22

329 17 6
                                    

Fiodor

Siedziałem w ogrodzie. Na moich kolanach leżała głowa Hermesa. Mój najmłodszy synek położył się ze mną na huśtawce i zasnął. Jego długie nogi zwisały z huśtawki, a ja uśmiechałem się z miłością. Nie sądziłem, że moje dzieci z taką łatwością przyzwyczają się do światła dziennego.

Neptune wykonał kawał dobrej roboty, choć tak naprawdę wcale nie zrobił wiele. Wystarczyło, że chwycił Apolla za rękę, a mój najstarszy syn poszedł z nim jak za mentorem. Neptune miał w sobie naprawdę wyjątkową moc. Był jedyny w swoim rodzaju. Cieszyłem się, że był moim chłopakiem. Kochałem go bezbrzeżną miłością, jednak obawiałem się, że z powodu pojawienia się w pałacu Erica zaczęliśmy się od siebie oddalać. 

W basenie, w którym rzadko się kąpałem, pływali Apollo i Ares. Chłopcy pływali tak, jakby byli w swoim żywiole. Zaskakująco szybko przyzwyczajali się do nowych bodźców. Uwielbiałem ich beztroskie podejście do życia. Nie mieli żadnych zmartwień. Wiedzieli, że ich tata wszystkim się zajmie i mieli rację. Dla nich przeszedłbym przez ognie piekielne. 

Ares mruknął, rozciągając swoje kości. Dosłownie kości. Nie miał przecież ciała. 

Chłopak odchylił głowę, a raczej czaszkę, patrząc mi w oczy. Uśmiechnąłem się do niego, gładząc go po kościstym policzku. Dwa czarne pustkowia wpatrywały się we mnie. 

- Jak się spało? Lubisz słoneczko, prawda? 

Ares odpowiedział jęknięciem. Podniósł się tak, że usiadł obok mnie na huśtawce. Momentalnie objął mnie rękoma, przyciskając do siebie. 

- Tak, tak, ja też cię kocham, skarbie. 

Mój najmłodszy synek ścisnął mnie tak mocno, że o mało nie zemdlałem. 

- Kochanie, musisz nauczyć się być delikatniejszy, wiesz? Nie jestem taką istotą, jak ty. Okazujemy sobie uczucia przytulając się delikatniej. 

Chłopiec natychmiastowo mnie posłuchał. Poluźnił uścisk i oparł podbródek na czubku mojej głowy. 

- Świetnie, kochanie. Jesteś w tym naprawdę dobry. Tatuś jest z ciebie bardzo dumny, wiesz? 

Ares wydał z siebie mruknięcie pełne zadowolenia. Och, jakże ja go kochałem. Nie zamieniłbym swoich dzieci na nic innego. Mimo, że lecząca mnie wróżka była gotowa zabrać ode mnie Apolla, Aresa i Hermesa, gdy niejako ich "urodziłem", to nie zgodziłem się na to. Kochałem ich i choć nie wyglądali jak demoniczne dzieci, należeli do mnie. Byłem ich tatą. Jakim byłbym ojcem, gdybym skazał swoje dzieci na śmierć? Wiedziałem, że niektórzy ojcowie tak postępowali, ale w moich oczach byli zwykłymi potworami. 

- Skarbie, poradzicie sobie, gdy tatuś wyjedzie na kilka dni? 

Chłopiec przekrzywił łebek. Patrzył na mnie swoimi czarnymi jak noc oczodołami. Czasami żałowałem, że moje dzieci nie miały twarzy i nie mogłem poznać ich uczuć. 

- Obiecuję, że szybko wrócę. Muszę pomóc Erikowi. Polubiłeś go, prawda? 

Ares się nie ruszał. Chyba miał mi za złe to, co planowałem. 

- Co mam robić, kochanie? Coraz bardziej czuję, że nie daję sobie rady. Boję się, że nie podołam i Neptune w końcu ode mnie odejdzie. Mam wrażenie, że nie jest już między nami tak, jak na początku. 

Mój najmłodszy syn chwycił mnie za rękę. Zbliżył czaszkę do mnie. Oparł się czołem o moje czoło i westchnął ciężko. 

- Żałuję, że nie znam lepszego sposobu na komunikowanie się z wami, chłopcy. Mam jednak nadzieję, że wiecie, iż bardzo was kocham. Zrobiłbym dla was wszystko. Chciałbym, żebyście wiedli spokojne, przepełnione szczęściem i bezpieczeństwem życie w Cormac. Obiecuję, że niebawem przedstawię was swoim poddanym. Z pewnością was pokochają. Najpierw jednak muszę pomóc Erikowi odzyskać jego ukochaną. Choć może nie powinienem tego robić? 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz