Fiodor
Siedziałem z chłopcami w sypialni, czekając na Neptune'a. Domyślałem się, że rozmawiał z braćmi, dlatego nie miałem im za złe faktu, iż mojego chłopaka tak długo nie było. Zacząłem się jednak martwić, gdy nie przychodził do mnie po dwóch godzinach. Chodziłem nerwowo po pokoju. Teoretycznie w każdej chwili mogłem iść do chłopaków, aby sprawdzić ich postępy w rozmowie, ale nie chciałem być nachalny. Już i tak sporo narozrabiałem.
- Kochanie, tatusiowi nic nie jest. Nie musisz się o mnie martwić.
Ares, mój ukochany synek, przyczepił mi się do nogi. Przyzwyczaiłem się już do ciężaru szkieletorów, dlatego nie miałem żadnego problemu z chodzeniem w kółko z Aresem przytulonym do mojej nogi.
Spojrzałem na Apolla i Hermesa. Chłopcy bawili się klockami, które dla nich wyczarowałem. Byłem pewien, że gdy dorosną, moje dzieci staną się doskonałymi wojownikami. Miały do tego wszelkie predyspozycje. Już teraz czasami coś rozwalały, a moja magia nie była w stanie tego naprawić. Moje dzieci były duże i przerażające. Stanowiłyby doskonałą broń dla Cormac, ale nie byłem w stanie robić ze swoich chłopców maszyn do zabijania. Nie byłem takim potworem.
Kiedy drzwi sypialni się otworzyły, uśmiechnąłem się z ulgą. Myślałem, że przyszedł do mnie mój ukochany książę Quandrum. Zamiast niego jednak, zobaczyłem króla.
- Saturnie? Co cię do mnie sprowadza?
Za królem stał Romeo. Potężny stwór o czarnym futrze, który zajmował większość pomieszczenia. Wpatrywał się we mnie swoimi czerwonymi oczami bez źrenic.
- Fiodorze, muszę z tobą porozmawiać. Zabiorę cię w inne miejsce. Romeo zaopiekuje się twoimi dziećmi.
Zmarszczyłem brwi. Coś było na rzeczy. Zmartwiłem się, ale skoro byłem na terenie pałacu króla, nie mogłem mu się sprzeciwić. Sam byłem królem, jednak nie znajdowałem się na swoim terytorium. Gdyby tak było, to ja rozkazywałbym Saturnowi, a on musiałby spełniać moje życzenia.
Pocałowałem Apolla, Aresa oraz Hermesa w kościste czoła, po czym wyszedłem z Saturnem. Dumny król prowadził mnie przed siebie. Szliśmy długimi i pięknie udekorowanymi korytarzami. Saturn naprawdę dbał o pałac. Był idealnym królem.
Mimowolnie zsunąłem wzrok na jego pośladki, ale chwilę później odwróciłem głowę. Nie mogłem zapomnieć tego, że nie tak dawno temu Saturn mi się podobał. Byłem nim zachwycony i chciałem, aby został moim chłopakiem. Tak się jednak złożyło, że Saturn wolał kobiety, a ja miałem przy sobie jego wspaniałego brata, za którego oddałbym życie.
Saturn zaprowadził nas do salonu wiosennego znajdującego się na drugim piętrze. Usiadłem na dużej kanapie obitej czarną skórą. Król Quandrum zajął miejsce na przeciwko mnie. Wyczarował dla nas alkohol i nalał go do dwóch szklanek. Domyślałem się, że było to drzewne whisky.
Król założył nogę na nogę, wygodnie rozpierając się na kanapie. Patrzył na mnie wnikliwie. Pod jego wzrokiem czułem się nagi.
- Co ci strzeliło do głowy, aby iść na niemal samobójczą misję w celu ratowania kobiety, której nawet nie znasz?
Wstrzymałem oddech. Zacisnąłem dłonie w pięści.
Cholera, Neptune.
- Saturnie, to dla mnie ważne. Chcę uratować Allie, kobietę Erica. Znaleźliśmy tego demona w jaskini i...
- Neptune mówił mi, w jaki sposób go znaleźliście. Rozumiem, kim jest. To jednak nie daje tobie, królowi Cormac, prawa, abyś narażał swoje życie. Czyś ty postradał rozum?
CZYTASZ
Neptune
FantasyNeptune jest księciem Quandrum, a Fiodor to król Cormac. Kochają się i postanowiwszy żyć razem, przeprowadzają się do krainy Fiodora. Tam Neptune dowiaduje się, że jego ukochany coś ukrywa. To jednak nie jest jedyna zagadka, którą stara się rozwiąza...