Rozdział 10

599 39 104
                                    

Pov: Will

Aiden wyszedł z domu, a ja odetchnąłem z ulgą. Odprowadziłem go do furtki, a następnie wróciłem do domu. Wchodząc ujrzałem Mike'a. - Will? - zapytał cicho. - Hmm? - odpowiedziałem zdejmując buty. - Umm... Chciałabyś może obejrzeć ze mną film? Akurat zaraz leci jakiś fajny - wskazał na telewizor w salonie nerwowo drapiąc się po głowie.

Zamyśliłem się jednak trwało to kilka sekund. Dlaczego by nie? Spędzimy wreszcie razem czas jako najlepsi przyjaciele. Tego nam właśnie brakowało. Po ostatnich naszych kłótniach czas wreszcie porobić coś razem.

- Czemu by nie - zaśmiałem się lekko, a Mike spuścił głowę. Zauważyłem, że na jego policzkach pojawiły się rumieńce. - Tylko najpierw muszę coś zjeść. Umieram z głodu! - założyłem swoje papcie i udałem się w stronę kuchni.

- Nie musisz... Ja przygotowałem dla nas jedzenie - oblizał nerwowo swoje wargi, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nigdy nie spodziewałem się, że Mike coś sam sobie uszykuje. Z tego co słyszałem to w swoim własnym domu nie umie sobie kanapki przygotować.

- To fajnie - udałem się do salonu. - Takk... Fajnie - odpowiedział siadając na kanapie. Na stoliku rzeczywiście były przeróżne przekąski. Kilka tostów i ciastek, a do tego duża butelka coli. Niczego więcej do życia mi nie trzeba.

Usiadłem obok bruneta, który przełączał kanały. Chciałem zachować jakiś odstęp między nami, żeby chłopak nie czuł się niekomfortowo. Dlatego też odsunąłem się, a między nami było dosyć dużo przerwy. Mike'owi widoczne się to nie spodobało bo cicho westchnął.

***

Oglądaliśmy film już od jakiś piętnastu minut. Cały czas siedzieliśmy w ciszy jedząc ciastka. Chciałem się coś odezwać, ale nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. 

- Jak tam ci się układa z El? Dzwoniła? - postanowiłem zapytać. Szczerze ciekawiła mnie ich relacja. Uważam ich za zdrową parę. Jakim ja prawem myślałem, że Mike odwzajemni moje uczucia? Przecież zniszczyłbym swojej siostrze związek. - Nie gadajmy lepiej o mnie i o niej. Nie, nie dzwoniła - odpowiedział bez emocji jakby nie obchodził go własny związek. Może rzeczywiście go nie interesuje?

- Dobra rozumiem - kiwnąłem głową biorąc łyk coli. - A jak ci się układa z Aiden'em? - spojrzał na mnie, a później na moje usta. Złapałem z nim kontakt wzrokowy. Potrząsnąłem lekko głową próbując opanować dziwne scenariusze, które same przychodziły mi do głowy.

- Naprawdę świetnie. Aiden jest cudowny i bardzo uroczy - zaśmiałem się, ale twarz bruneta pozostała poważna. - No więc tak... - dodałem nieco ciszej widząc minę Mike'a.

- O czym właściwie chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytałem przypominając sobie sytuację z przed kilku godzin jak Mike wręcz błagał mnie o rozmowę. Ciekawiło mnie to o czym chcę ze mną porozmawiać.

Brunet odchylił swoją głowę do tyłu, a ja miałem idealny widok na jego linię szczęki. Nikt nie może temu zaprzeczyć, że Mike Wheeler jest cholernie przystojny. W tej pozycji wyglądał naprawdę cudownie, że pozwoliłem sobie przygryźć wargę.

- Nie ważne już - odpowiedział wlepiając wzrok w sufit. - A może ważne? - zapytałem, a brunet znowu na mnie spojrzał. - Raczej nie - odpowiedział, a ja przysunąłem się bliżej niego sam nie wiem czemu.

Brunet zauważył tą małą odległość między nami. Myślałem, że się odsunie, ale nic takiego nie nastało.
Spojrzałem głęboko w jego ciemne tęczówki i po raz kolejny tego dnia zacząłem się w nich zatracać...

Brunet zjechał wzrokiem na moje usta, a ja również nie byłem dłużny. Co ja najlepszego wyprawiam przecież lubię Aiden'a.

- Powiesz mi w końcu czy nie? - zapytałem podpierając się na łokciu. - Nie - odpowiedział, krótko. Zabrzmiało to dosyć wrednie. Nawet bardzo... - Okej - odpowiedziałem i wróciłem wzrokiem na ekran telewizora.

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz