Rozdział 51

236 16 100
                                    

Pov: Will

Reszta dnia w szkole minęła mi miło. Mike uważnie obserwował każdego ucznia z naszej klasy, a kiedy widział jak ktoś się ze mnie śmieje był w stanie naprawdę go uderzyć.

Zjadłem obiad, odrobiłem lekcje, pograłem w planszówki z El i tak minął mi czas do siedemnastej, czyli wspólnego wypadu z paczką. - Boje się, że będą się śmiać z moich włosów - szatynka stanęła przed lustrem i zaczęła się smutno wpatrywać w swoje odbicie. - El jesteś naprawdę śliczna, a twoje włosy są urocze - poklepałem ją po plecach. Nie chciałem, żeby się smuciła z powodu swoich włosów, które dla mnie są wyjątkowe i piękne. - Nie przejmuj się jakimiś gnojami.

- Sama nie wiem... Nie chcę, żeby każdy się na mnie patrzył - głośno westchnęła i zaczęła poprawiać swoją fryzurę. - Jeśli tylko ktoś będzie miał problem to ja sobie z nim pogadam - powiedziałem stanowczo, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko ukazując przy tym szereg białych zębów.

- Kocham cię Will dziękuję, że jesteś - przytuliła się do mnie, a ja do niej. - Ja też cię kocham - cieszę się, że ja i El tworzymy zgrany zespół jako brat i siostra. Od wyjazdu Jonathana na studia strasznie brakuje mi spędzenia czasu z rodzeństwem, a dzięki El mam co robić w wolnym czasie.

Usłyszałem dzwonek do drzwi, dlatego odsunąłem się od El i pośpiesznie ułożyłem włosy. - Mike napewno padnie z wrażenia jak cię zobaczy - zaśmiała się, a ja lekko uderzyłem ją bark.

- Hej - od razu wpadłem w ramiona swojego chłopaka. Nie widzieliśmy się dosłownie dwie godziny, a ja już zdążyłem zastęsknić. - Koniec tych waszych miłości, zaraz się spóźnimy - poklepała mnie po plecach i wyszła na zewnątrz.

Zamknąłem dom na klucz i wsadziłem klucz w doniczkę, tak aby moja mama i Hopper mieli jak wejść, kiedy wrócą z pracy. Mike uśmiechnął się do mnie czule i złączył nasze ręce. W radosnej atmosferze, przepełnionej rozmowami dotarliśmy pod centrum handlowe.

- Myślałem, że nie dotrzecie, spóźniliście się prawie osiem minut - Dustin zaczął narzekać, a El od razu podbiegła do Max i mocno ją przytuliła. Lucas uśmiechał się od ucha do ucha. Chłopak po powrocie El nabrał nadziei na odzyskanie Max. Rudowłosa jest zdecydowanie w lepszym humorze i być może zgodzi się na związek z Lucasem. Chcę, żeby każdy był szczęśliwy dlatego z całego serca im kibicuje.

Przyjaciele rozmawiali między sobą, a co jakiś czas głośno wybuchali śmiechem. Cieszyłem się, że są szczęśliwi i że wreszcie udało nam się spotkać ze wszystkimi, ale czułem, że to spotkanie nie skończy się dobrze.

Przełknąłem głośno ślinę, a uśmiech z mojej twarzy zniknął. Czułem się obserwowany, a czyiś wzrok wypalał mi plecy. Rozejrzałem się wokół, ale nikogo nie zobaczyłem. Nie uśpiło to jednak mojej czujności i wątpliwości. Czułem, że jestem cały czas obserwowany, przez co moje serce zabiło mocniej, a mój dobry humor z przed kilku minut zniknął. Moje myśli wypełnił teraz Aiden...

Co on uciekł z szpitala psychiatrycznego i teraz mnie śledzi? Może być to bardzo możliwe, tym bardziej, że wczoraj dostałem ten tajemniczy list. Bałem się, że może mnie dopaść i zabić.

Zabolało mnie to, że Mike nie zwrócił uwagi na moją zmianę zachowania tylko w najlepsze śmiał się z Lucasem. Wymusiłem się na sztuczny uśmiech i udałem się za przyjaciółmi do budynku.

- Chodźcie do tamtego sklepu! Mają tam zajebiste spodnie - Max wskazała ręką na pobliski sklep, a chłopaki przewrócili oczami. - Mają tam same babskie rzeczy! Spotkajmy się obok salonu gier na drugim piętrze właśnie tam idziemy - powiedział Lucas i razem z chłopakami weszliśmy na automatyczne schody.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz