Dwa dni później
Pov: Leia
- chodźmy, czas wracać - usłyszałam szept mojej narzeczonej gdy byłam wpatrzona w nagrobek jej dziadków
- w porządku - odparłam tym samym tonem zerkając w jej zeszklone oczy
Moja narzeczona.. Moja kochana Tommy. Nie poznawałam jej tego dnia. Ani razu nie zobaczyłam jej szczerego uśmiechu który zazwyczaj praktycznie nie schodził jej z twarzy gdy byłyśmy same. Przez cały dzień chodziła zamyślona, przygnębiona i można uznać że martwa. Co z tego że oddychała, skoro ja gołym okiem widziałam że gniła w środku. Każde słowo które wypowiedziała było chłodne i obojętne a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Nie wiedziałam jak się czuła bo nigdy nie przeżyłam straty tak bliskiej mi osoby. Jedyne co mogłam dla niej zrobić to być przy niej. Być jej oparciem przy tym wszystkim i starać się aby chociaż przez chwilę o tym nie myślała chociaż przyznam że było to cholernie ciężkie.
- chodź maluchu, bo jeszcze zmarzniesz i się rozchorujesz - powiedziała słabo i chwyciła mnie za dłoń
Ja jej tylko przytaknęłam po czym wtuliłam się w jej bok i zaczęłyśmy się oddalać w stronę bramy cmentarza.
Nie pojmowałam tego. Nie rozumiałam jak Tommy mogła się teraz mną przejmować. Akurat w takim momencie. Stałyśmy przed grobem osób które ją wychowały a ona jedyne czym się martwiła to tym czy się nie rozchoruje. Też z drugiej strony ją podziwiam. Wiem jak ciężkie było dla niej stanie tu i odczuwanie mojej obecności. Odczuwanie mojego zmartwienia i widok moich łez które nie raz uroniłam. Dla większości osób to nic. Dla mnie to kolejny argument który uświadamia mi że ona na prawdę mnie kocha I doskonale to okazuje zapewne nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- jak się czujesz? - zapytałam cicho nawet na nią nie patrząc. Przez cały czas mój wzrok tkwił w ziemi.
- jest okej, nie musisz się o mnie martwić - zapewniła i delikatnie ucałowała moją skroń
Podeszłyśmy do samochodu a Tommy otworzyła mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do pojazdu i zaraz po zatrzaśnięciu się drzwi z mojej strony zerknęłam na Tommy która przechodziła przed maską ubrana w garnitur i czarny płaszcz. Na chwilę się zatrzymała i odpaliła papierosa. Dopiero po tej czynności otworzyła drzwi od strony kierowcy i usiadła w fotelu. Od razu odpaliła auto. Włączyła ogrzewanie oraz podgrzewanie foteli po czym wyszła z auta i stanęła tuż przy drzwiach aby spokojnie zapalić. Nie przeszkadzałam jej w tym. Wiedziałam że tylko to ją uspokaja i daje upust wszystkiego co w niej siedzi. Po jakichś dwóch minutach wsiadła do samochodu.
- gdzie teraz? - zapytałam gdy ruszyłyśmy z miejsca
- jak chcesz możesz pojechać ze mną do mamy - odparła po czym ułożyła swoją dłoń na moim udzie
Od razu moje ciało przeszły dreszcze przez temperaturę jej dłoni. Jak zawsze była zimna. Jednak po chwili się do tego przyzwyczaiłam i ułożyłam swoją dłoń na jej dłoni i delikatnie zaczekam jeździć po niej opuszkami palców. Długo to nie trwało bo dziewczyna po chwili splotła nasze palce I delikatnie ścisnęła moją dłoń.
- bardzo chętnie, a na wieczór masz jakieś plany? - zapytałam zerkając na jej profil twarzy
- ymm.. - mruknęła zapewne zastanawiając się nad odpowiedzią - chciałam gdzieś sama posiedzieć
- A nie mogę z tobą? - odparłam czysto się o nią martwiąc
- możesz, jasne że możesz - delikatnie uniosła kącik ust
Już do końca drogi się do siebie nie odezwałyśmy. Zajechałyśmy na szybko do mojej teściowej. Zapytałyśmy czy niczego nie potrzebuje. Chwilę porozmawiałyśmy i wróciłyśmy do mieszkania. Tommy od razu poszła się przespać ponieważ ostatniej nocy praktycznie nie udało się jej zasnąć a ja siadłam w salonie z książką i w spokoju przeniosłam się do świata fikcyjnego. Trwało to że z dwie godziny bo po upływie tego czasu usłyszałam otwieranie drzwi sypialni. Odłożyłam książkę na stolik i spojrzałam na idącą w moją stronę Tommy która była ubrana w jeansy i bluzę. Usiadła obok mnie na kanapie i ułożyła dłoń na mojej łydce którą delikatnie zaczęła masować.
CZYTASZ
Chciałam Cię na zawsze ale... (T.2)
RomanceTom 2. Mówią że ciężko odzyskać człowieka który odszedł. Może i tak. Ale jeśli jest w tym szczypta miłości wszystko staje się łatwiejsze. Do momentu. Mrok i ból zasłonił światło którym byłam. Przepadłam w tym. Przepadłam w cholernym bólu.