50

301 19 4
                                    

Neptune

Obserwowanie koronacji Allie i Erica było dla nas prawdziwym zaszczytem. Czuliśmy dumę, że przysłużyliśmy się do polepszenia jakości życia w Desmondii. Król Weston i Roger już nie żyli. Zapanował spokój, którego wszyscy tak bardzo potrzebowali. Życie znów było piękne. Cieszyłem się razem z mieszkańcami królestwa, jednak najbardziej radowałem się tym, że za rękę trzymał mnie mój własny piękny król.

Koronacja miała miejsce na głównym placu, na którym do niedawna trwały publiczne akty upokarzania mieszkańców, gwałty oraz bitwy. Dziś to miejsce tętniło szczęściem. Mieszkańcy bili brawa i skandowali imiona Allie i Erica, gdy razem z Fiodorem założyliśmy im na głowy korony. Para królewska pocałowała się, po czym zabrała się za rozmawianie z mieszkańcami.

Byłem zaskoczony, ale także dumny z tego, że Allie się nie załamała. Miała do tego pełne prawo. Jej życie przypominało horror, ale ona uśmiechała się tak, jakby wszystko było w porządku. Oboje z Erikiem doznali mnóstwa bólu, jednak nie poddali się.

Allie nosiła pod sercem czwórkę dzieci Rogera. Potwierdziliśmy to tuż przed koronacją. Mercury rzucił na dziewczynę zaklęcie sprawdzające stan płodu i okazało się, że Allie faktycznie została zapłodniona. Nie było to jej wymarzone wyjście, jednak Allie i tak się uśmiechała. Z winy Westona Desmonda nie mogła mieć własnych dzieci z Erikiem, dlatego obiecała wszystkim poddanym, że zaopiekuje się swoimi dziećmi najlepiej, jak to możliwe.

Po koronacji miało mieć miejsce przyjęcie, które miało odbyć się w głównej sali pałacowej. Na początku wpadłem na pomysł, aby ciała Westona i Rogera podwiesić pod sufitem, żeby każdy mógł na nie popatrzeć, ale nie chciałem, aby dzieci miały później w nocy koszmary.

Na przyjęcie każdy przyszedł ubrany elegancko. Do Desmondii przybyły nawet Effie i Bree wraz ze swoimi dziećmi. Żony moich braci wyglądały pięknie. Szczerze gratulowały nam tego, że udało nam się pomóc królestwu Desmondii.

- Wyglądasz tak seksownie, że mógłbym schrupać ci tyłek, skarbie.

Zrobiłem się czerwony na policzkach, gdy Fiodor wyszeptał mi te słowa do ucha. Pech chciał, że akurat piłem niebieskie wino, więc część napoju wyszła mi nosem z powodu parsknięcia śmiechem.

- Zabijasz mnie, królu Cormac.

- Och, wiem. Podoba ci się nazywanie mnie królem, mam rację?

Nie zwracając uwagi na innych, Fiodor złapał mnie za tyłek i zacisnął na nim dłoń. To było nic w porównaniu z tym, do czego dopuściliśmy się wcześniej.

- Tak, kochanie. Uwielbiam nazywać cię królem, ale wiesz, jak jeszcze lubię cię nazywać?

Fiodor przygryzł płatek mojego ucha w oczekiwaniu na to, co powiem.

- Tak, książę?

Nachyliłem się nad uchem Fiodora. Król był już twardy. Byliśmy sobą wiecznie nienasyceni.

- Lubię nazywać cię moim panem.

Fiodor zabrał mi wino z ręki. Odłożył kieliszek w kształcie smoka na najbliższy stolik i przyparł mnie do ściany. Złapał ogonem moje nadgarstki i przycisnął je do ściany tuż nad moją głową. Król Cormac wcisnął udo między moje nogi, aby zablokować mi drogę ucieczki. Nie, żebym miał ochotę gdziekolwiek od niego uciekać.

- Doprawdy, Neptunku? Lubisz, gdy jestem twoim panem?

- Kocham to - wyszeptałem, gdy Fiodor zaczął pocierać kolanem mojego penisa skrytego za złotą szatą.

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz