19

399 24 3
                                    

Neptune

Poszedłem na górę, gdy Fiodor przygotowywał kolację wraz ze służbą. Towarzyszył mu także Eric, który dobrze odnajdywał się w pałacu. Chłopak zaprzyjaźnił się nawet z synami mojego chłopaka. Apollo, Ares i Hermes towarzyszyli im więc w kuchni, gdy ja usiadłem na parapecie wyściełanym poduszkami znajdującym się w sypialni i wpatrzyłem się w widok za oknem. 

Miałem mętlik w głowie. W ciągu ostatnich godzin wydarzyło się tak wiele, że nie nadążałem. Musiałem więc przez chwilę ochłonąć i wszystko sobie poukładać. Nie mogłem przecież dopuścić do tego, że zwariuję.

Zamknąłem oczy, zastanawiając się nad tym, co będzie dalej. Myślałem, że to spotkanie dzieci Fiodora będzie dla mnie najtrudniejsze, ale polubiłem te stworki. Były przerażające, jeśli chodziło o wygląd, ale w głębi serca były tylko dziećmi. Kiedy prowadziłem Apolla na górę, zaczął cieszyć się jak dziecko, gdy zobaczył żyrandol. Gdy się na niego wspiął, miałem ochotę zbesztać chłopca, ale widząc, jaką radość mu to sprawiało, nie mogłem być na niego zły. 

Bardziej bałem się konfrontacji z królestwem Desmondia. Obawiałem się tego, że Fiodor zrobi wszystko, aby pomóc Ericowi. Eric nie był obywatelem Cormac, więc Fiodor bez problemu mógłby odmówić mu pomocy, ale mój chłopak taki nie był. Starał się pomóc wszystkim. Tym razem jednak mógł narazić życie dla dobra niemal obcego młodego mężczyzny. Nie mogłem do tego dopuścić. Było mi szkoda Allie, ukochanej Erica, ale nie znałem jej. Fiodora za to znałem i bardzo go kochałem. Gdyby zginął w walce z królem Desmondii, nigdy bym sobie tego nie wybaczył. 

Kiedy zauważyłem przez okno, jak Apollo, Ares i Hermes zaczynają biegać dookoła ogrodu, uśmiechnąłem się jak wariat. Nie spodziewałem się, że dzieci Fiodora, które od dawna siedziały w mrocznej piwnicy, postanowią pobawić się w świetle słonecznym. Przez chwilę obawiałem się, że uciekły spod opieki Vulcana, ale okazało się, że strażnik pałacowy wyszedł na zewnątrz razem z nimi. Poza tym, na dole zobaczyłem także Fiodora i Erica.

Uśmiechnąłem się, czując szczęście. Moja egoistyczna potrzeba nakazywała powiedzieć Fiodorowi, aby nie wyruszał na spotkanie z Westonem Desmondem, królem Desmondii. Miałem ochotę związać swojego ukochanego i zamknąć go w celi, aby nie popełniał błędów, które mogły zaważyć na naszym szczęściu. 

Zdałem sobie jednak sprawę z tego, że ograniczanie Fiodora byłoby okrutnością z mojej strony. Nie miałem prawa mu tego robić. Kochałem go i martwiłem się o niego, ale to było jego życie. Nie mogłem się w nie wtrącać. 

Westchnąłem ciężko i zsunąłem się z parapetu. Postanowiłem zejść na dół. Po drodze minąłem kilku strażników, ale nie zamieniłem z nimi słowa. Uśmiechałem się do nich i kiwałem głową, jednak nie czułem się na siłach, aby z kimkolwiek rozmawiać. 

Gdy wyszedłem do ogrodu i zobaczyłem Apolla, Aresa i Hermesa, którzy uciekali przed Ptysiem, stanąłem w miejscu. Patrzyłem na profil Fiodora, podziwiając jego uśmiech. W oczach mojego chłopaka widziałem wzruszenie. 

Musiałem przyznać, że gdy zobaczyłem trójkę szkieletorów w podziemiach, byłem w szoku. Martwiłem się, że umrę. Nic z tego nie rozumiałem. Mimo, że niemożliwym wydawało mi się, iż dzieci Fiodora przyszły na świat bez udziału kobiety, to informacja o chorobie Fiodora wiele zmieniła. Nie miałem pojęcia, jakim cudem zachorował na coś tak dziwnego, ale skoro dzięki tej chorobie miał trzech wspaniałych synów i był z tego powodu szczęśliwy, nie miałem do czego się przyczepić. Nie byłem pewien, czy byłem gotów na stanie się ojcem dla szkieletorów, ale nie było już drogi odwrotu. Będąc dziećmi Fiodora, stali się również moimi dziećmi. Byłem pewien, że zanim się obejrzę, już je pokocham. 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz