24

369 20 1
                                    

Neptune

- Nie mogę w to uwierzyć. To brzmi jak jakaś pokręcona opowieść. Nie wyobrażam sobie, jak Fiodor musiał cierpieć, gdy dręczyła go choroba kości. 

Kiedy skończyłem opowiadać Saturnowi o Fiodorze i jego synach, był w szoku. Siedział przez dłuższą chwilę nieruchomo, wpatrując się tępo w jeden punkt na trawie. Ocknął się dopiero, gdy pstryknąłem go w ramię i uśmiechnąłem się do niego. 

Nie opowiedziałem bratu jeszcze o Claudiusie, Ericu i naszej wyprawie do Desmondii. Niebawem miałem to zrobić, ale wciąż miałem obawy. Myślałem nad tym, aby zaczekać na powrót Mercury'ego i Romeo, żeby z nimi również o tym porozmawiać, ale tak bardzo kręciło mi się w głowie, że już nie miałem pojęcia, co jest właściwe, a co nie. 

- Na pewno poradzisz sobie z trzema synami? Nie są niebezpieczni? 

Pokiwałem przecząco głową w odpowiedzi na drugie pytanie Saturna. Zapatrzyłem się w lśniący w słońcu ocean i wylegujące się na plaży syreny oraz syrenów. Z tej odległości, z pałacowego wzgórza, nie widziałem niestety, kto to był, ale to nie miało dla mnie większego znaczenia. Każdy w Quandrum był dla mnie ważny. 

- Nie są niebezpieczni, choć mogą przerażać swoim wyglądem. Fiodor ukrywał Apolla, Hermesa i Aresa przede mną w piwnicach pałacu. Bał się, jak zareaguję, gdy ich zobaczę. Początkowo byłem w szoku. Czułem się tak, jakby ktoś kopnął mnie w tyłek. Bolało mnie to, że Fiodor nie ufał mi na tyle, aby powiedzieć mi o synach wcześniej. Zrozumiałem jednak jego motywy. Tak bardzo obawiał się, że od niego odejdę, że nie powiedział mi całej prawdy. Najważniejsze jest jednak to, że w końcu o wszystkim wiem. Zaakceptowałem jego dzieci i uczyniłem je swoimi. Apollo, Ares i Hermes to wspaniali chłopcy. Jestem absolutnie pewien, że wy również ich pokochacie. 

Saturn wstał. Słońce oświetlało jego wymodelowaną i jednocześnie muskularną sylwetkę. Chyba każda kobieta w Quandrum leciała na mojego starszego braciszka. Był tak seksowny, że nawet ja do niego wzdychałem, choć był przecież moim bratem. 

- Dorosłeś, Neptune. Jestem z ciebie dumny. 

- Saturnie...

Brat na mnie spojrzał. Podał mi rękę, abym wstał. Uczyniłem to i spojrzałem w jego złote oczy okolone długimi i gęstymi rzęsami. 

- Rodzice na pewno również są z ciebie dumni. Nie masz pojęcia, jak się cieszę, widząc cię szczęśliwego. Dawniej uciekałeś od poważnych rozmów, kryjąc się za uśmiechem i maską głupka, ale wyszedłeś z tego i dziś jesteś wspaniałym mężczyzną. 

Nie mogłem postąpić inaczej, jak przytulić brata. Odłożyłem więc niebieski alkohol uwięziony w szklaneczce na stół ze smoczego dębu i uściskałem Saturna. Trwaliśmy tak przez jakiś czas, po czym odsunąłem się od brata. 

- Jest jeszcze coś, o czym muszę ci powiedzieć. 

Saturn nic nie powiedział. Objął mnie ramieniem i zaprowadził mnie do pałacu. W środku było zaskakująco cicho. Wystarczyło jednak wejść na pierwsze piętro, aby usłyszeć piski Apolla, Aresa i Hermesa. Fiodor poszedł z synami do sypialni, w której zawsze nocowaliśmy, gdy przybywaliśmy do pałacu w Quandrum. Dawniej to pomieszczenie było moim pokojem. Mieszkałem z Fiodorem dopiero od kilku tygodni, a miałem wrażenie, że spędziłem z nim już całą wieczność. 

Mój brat zaprowadził mnie do swojego gabinetu, który zmienił się od czasu, gdy byłem tu ostatnio. Miałem wrażenie, że Saturn powiększył okno znajdujące się za biurkiem. Zmienił także kolory ścian na jasny beż. Obrazy zawieszone w gabinecie przedstawiały smoki podczas walki. Saturn uwielbiał walczyć. Tak został wychowany. 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz