32

374 19 3
                                    

Neptune

Quentin prowadził nas do ogrodu. Przy jego nodze na czworakach szła Kiko. Quentin początkowo ciągnął mocno dziewczynę za sobą, aby nas nie spowalniała, ale powiedziałem mu, że nie musiał być dla niej taki ostry. Kiko westchnęła z ulgą, gdy zaczęliśmy iść wolniej. Widziałem, jaką trudność sprawiało jej poruszanie się na czworakach. Demony w końcu po coś miały dwie nogi. Nie musieliśmy poruszać się jak smoki i inne magiczne stworzenia, na czterech łapach, ale każdy wiedział, że jednym z najlepszych sposobów upodlenia drugiej istoty było kazanie jej kroczyć przy swojej nodze na czworakach. 

Kiedy weszliśmy do ogrodu, poczułem intensywny zapach róż i bzu. Tym dwóm roślinom towarzyszyło rzecz jasna mnóstwo innych drzew i krzewów, jednak za każdym razem w magicznych krainach najbardziej zadziwiały mnie właśnie róże i bez. 

Te rośliny zostały sprowadzone do nas z Ziemi. Cóż, może słowo "sprowadzone" nie było najwłaściwsze, skoro żaden z demonów nie był na Ziemi. Może oprócz Romeo, który miał misję, aby porwać Saturnowi Effie. To jednak była inna historia, którą miałem wrażenie, że już znaliście. 

Ogród króla Westona był zadbany i czysty. W środku znajdował się ogromny basen w kształcie smoka wznoszącego się do lotu. Dalej zobaczyłem altanę, która czekała na nas. W środku, na małym stoliczku, już znajdowały się przygotowane przez służbę przekąski oraz alkohol. Nie było jednak śladu Westona. Zapewne miał przyjść do nas za chwilę. 

- Czy życzycie sobie czegoś specjalnego, Neptunie i Fiodorze? 

Quentin stanął przy wejściu do altany. Kiko uklękła posłusznie u jego stóp i splotła ręce za plecami. Była naga. Nie licząc obroży znajdującej się na jej szyi i klamerek na sutkach, które udekorowane były czerwoną wstążeczką.

- Mamy wszystko, czego potrzebujemy. Prawda, kochanie? 

Zwróciłem się do Fiodora, który skinął twierdząco głową.

- W takim razie zostawiam was tutaj. Król lada moment do was dołączy. Rozkoszujcie się słońcem i sobą nawzajem. Ja za to pójdę z Kiko się zabawić. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy zaniedbywałem moją małą dziewczynkę. 

Kiko zadrżała, gdy Quentin położył dłoń na jej głowie. Ten drobny gest wystarczył, aby móc z całą pewnością stwierdzić, że dziewczyna bała się swojego pana. 

- Może Kiko powinna zażyć trochę słońca? Promienie słoneczne potrafią poprawić humor niejednej istocie.

Propozycja Fiodora spotkała się z uśmiechem królewskiego strażnika. 

- Masz rację, królu Cormac. W takim razie zabawię się z Kiko na słońcu. 

Gdy usiedliśmy z Fiodorem na białej kanapie znajdującej się pod zadaszeniem, postanowiliśmy nie odrywać wzroku od Quentina. Demoniczny strażnik o czerwonej skórze zaprowadził Kiko w bardziej ustronne miejsce, którego nie można było jednak określić jako intymne. Mężczyzna kazał dziewczynie położył się na plecach i rozłożyć szeroko nogi. Kiko posłusznie spełniła rozkaz swojego pana. Rozsunęła nogi i ugięła je w kolanach. Ręce uniosła nad głowę. Strażnik założył jej kajdanki, po czym pocałował dziewczynę w usta. Kiedy się rozebrał, moim oczom ukazał się ogromny penis. Był o wiele większy od kutasa Fiodora. Podczas, gdy wokół fiuta mojego ukochanego wyrastały cztery macki, tak penis Quentina otaczało ich osiem. 

- Biedna Kiko. Na bogów, co on z nią robi? 

Strażnik wbił się w cipkę dziewczyny. Kiko krzyknęła, odchylając głowę w tył. Macki się wydłużyły i przytrzymały dziewczynę w miejscu, aby się nie ruszała. Służyła wyłącznie jako seksualna zabawka dla Quentina. Nie była niczym więcej. Nie wyobrażałem sobie, co musiała czuć. Nie rozumiałem tego, jakim sposobem król Desmondii pozwalał na to, aby jego strażnicy brali w niewolę nieletnie dziewczęta i pieprzyli je na różne sposoby. 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz