Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do kuchni gdzie stała Leia. Nicole szła za mną przez jakąś połowę drogi bo po chwili skręciła w stronę drzwi wejściowych. Słyszałam tylko jak krzyczy coś w naszą stronę aby się pożegnać i zaraz po tym wyszła z mieszkania. Ja za to spojrzałam na Leie która stała cała zestresowana i starała się unikać mojego wzroku.
- dziękuję za.. - zaczęła niepewnie - za pomoc z naszyjnikiem - zauważyłam że przez ten cały czas bawiła się nerwowo palcami
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam opierając się lędźwiami o blat
Ona już nic nie odpowiedziała. Stałyśmy w ciszy a ona robiła wszystko aby na mnie nie spojrzeć. Mój wzrok za ro był skupiony w pełni na niej. Skanowałam powoli jej ciało.
- dawno nie stałyśmy w tak niekomfortowej ciszy - westchnęłam delikatnie spuszczając głowę
- trochę się od siebie oddaliśmy, nie sądzisz? - jej wzrok po raz pierwszy napotkał moje oczy
- być może, ale.. to nie zmienia jakichkolwiek uczuć którymi cie darzyłam - delikatnie uniosłam kącik ust
- co cie natchnęło na rozmawianie ze mną? - zapytała niepewnie jakby czuła ze to zdanie może być początkiem głupiej kłótni
- Nie potrafię dłużej żyć bez ciebie obok czując że jesteśmy pokłócone - przyznałam
- sugerujesz że jeśli byśmy się pogodziły to bez problemu mogłabyś się ode mnie odciąć? - zmarszczyła brwi
- tego akurat nie powiedziałam - pokręciłam głową z litości
- Ale tak to zabrzmiało - prychnęła
- Nie prawda, nie dopowiadaj sobie - odparłam patrząc cały czas na kobietę
- nic sobie nie dopowiadam, tak po prostu jest - odparła podirytowana
- przestań pierdolić - westchnęłam - nie doprowadzaj do kolejnej kłótni
- sugerujesz że wszystkie kłótnie to moja wina?! - zapytała unosząc głos i marszcząc brwi
- Nie krzycz - powiedziałam spokojnie patrząc na zdenerwowaną dziewczynę
- Ale.. - zaczęła ale momentalnie jej przerwałam
- skończ!! - podniosłam swój chłodny głos na co dziewczyna momentalnie zamilkła - jak mam naprawiać tą relacje skoro Ty cały czas krzyczysz i nie dajesz mi szansy na wyjaśnienie? - zapytałam już spokojniej
- Tommy.. - znów chciała coś powiedzieć ale ja tym razem też jej przerwałam
- Nie, skończ w końcu mówić, oskarżać mnie o wszystko i szukać drugiego dna we wszystkim co mówię, albo mnie teraz kurwa wysłuchasz i porozmawiamy o naszych problemach albo na prawdę rozważę to czy mamy jeszcze jakiekolwiek szanse na odzyskanie tej relacji - powiedziałam praktycznie na jednym wdechu patrząc dziewczynie w oczy
- więc proszę, mów - powiedziała dając mi łaskawie prawo głosu
- co jest dla ciebie w tym wszystkim problemem? Nie wiem, moi rodzice? Ja? - zapytałam wskazując na siebie
- Rosaline - odparła momentalnie - nie sądzisz że za bardzo się do ciebie zbliżyła?
- czy ty to wszystko robisz przez zazdrość? - zmarszczyłam brwi
- Nie, jasne że nie - prychnęła - zazdrość to tylko mała miarka z tego wszystkiego, twoi rodzice dużo od siebie dodali, nasze kłótnie też jakoś na mnie wpłynęły, do tego jeszcze udzieliło się twoje uzależnienie - powiedziała wymieniając wszystko i przy okazji wyliczając to na palcach
CZYTASZ
Chciałam Cię na zawsze ale... (T.2)
RomanceTom 2. Mówią że ciężko odzyskać człowieka który odszedł. Może i tak. Ale jeśli jest w tym szczypta miłości wszystko staje się łatwiejsze. Do momentu. Mrok i ból zasłonił światło którym byłam. Przepadłam w tym. Przepadłam w cholernym bólu.