Pov: Will
Wchodząc do pokoju Mike'a moim oczom od razu ukazał się bałagan, który był dosłownie wszędzie. Na dodatek było tutaj strasznie duszno. Dziwię się jak on jest w stanie wytrzymać w takim zaniedbanym miejscu. - Mike co to za bałagan? - zawiedziony odwróciłem się w jego stronę, a ten zaczął szybko zbierać ubrania z podłogi. - Wybacz... - spuścił głowę, a ja otworzyłem okno wpuszczając świeże powietrze do środka.
- Czy to moje zdjęcie? Kiedy mi je zrobiłeś? - chwyciłem małe zdjęcie, które leżało na jego biurku. Przedstawiało mnie śpiącego w swoim łóżku. Miałem na sobie brązowy sweter, a moje włosy były potargane we wszystkie strony świata. Spałem będąc szczelnie przykryty kocem. Mike musiał mi je zrobić jak ostatnio u mnie nocował.
Brunet widoczne się zmieszał i zaczerwieniony spuścił wzrok na podłogę. Zaczął nerwowo bawić się palcami unikając kontaktu wzrokowego. - Mike? Halo żyjesz? - schyliłem się wpatrując się w jego twarz, a jego policzka przybrały coraz mocniejszego czerwonego koloru.
- No nie mogłem się powstrzymać i ci zrobiłem, przepraszam... - zacisnął powieki z żenady, a ja się roześmiałem. - Nie przepraszaj. Tylko nie rozumiem dlaczego mnie nie zapytałeś o zgodę? - odłożyłem swoje zdjęcie z powrotem na biurko. - Nie zgodziłbyś się.
- Racja - chłopak miał rację. W życiu nie zgodziłbym się na to, aby zrobił mi jakiekolwiek zdjęcie z zaskoczenia. Tak czy siak nie mam mu tego za złe.- Która godzina? - zapytałem siadając na jego niepościelonym łóżku. Powoli zaczynam się przyzwyczajać, że jest okropnym bałaganiarzem. - Osiemnasta trzydzieści jeden - usiadł obok mnie. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę wpatrując się w ścianę. Ta cisza nie była niekomfortowa, wręcz przeciwnie z Mike'iem mógłbym milczeć cały dzień i byłaby to najbardziej komfortowa rzecz na świecie.
- Może i nie ma Vecny, a przejścia zostały zamknięte, a ja powinienem czuć się szczęśliwy, ale tak nie jest... - odezwałem się nadal nie patrząc w stronę chłopaka. Ten jednak odwrócił się w moją stronę i zaczął uważnie słuchać. - Wiesz wszystko się zmieniło... Max nie chce z nikim rozmawiać, a Hopper jest taki cichy... Powiem ci szczerze, że brakuje mi jego krzyków o byle co... - pokręciłem głową odwracając się w jego stronę.
- Masz racje też za tym tęsknię. Czasem sobie wyobrażam, że znowu na mnie krzyczy tak jak rok temu - zaśmiał się ukazując szereg białych zębów.
- Brakuje mi El... Ona... Ona powinna żyć... Nie zasłużyła na to. Tak bardzo źle się z tym wszystkim czuje, ale ty sprawiasz, że jest lepiej. Kiedy spędzam z tobą czas zapominam o tym wszystkim i cieszę się, że mam cię obok. Ja nie wiem co bym bez ciebie zrobił Mike...
- Tak bardzo cię kocham... Dziękuję, że jesteś ja nie wiem czy bez ciebie dałbym radę - rozpłakałem się i wtuliłem się w jego brzuch zaciskając ręce na jego talii. Brunet mocno mnie do siebie przyciągnął, a ja bardziej się w niego wtuliłem wylewając łzy w jego koszulkę.
- Ja też się cieszę, że cię mam - ucałował mnie w czubek głowy, a ja uśmiechnąłem się przez łzy. Nadal nie wiem jakim cudem dostałem takie szczęście i mam obok siebie takiego cudownego chłopaka.
- Wiesz jak bardzo cię kocham? - usłyszałem cichy głos tuż przy swoim uchu przez co po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. - Nie, nie wiem - odsunąłem się tak, aby mieć widok na jego twarz. W jego oczach mogłem dostrzec ogromną miłość.
- Kocham cię aż do kosmosu i dziesięć razy z powrotem - położył rękę na mój rozgrzany i czerwony policzek, a ja zaśmiałem się lekko. - Ale z ciebie romantyk - pokręciłem głową, a brunet wzruszył ramionami.
CZYTASZ
You are late |BYLER|
Teen FictionKiedy Mike nie odwzajemnia uczuć Will'a ten zakochuje się w kimś innym...