Pov: Mike
Tej nocy nie spałem za długo. Obudziłem się strasznie niewyspany, ale to żadna nowość. Pewnie dzisiaj znowu będzie to głupie i bezsensowne spotkanie z drużyną, powyzywam się z Aiden'em i będę się nad sobą użalał. Co złego może się jeszcze stać? W tym momencie jeszcze tego nie wiedziałem.
Otworzyłem szafę w celu wybrania sobie jakiś ubrań, a kilka rzeczy zleciało na podłogę przez co głośno przeklnąłem. - Michael śniadanie! - usłyszałem głos mojej mamy z kuchni. - Idę!
Założyłem na siebie jakąś zwykłą bluzę i zwykłe dżinsy. Wychodząc z pokoju zahaczyłem o łazienkę. Umyłem zęby i ogarnąłem swoje włosy. W końcu zszedłem na dół.
Przy stole siedziała cała moja rodzina z dodatkiem Jonathana i Argyle'a. Nie chcąc wyjść na ,,niegrzecznego" przywitałem się cicho i zasiadłem do stołu. - Mike zaraz się zbieramy - odezwała się Nancy. - A wy gdzie znowu? Widzicie co się dzieje, a nadal sobie chodzicie gdzie chcecie - w głosie mojej mamy mogłem wyczuć troskę.
- Mamo uważamy na siebie, nie musisz się o nas bać - moja siostra uśmiechnęła się do kobiety, a ta już tego nie skomentowała. Najchętniej to zostałbym w domu, bo nie chcę znowu patrzeć na Aiden'a i tego jak całuje Will'a.
- Mike zbieramy się braciszku - Nancy wyciągnęła kluczyki z kieszeni i pomachała mi nimi przed twarzą. - Jem jeszcze - powiedziałem z pełną buzią, przez co trochę pokarmu wyleciało mi z ust. - Gorzej niż dziecko - westchnął mój ojciec, a ja zacząłem wycierać swoją buzię. - Mike! - krzyknął Jonathan, a ja udałem się z nimi do samochodu.
- Co tak właściwie wczoraj robiliście po drugiej stronie? - zapiąłem pasy. - Głaskaliśmy Vecne po buźce - odpowiedziała Nancy, a ja przewróciłem oczami. Takie odpowiedzi naprawdę mnie denerwują. - A ty co wczoraj robiłeś u Will'a? - poruszyła dwuznacznie brwiami, a ja miałem ochotę jej przyłożyć. - Rozwiązywałem problem o imieniu Aiden. Niestety się nie rozwiązał.
- Bardzo przykro nam z tego powodu. Gdybyś nie udawał debila na początku to Will byłby już twój - wtrącił się Jonathan, a ja musiałem przyznać mu całkowitą racje.
- Pocieszające - prychnąłem odwracając głowę w stronę okna. Reszta drogi minęła nam w całkowitej ciszy.
***
Wysiadając z samochodu moim oczom ukazał się Dustin i Steve, którzy zawzięcie szukali czegoś w szopie. Moja siostra na widok Harringtona uśmiechnęła się szeroko co nie spodobało się jej chłopakowi. - Zdecyduj się w końcu - klepnąłem ją w plecy i udałem się do chatki. Muszę przeprosić El nie za fajnie ją wczoraj potraktowałem.
Niepewnie wszedłem do chaty, a moim oczom ukazał się Will, który szykował sobie śniadanie. Był ubrany w uroczy sweterek, a jego włosy były nieogarnięte, co dodawało mu więcej uroku. Na uszach miał słuchawki i zaczął się lekko poruszać w rytm piosenki.
Stanąłem jak słup i zacząłem się w niego wpatrywać. Naszczęście chłopak mnie nie widział. Jak można być tak idealnym? Niespodziewanie szatyn odwrócił się w moją stronę i odskoczył zdziwiony. Zmieszany podrapałem się po głowie i udałem do pokoju El.
Jednak dziewczyny nie było w pokoju. Kiedy poczułem jak ktoś dotyka moich pleców odskoczyłem przerażony. - Hej stary wszystko okej? - zapytał Lucas, a ja zmarszczyłem brwi nie wiedząc dlaczego zadał takie pytanie. - Czemu miało by nie być? - zaśmiałem się lekko wchodząc do salonu.
- Ostatnio jesteś jakiś nieobecny i dziwny - odezwał się. Fajnie, że się o mnie martwi, ale nie lubię tego jak ktoś pyta się o moje samopoczucie zawsze muszę kłamać i tak też było tym razem. - Jak każdy - odparłem cicho, a mój wzrok znowu powędrował na szatyna, który przeczesywał swoje gęste włosy palcami.
CZYTASZ
You are late |BYLER|
أدب المراهقينKiedy Mike nie odwzajemnia uczuć Will'a ten zakochuje się w kimś innym...