Pov: Tommy
- Tommy.. - poczułam szturchnięcie w bok które mnie obudziło - Theo płacze.. - wymruczała
- Ja pierdole.. - jęknęłam zaspana
Jednak po chwili podniosłam się z łóżka i podeszłam do płaczącego chłopca. Wzięłam go na ręce na co momentalnie przestał płakać.
- rozumiem że już Ci się odechciało płakać? - zapytałam parskając śmiechem - kiedy go karmiłaś? - zapytałam zerkając w stronę łóżka na ledwo żywą Leie
- pół godziny temu, może trzeba go przewinąć.. - powiedziała w poduszkę
- dalej jesteś pewna że chcesz dziecko? - zapytałam śmiejąc się i układając Theo na skraju łóżka aby go przewinąć
- zamknij się - warknęła próbując znowu zasnąć
Ja tylko litościwie pokręciłam głową po czym zaczęłam przewijać młodego. Po chwili był już przebrany i znowu wzięłam go na ręce aby go utulić do snu. Zaczęłam kołysać go w ramionach chodząc po całej sypialni. Minęły chyba z trzy minuty a już spał. Położyłam go do łóżeczka i już zaczęłam iść w stronę łóżka lecz Theo znów zaczął płakać. Wróciłam się do niego i wzięłam na ręce. Znów ta sama sztuczka. Od razu po wylądowaniu w moich ramionach płacz ucichł.
- serio? - zapytałam zażenowana - jesteś niemożliwy - westchnęłam
- daj go tutaj i chodź spać - usłyszałam zaspany głos Leii
Od razu podeszłam do łóżka i się na nim położyłam uprzednio kładąc pomiędzy mną a Leią chłopczyka który momentalnie zaczął się śmiać z faktu że leży pomiędzy nami. Leia też cicho zachichotała. Ja jednak przykryłam nas wszystkich kołdrą i położyłam dłoń na brzuszku Theo aby nie płakał. Po chwili całą trójką zasnęliśmy.
****
- dzień dobry - powiedziałam wchodząc do kuchni gdzie Leia piła kawę a Theo siedział przed nią na blacie kuchennym - pięknie wyglądasz - dodałam całując moją narzeczoną w usta
- gdzieś jedziesz? - zapytała zważając na to że mam na sobie garnitur
- tak, jadę do Zoe żeby ogarnąć ta sprawę - powiedziałam przy tym zerkając na Theo który zaczął się bawić moją dłonią
- uważaj na siebie - odparła zmartwionym tonem
- będę, wrócę za jakieś dwie albo trzy godziny - odpowiedziałam jej po czym zaczęłam iść w stronę przedpokoju
Jednak zanim zdążyłam postawić trzeci krok poczułam jak ktoś mnie łapie za nadgarstek. Odwróciłam się i zerknęłam na Leie która trzymała na rękach Theo. No tak, jakby go zostawiła mógłby spaść.
- nawet się nie pożegnasz? - zapytała z udawaną obrazą
Zaśmiałam się pod nosem na jej słowa. Chwyciłam ją w talii i do siebie przyciągnąłem aby namiętnie pocałować jej miękkie usta. Poczułam jej dłoń na tyle mojej głowy. Gdy tylko się od siebie oderwałyśmy usłyszałyśmy radosny pisk Theo a zaraz potem jego śmiech na co śmiech nam także się udzielił.
- muszę już lecieć, naprawdę - powiedziałam ciszej puszczając jej talię
- Dobrze, wracaj szybko - odparła po czym wróciła do kuchni
CZYTASZ
Chciałam Cię na zawsze ale... (T.2)
RomanceTom 2. Mówią że ciężko odzyskać człowieka który odszedł. Może i tak. Ale jeśli jest w tym szczypta miłości wszystko staje się łatwiejsze. Do momentu. Mrok i ból zasłonił światło którym byłam. Przepadłam w tym. Przepadłam w cholernym bólu.