Neptune
Pożegnania zawsze były najtrudniejsze.
- Jeśli nie wrócisz z tej podróży żywy, wskrzeszę cię tylko po to, aby później cię zabić.
Zaśmiałem się. Poklepałem Mercury'ego po plecach, ściskając go z całych sił.
- Dziękuję, braciszku. Zawsze mogę na ciebie liczyć.
Następnie podszedłem do Bree. Ciężarna żona Mercury'ego rozłożyła szeroko ręce. Przytuliła mnie mocno, jednak ja starałem się delikatnie od niej odsunąć, aby nie zgnieść jej dziecka, które niebawem miało przyjść na świat.
- Uważaj na siebie, Neptune - poprosiła Bree, całując mnie w policzek. - Nie daruję ci, jeśli nie wrócisz, rozumiesz? Musisz zostać wujkiem naszego dziecka.
- To będzie dla mnie zaszczyt, księżniczko.
Ukłoniłem jej się. Bree się zarumieniła. Mercury znacząco odchrząknął, po czym odsunął się ze swoją ukochaną na bok, robiąc miejsce innym.
- Neptune, dzieciaku.
- Effie, moja królowo.
Żona Saturna, która była królową Quandrum, zbliżyła się do mnie. Chwyciła mnie za ręce i spojrzała mi w oczy. Pod jej spojrzeniem poczułem się nagi i bezbronny. Effie nie mieszkała w Quandrum długo, ale zdążyła przesiąknąć tym światem. Stała się wspaniałą królową. Byłem dumny, że mieliśmy tak wspaniałą kobietę na tronie królestwa.
Effie ubrana była w czerwoną szatę, a na głowie miała koronę. Prezentowała się fantastycznie. Uwielbiałem na nią patrzeć. Była po prostu boska. Gdybym wolał kobiety, Saturn miałby poważny problem. Z radością bowiem odbiłbym mu tą kobietę.
- Bądźcie bezpieczni - poprosiła, przytulając mnie. - Musicie wrócić cali i zdrowi. Nie daruję wam, jeśli tak się nie stanie. Kocham cię, Neptune. Traktuję cię jak młodszego braciszka. Wiem, że nie jestem twoją biologiczną rodziną, ale i tak cię kocham. Proszę, uważaj na siebie i na Fiodora. Obiecuję, że podczas waszej nieobecności w pałacu zaopiekuję się waszymi dziećmi.
- Dziękuję, Effie. To, że nie jesteś moją siostrzyczką z krwi, nic nie znaczy. Ubóstwiam cię, dziewczyno. Dziękuję ci za wszystko. Najbardziej za to, że przy tobie Saturn jest szczęśliwy.
- Chyba nigdy nie daruję mu tego porwania, ale masz rację. Saturn jest wspaniały.
Effie z tęsknotą spojrzała na swojego męża, który czekał w kolejce, aby się ze mną pożegnać.
- Poza tym, nie masz pojęcia, jak wiele bym zrobił, aby Fiodor mnie porwał.
Królowa zaśmiała się, zakrywając dłonią usta. Chichotała jak mała dziewczynka, podczas gdy Saturn przytulał ją od tyłu i śmiał się razem z nią.
Gdy Effie podeszła do Fiodora, aby się z nim pożegnać, ja stanąłem twarzą w twarz z moim bohaterem. Z moim mentorem. Z moim starszym bratem. Z królem, którego szanowałem i kochałem.
Saturn położył srebrzyste dłonie na moich ramionach. Spojrzał mi w oczy, a ja poczułem się jak mały chłopiec, który miał zostać ukarany za coś błahego. Jakby nie patrzeć, po śmierci rodziców Saturn stał się dla mnie i Mercury'ego kimś w rodzaju rodzica. Troszczył się o nas i strofował nas, gdy coś przeskrobaliśmy. Był dla nas dobry, ale potrafił wcielić się w diabła. Stał na dwóch nogach, choć życie sypało mu pod stopy kamienie. Był prawdziwym królem. Zasłużył na to, aby inni go podziwiali i wychwalali. Ja za to nie zasługiwałem na to, aby mieć za brata kogoś tak doskonałego jak on. Oczywiście, każdy miał swoje wady i Saturn również je posiadał, ale w moich oczach był prawdziwym bohaterem.
CZYTASZ
Neptune
FantasyNeptune jest księciem Quandrum, a Fiodor to król Cormac. Kochają się i postanowiwszy żyć razem, przeprowadzają się do krainy Fiodora. Tam Neptune dowiaduje się, że jego ukochany coś ukrywa. To jednak nie jest jedyna zagadka, którą stara się rozwiąza...