Rozdział 12

580 25 171
                                    

Pov: Will

- Dziękuję za dzisiaj - zsiadłem z motora oddając kask chłopakowi. Dzisiaj naprawdę było cudownie. Nie dość, że byłem z Mike'iem na wrotkach to jeszcze przytulałem się z Aiden'em. Oglądaliśmy film i całowaliśmy się. Naszczęście chłopak przestał być natręty.

- Willy... Chyba zaczynam cię kochać... - wyszeptał do mojego ucha. Zarumieniłem się przygryzając swoją wargę. Cieszy mnie to, że Aiden darzy mnie już takimi poważnymi uczuciami. - Ja chyba też... - założyłem ręce na jego kark, a blondyn położył ręce na mojej talii. Jego ręce sunęły się w górę i dół co mi się bardzo podobało.

Złożyłem ostatni pocałunek na jego ustach i wszedłem do domu. Wchodząc od razu usłyszałem rozmowy w kuchni. - Tam była taka zajebista laska! Mówię ci stary. Zerwał byś z tą Nancy ja bym się z tobą nią podzielił - usłyszałem głos Argyle'a. - Nie ma mowy! Kocham Nancy! - mój brat się oburzył. - Właśnie widać.

- Hej Jonathan, hej Argyle - przywitałem się z chłopakami obserwując reakcje długowłosego. Wczoraj siłą wyrzuciliśmy go z domu. Nie było to miłe, ale nie chciałem całą noc słuchać jego śpiewania. Mam nadzieję, że nie jest zły. Może nic nie pamięta? Wczoraj był najarany w trzy dupy, więc bardzo to możliwe.

- Nie fajnie mnie wczoraj potraktowałeś - odezwał się Argyle, a ja przełknąłem głośno ślinę. A już miałem nadzieję, że nie pamięta tego. - Rozumiem, że chciałeś się miziać ze swoim chłopakiem, ale bez przesady!

- Nie jest moim chłopakiem - przewróciłem oczami. Wczoraj powiedział dokładnie to samo. Myślałem, że spalę się z wstydu, kiedy powiedział to przy Mike'u.

- Pewnie łóżko złamaliście - poruszył dwuznacznie brwiami, a ja zarumieniony spuściłem głowę próbując ukryć swój uśmiech. Sam nie wiem dlaczego się śmieje. Nie powinienem.

- On nie jest moim chłopakiem! Mam już chłopaka Aiden'a i... I nie mów takich rzeczy!!! - wykrzyknąłem zdenerwowany jego zachowaniem. Nie chcę słyszeć takich rzeczy. Jestem już w związku z Aiden'em, a nie Mike'iem i jest mi dobrze. Nie mam ochoty słyszeć takich obrzydliwych rzeczy.

Mój brat się nie odzywał co również mnie zdenerwowało. Naprawdę można na niego liczyć. Widać, że znowu coś brał.

- Aiden? Ten z którym pracuje? - zapytał, a ja pokiwałem głową. Czekałem kilka sekund, aż długowłosy coś powie, ale nic takiego nie nastało. - Dlaczego pytasz? - domagałem się odpowiedzi. - Po prostu - wzruszył ramionami, ale wiem, że miał dużo do powiedzenia. Nie chciał mi czegoś ewidentnie powiedzieć.

- Zasrane ćpuny! - wrzasnąłem i zdenerwowany pobiegłem do swojego pokoju. - Hej Will mogę wejść? - usłyszałem spokojny głos Mike'a. - Nie mam czasu idę się myć - zacząłem szukać piżamy i udałem się do toalety.

- Co ty taki zdenerwowany? - zapytał brunet, kiedy wyszedłem. - Argyle mnie wkurzył - odpowiedziałem wchodząc do łazienki. Mike coś jeszcze mówił, ale nie odpowiedziałem tylko wszedłem pod prysznic.

***

Był kolejny ponury, ale wyjątkowy dzień w Kalifornii. Obudziłem się dosyć późno. Szybko się ogarnąłem i zszedłem na dół jak to było w mojej rutynie. W kuchni zauważyłem starszego brata, który czytał gazetę i pił kawę. Typowy dzień w Kalifornii. Co może się zmienić? Wtedy jeszcze nie wiedziałem.

- Cześć - odezwałem się do brata siadając przy stole. Widząc jego ponurą minę wiedziałem, że ma mi za złe moje przezwiska w stronę jego i jego przyjaciela.

- Przepraszam, że was tak nazwałem. Argyle mnie mocno wkurzył... - westchnąłem szykując sobie kanapki. - Już dobrze - odpowiedział i wrócił do czytania gazety. Zacząłem jeść swoje kanapki. Między mną, a chłopakiem panowała kompletna cisza. Nie było to jakieś niezręczne. Przy swoim bracie czuje się zawsze komfortowo, no chyba, że się naćpa...

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz