Rozdział 50

285 16 100
                                    

Pov: Will

Moje serce podskoczyło mi do gardła, a ręce zaczęły drżeć tak, że prawie upuściłem kopertę. Zacząłem nerwowo przygryzać wargi powodując, lekkie krwawienie. W mojej głowie słyszałem tylko treść listu.

Byłem pewien od kogo dostałem ten list. To Aiden... Blondyn wysłał mi ten list z myślą, że mnie wystraszy i tak jak się spodziewał wystraszył mnie i to bardzo. Aiden to człowiek, którego boje się bardziej od Vecny czy innych stworzeń z drugiej strony. Jest chory psychicznie i nieobliczalny nie wiem do jakich czynów się jeszcze posunie...

On nie odpuści i może nawet uciec z psychiatryka co jest bardzo możliwe. Wysłał list mimo zakazu to na jakiej przeszkodzie stoi ucieczka?

- Co tam masz Will? - moja mama wyszła z łazienki, a tuż za nią Hopper. Byłem taki wystraszony, że nie zastanawiałem się nawet co robili tam w dwójkę. - Ummm... Mike dał mi notatkę z matematyki - skłamałem uśmiechając się sztucznie. Kobieta przyjrzała mi się podejrzliwie, ale końcowo wzruszyła ramionami i usiadła z Hopperem na kanapie włączając telewizor.

Cały zestresowany udałem się do pokoju i schowałem kopertę w najgłębszy kąt szafy. Nie chciałem, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, a zwłaszcza Mike. Chłopak napewno zrobiłby awanturę na pół miasteczka i posunąłby się do jakiś niebezpiecznych czynów. Nie chcę nikogo martwić, może to akurat nie Aiden i ktoś robi sobie ze mnie żarty...

***

Tej nocy nie zmrużyłem oka. Kiedy tylko zamykałem oczy od razu widziałem Aiden'a i jego przerażający uśmiech, który przyprawiał mnie o dreszcze. Cały czas się wierciłem i pociłem ze stresu. Na nogi stanąłem równo o szóstej i udałem się do łazienki w celu uszykowania do szkoły. Miałem jeszcze sporo czasu, ale nie chcę mi się leżeć kolejną godzinę w łóżku i ślepo wpatrywać w sufit.

Oparłem się rękoma o umywalkę, a następnie umyłem twarz zimną wodą, dzięki czemu nieco się orzeźwiłem. Spojrzałem w lustro i wyglądałem naprawdę okropnie. Przypominałem siebie za czasów, kiedy byłem męczony przez Vecne. Byłem bardzo blady, a pod oczami miałem spore wory. W moich oczach było widać ogromny strach i ból. Chciałabym, żeby teraz Mike był obok mnie...

- Wychodź! Muszę się szykować do pracy! - z zamyśleń wyrwał mnie głos Hoppera i ciągnięcie za klamkę. Pośpiesznie poprawiłem włosy i wyszedłem z łazienki nawet nie patrząc w stronę mężczyzny. - Wszystko okej? - zapytał, a w jego głosie wyczułem troskę. - Tak - odpowiedziałem krótko i zamknąłem się w swoim pokoju.

Z szafy wyciągnąłem niebieską bluzkę z jakimiś paskami, a do tego białe spodnie, które obwiązałem brązowym paskiem. Spakowałem książki do plecaka i wyszedłem z pokoju. W kuchni można było usłyszeć odgłosy naczyń i ciche rozmowy należące do mojej mamy i El. - Hej Will wyspałeś się? - moja mama rozczochrała mi włosy, a ja pokiwałem głową i usiadłem do stołu. Oczywiście, że to było kłamstwo. Nie wyspałem się i najchętniej to bym usnął na siedząco.

Mama położyła przed mną pełen talerz jedzenia. Na talerzu były dwie kanapki z serem, a obok sałatka pomidorowa. Nie byłem głodny, a na sam widok jedzenia miałem ochotę zwymiotować, ale nie chciałem martwić mamy dlatego niechętnie zacząłem przeżuwać jedzenie.

Usłyszałem dzwonek do drzwi i byłem pewien, że to Mike już po mnie przyjechał. Nie chciałem się z nim teraz widzieć, ponieważ chłopak napewno zauważy, że coś mnie męczy, a ja nie mam zamiaru mu mówić o tym liście.

- Otworzę - uśmiechnięta El otworzyła drzwi Mike'owi. Przytulili się na powitanie, a brunet oparł się o futrynę i posłał mi szeroki uśmiech. Odwzajemniłem gest, ale bardzo słabo. Chłopak zauważył, że coś jest ze mną nie tak, bo zmarszczył brwi, a ja byłem pewien, że nie odbędzie się bez pytań o moje samopoczucie.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz