44

306 16 2
                                    

Allie

Spoglądałam na swoje lustrzane odbicie. Miałam na sobie piękną suknię, która była jednak nieco zbyt wycięta jak na mój gust. Moje piersi niemal wylewały się z miseczek. Najgorszym elementem tej sukni były jednak wycięte plecy. Przez to imię Rogera wytatuowane na mojej skórze było idealnie wyeksponowane.

- Jesteś piękna. To twój wielki dzień. Ciesz się tym, skarbie.

Keira, jedna z pałacowych niewolnic, pomagała mi wyszykować się do ślubu. Uczesała mi włosy, zrobiła mi makijaż i podnosiła mnie na duchu. Byłam jej wdzięczna za pomoc, ale nie musiała mi słodzić. Sama doskonale wiedziałam, co miało mnie niebawem spotkać.

- Keiro, nie jestem w stanie się cieszyć. Nienawidzę Rogera. On mnie również nie znosi.

Dziewczyna o różowych włosach i skrzydłach przypominających takie od motyla, wstała z łóżka. Podeszła do mnie i chwyciła mnie za ręce. Spojrzałam w jej błękitne jak lodowiec oczy.

- Wiem, że Roger jest straszny, ale przynajmniej nie znęca się nad tobą tak, jak robi to mój pan.

Właścicielem Keiry był Tranton. Był jednym z najgorszych pałacowych potworów. Nie byłam pewna, czy Weston Desmond był od niego gorszy, ale było to mało prawdopodobne. Tranton był draniem bez serca, który zabił już osiem niewolnic. Keira była jego dziewiątą. W jakiś niezrozumiały sposób jednak ją uwielbiał. Bił Keirę i gwałcił ją nieustannie, jednak kiedy na nią patrzył, dało się wyczuć między nimi coś silniejszego.

- Widziałam Erica. Całowałam go. On wrócił do Cormac. Nie wiem, co mam robić, Keiro. Kocham Erica, ale...

- Allie, nie pamiętasz go. Może twoje ciało pamięta dotyk ust Erica, ale twoje serce go nie pamięta.

- Nieprawda! Nie mów tak! Właśnie, że go pamiętam!

Po moich policzkach spłynęły łzy. Keira westchnęła ciężko. Prawdopodobnie była zła, że niebawem będzie musiała poprawić mój makijaż.

Dziewczyna mnie przytuliła. Głaskała mnie po plecach, podczas gdy ja szlochałam.

- Wiem, że go kochałaś. Eric to wspaniały chłopak. Nie nosiłaś jednak pod sercem jego dziecka.

- To nic nie znaczy. Nie ważne, że to dziecko należało do króla. Eric kochałby je jak swoje.

- Zapewne właśnie tak by było - uśmiechnęła się różowowłosa, a jej motyle skrzydełka zatrzepotały. - Eric kochałby twoje dziecko całym sercem, ale jego tutaj nie ma. Nie możesz być taka samolubna, Allie. Ericowi groziłoby niebezpieczeństwo, kiedy spróbowałby się do ciebie zbliżyć. Rozumiem, że twoje serce ciągnie do niego, ale pomyśl o Ericu. O tym, że gdybyś chciała z nim być, skazałabyś go na bolesne tortury.

Domyślałam się, że Keira miała rację. Gdybym chciała być z Erikiem, ten związek nie miałby prawa się udać. Król nienawidził Erica i wygnał go z Desmondii. Wiedziałam, że nigdy więcej miałam nie zobaczyć mojego ukochanego, co bolało. Moje serce krwawiło z tęsknoty za nim. Może nie pamiętałam wszystkich przygód z Erikiem, ale gdy tylko zobaczyłam go zamkniętego w celi, nie zastanawiałam się dwa razy. Pocałowałam go i wtedy poczułam, że moje życie ma sens.

- Keiro, wyjdź. Po Allie zaraz przybędzie król, aby zabrać ją na uroczystość.

Do pokoju wszedł Tranton. Pan Keiry wyglądał przerażająco. Był demonem o skórze czarnej jak noc. Miał żółte oczy i był bardzo silny. Zazwyczaj chodził bez ubrania, dumnie prezentując swojego dużego penisa.

- Tak, panie. Już do ciebie idę.

Keira podbiegła do Trantona. Demon przerzucił sobie dziewczynę przez ramię i dał jej klapsa w tyłek. Keira krzyknęła z zaskoczenia. Gdy już chciałam ruszyć jej na pomoc, uświadomiłam sobie, że ona się śmiała.

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz