♡11♡

1K 42 5
                                    

- szefowa jest pewna że nie złapią mnie przed lotniskiem? - zapytał mężczyzna który miał przewozić towar ciężarówką do lotniska

- jestem tego pewna, droga którą masz wyznaczoną na gps'ie jest czysta - odparłam pewna siebie

- Tommy to specjalista od takich akcji, zaufaj jej młody - odezwał się najstarszy z nas

- dzięki Joseph, ale to prawda, możesz mi teraz zaufać, nawet jakby coś nie wyszło to nic się nie stanie, wyjdziesz z tego cały i jeszcze zyskasz kasę za przewóz - zapewniłam

- w porządku.. ile dostaje? - zapytał patrząc ma nas

- dziesięć procent z całego dochodu - odparł Joseph - opłaca się, spokojnie - pokręcił głową z politowaniem jak bardzo ten chłopak jest chciwy na pieniądze

- Dobra, to ja ruszam - powiedział po czym wsiadł do ciężarówki

- pamiętaj że cały czas jesteśmy w kontakcie - powiedziałam gdy ten odpalał pojazd

- się wie szefowo, gdy tylko dojadę dam znać co i jak - zapewnił

- bądź ostrożny, nawet na prostej drodze może zdarzyć się wypadek - dodał Joseph patrząc na młodego chłopaka

- będę ostrożny, obiecuje, towar nie ucierpi - zapewnił

- Nie chodzi tylko o towar młody, chodzi też o ciebie - odparłam - nie mogę stracić tak dobrego kierowcy - dodałam na co chłopak się uśmiechnął

Zaraz po tym ruszył w drogę a ja odprowadzałam go wzrokiem dopóki nie zniknął mi z pola widzenia.

- poradzi sobie, to nie pierwsza jego taka akcja - odparł Joseph kładąc dłoń na moim barku

- wiadome, raczej nie poleciłbyś mi kogoś słabego - popatrzyłam na mężczyznę

- A w życiu, jeszcze brakuje żebyśmy wpadli i na stare lata zamknęli mnie w więzieniu - prychnął

- mam tyle znajomości że nie mieli by możliwości żeby nas zamknąć - zaśmiałam się wkładając ręce do kieszeni spodni

- I właśnie między innymi dlatego z tobą współpracuje - przyznał też się śmiejąc

- naprawdę miło to słyszeć wiesz? - zakpiłam

- jasne, co powiesz na herbatę? - zapytał gdy zaczęliśmy iść w stronę jego drewnianego domku

- preferuje kawę, znajdziesz takie coś w swoich szafkach? - zapytałam

- jasne że tak - odparł - czarną czy latte? - zapytał przepuszczając mnie w drzwiach

- czarną, muszę dzisiaj być w pełni żywa umysłowo - odparłam

- się robi - przytaknął po czym poszedł do kuchni

Ja za to siadłam w salonie na kanapie i zaczęłam oglądać wystrój pomieszczenia. Moją uwagę skupiły od razu poroża jeleni które wisiały na ścianie. Na podłodze leżał dywan zrobiony ze skóry niedźwiedzia. Nie rozumiem jak można takie coś mieć we własnym domu. Po chwili mój wzrok powędrował na kominek w którym nic się nie paliło zważając na porę roku która teraz panuje w USA. Stały na nim ramki ze zdjęciami. Wstałam i podeszłam do danego miejsca aby lepiej się im przyjrzeć. Na kilku zdjęciach była podajże rodzina Josepha. Na jeszcze innych sam on w górach czy nad oceanem. Mimo to moja uwagę zwróciło najbardziej jedno, najmniejsze zdjęcie w najmniejszej ramce. Przedstawiało ono dwóch mężczyzn stojących obok siebie i palących papierosy. Byli oparci o bok jakiegoś starego samochodu i obydwoje byli uśmiechnięci. Jeden z nich to był Joseph. Tak bynajmniej mi się wydawało. Ale ten drugi.. ten drugi wyglądał praktycznie jak ja. Myślałabym nad tym dłużej gdyby nie głos Josepha za moimi plecami.

Chciałam Cię na zawsze ale... (T.2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz