26

390 21 4
                                    

Neptune

- Tak, grzeczny chłopczyk. Na bogów, jak mi dobrze!

Fiodor ciągnął mnie za włosy, zmuszając mnie, abym połykał jego fiuta. Łzy ciekły mi po policzkach. Magiczne macki wyrastające dookoła fiuta mojego chłopaka chwytały mnie za twarz. Jedna z nich postanowiła zasłonić mi oczy. 

- Jesteś taki uległy. Mogę robić z tobą wszystko, czego zapragnę. 

Gdybym mógł mówić, zapewne coś bym w tej chwili powiedział, ale byłem wypełniony po brzegi.

- Gdybyś tylko mógł siebie zobaczyć, skarbie. Moje macki cię uwielbiają. Nigdy nie sądziłeś, że znajdziesz chłopaka, który będzie miał magicznego kutasa, prawda? 

Zadławiłem się. Kolejne łzy pojawiły się na moich policzkach, ale niech mnie piorun trzaśnie, jeśli mi się to nie podobało. Uwielbiałem spełniać się w roli zabawki mojego ukochanego króla. Mogliśmy się nie kłócić, ale nic nie zmieniłoby tego, że byłem jego wiernym jeńcem.

Fiodor zaczął drżeć. Czułem, że niebawem dojdzie. Byłem przygotowany na połknięcie jego spermy. Uwielbiałem to robić. 

Kiedy mój chłopak osiągnął orgazm, jęczał jak mała dziwka. Wlewał spermę w moje gardło, a ja radośnie ją połykałem. Gdy było po wszystkim, mój król się ode mnie odsunął. Jego cztery macki z miłością pogładziły mnie po twarzy. Wciąż w pełni do nich nie przywykłem, ale były prawdziwym afrodyzjakiem w naszych zabawach. 

Nie zdążyłem nawet się uspokoić, a Fiodor wstał i chwycił mnie za ramię. Obchodził się ze mną trochę ostro, ale tak właśnie miało być. Podobało mi się to, że był dla mnie taki oschły, wchodząc w rolę mojego strażnika więziennego. Kochałem takie zabawy z nim. Lubiłem, gdy wchodziliśmy w role i wcielaliśmy się w istoty, którymi nie byliśmy na co dzień. 

- Wiesz, do czego służysz, więźniu? 

Fiodor rzucił mnie na łóżko. Oczywiście zrobił to tak, aby nie stała mi się krzywda. 

- Do czego, panie? Może ty mi powiesz? 

Uśmiechnął się złowieszczo. Pocałował mnie w usta. Nie przeszkadzało mu nawet to, że miałem na wargach jego smak. 

- Służysz do tego, aby wchłaniać moją spermę. 

Cholera jasna. To było takie brudne. Takie podniecające.

Podniosłem wyżej skute w nadgarstkach ręce. Saturn na szczęście zlitował się nade mną, gdy wtrącał mnie do celi i postanowił skuć mi ręce z przodu ciała, a nie na plecach. Wówczas byłoby mi ciężko. 

- Jesteś mój - warknął, liżąc mnie swoim neonowo zielonym językiem po policzku tak, jakby naznaczał swoją własność. - Mój mały Neptunek. 

- Chyba wolę, jak nazywasz mnie swoim jeńcem, skarbie. 

Zaśmiał się dźwięcznie. Na skórze pojawiły mi się ciarki. 

Na bogów, jakże ja szaleńczo kochałem tego gościa!

- Wiesz, co chętnie bym zobaczył, więźniu? 

Pokręciłem przecząco głową. Chciałem się z nim jeszcze trochę podroczyć, ale zabrakło mi słów. Gdy patrzyłem na jego boską twarz, szalałem z miłości i pożądania. 

- Chętnie zobaczyłbym cię leżącego na moich udach, kochanie. Bezbronnego i z czerwonym jak krew tyłkiem. 

Fiodor skorzystał ze swojej magii i mnie rozebrał. Usiadł na brzegu ławeczki, po czym pociągnął mnie na swoje kolana. Ustawił mnie tak, że leżałem brzuchem na jego udach. Chyba niepotrzebnie pomyślałem o wdzięczności, którą czułem do Saturna z powodu tego, że skuł mi ręce z przodu ciała. Fiodor bowiem szybkim ruchem skuł mi je za plecami. Uczynił mnie całkowicie bezradnym i to mi się podobało. 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz