojego pięknego chłopaka, który spokojnie przytulał się do mojego boku.
Powoli wsadziłem swoją rękę pod materiał jego koszulki. Poczułem jego ciepłą i gładką skórę, którą tak uwielbiam. Spojrzałem na reakcję niższego chłopaka lecz ten tylko mocno się zarumienił i zaczął szybciej oddychać. Uśmiechnąłem się pod nosem i przygryzłem lekko swoją wargę.
Przesunąłem rękę bardziej w górę i zatrzymałem się tuż nad jego brzuchem. Zacząłem kreślić kółka palcem wywołując przy tym gęsią skórę u szatyna. - Mike - Will odwrócił się w moją stronę, a nasze spojrzenia spotkały się na dłuższy czas. Chłopak szybko oddychał, a ja byłem dumny, że doprowadziłem go do takiego stanu.
- Masz mi coś do powiedzenia skarbie? - uśmiechnąłem się przebiegle, a Will próbował ukryć swój uśmiech, który malował się na jego twarzy. Nie rozumiem dlaczego próbuje go ukryć skoro jego uśmiech jest najpiękniejszy na świecie i zawsze mnie rozczula.
- Mieliśmy oglądać film... - westchnął odgarniając swoje włosy do tyłu. - Narazie nie dzieje się nic ciekawego. Zanim dojdą do sedna minie kilkanaście minut, a w tym czasie może po robimy coś fajnego? - przejechałem palcami po jego rozgrzanej twarzy, specjalnie zahaczając o jego malinowe wargi.
- Co masz na myśli, że będziemy robić coś fajnego? - poprawił się i usiadł na moich kolanach przez co wciągnąłem głośno powietrze. To niesamowite jak ten chłopak na mnie działa, zawsze gdy dochodzi między nami do jakiejkolwiek bliskości tracę pewność siebie i zatracam się w nim.
- No wiesz... - oblizałem nerwowo wargi, a moje oczy utknęły na jego ustach. - Nie wiem? Wytłumaczysz mi może? - szatyn przybliżył się do mojej szyi, a ja poczułem jego ciepły oddech na skórze. Serce biło mi jak oszalałe, a żołądek strasznie bolał z powodu ogromnych motyli.
CZYTASZ
You are late |BYLER|
Teen FictionKiedy Mike nie odwzajemnia uczuć Will'a ten zakochuje się w kimś innym...