17

415 30 4
                                    

Neptune

Cofnąłem się tak gwałtownie, że Fiodor musiał przytrzymać mnie za ramiona, abym stąd nie uciekł. Kręciłem przecząco głową, nie dowierzając w to, co miałem przed sobą. 

- Kochanie, proszę. Wysłuchaj mnie. 

- Nie, kurwa. To chore. To nie może być prawda. 

Fiodor pocałował mnie w szyję, ale nie byłem w stanie skupić się na jego pieszczotach. Nie, kiedy przed sobą miałem trzy istoty, które wyglądały jak z najgorszych koszmarów. 

Okazało się, że w piwnicy Fiodor ukrywał małą armię kościotrupów. Nie były to jednak kościotrupy demonów. Stojące przede mną trzy stworzenia składające się wyłącznie z kości miały ponad dwa metry wysokości, a ich głowy podobne były do głowy Romeo. Romeo był moim przyjacielem z Quandrum. Jego ciało pokryte było czarnym futrem, a na głowę składała się czaszka przypominająca taką od jelenia. Stojące przede mną stwory nie miały jednak fizycznego ciała ani futra. Były stworzone wyłącznie z kości, ale jakimś cudem potrafiły się ruszać. Patrzyłem na nie z niedowierzaniem, kręcąc głową. 

Kiedy jeden z tych stworów zaczął się do nas zbliżać, zamknąłem oczy. Jeśli Fiodor chciał, abym dziś umarł, w porządku. Przynajmniej na koniec związku miałem przekonać się o tym, że mój chłopak wcale mnie nie kochał. 

Rozchyliłem powieki, gdy poczułem, jak kościsty stwór dotyka mojej głowy. Nie miał oczu, więc patrzył się na mnie tylko za pomocą swoich oczodołów. Jego czaszka była tak blisko mnie, że niemal zszedłem na zawał. Dopiero teraz zauważyłem, że każdy z tych stworów miał na czaszce zakręcone rogi, które dodawały im wzrostu. 

- Fiodorze, zabiję cię, jeśli mi nie powiesz, co tu się wyprawia. Cholernie się ciebie boję. 

Mój chłopak stał za moimi plecami. Gładził mnie uspokajająco po ramionach. Czułem, jak jego wargi muskały mój kark, gdy stwór mnie wąchał. Głaskał mnie kościstymi palcami po głowie i obwąchiwał mnie tak, jakby zastanawiał się, jak będę smakował, gdy umrę. 

- Nie bój się. To moje dzieci. 

- Kurwa, co?! Czy tobie zupełnie padło na mózg?!

Odsunąłem się od Fiodora. Odwróciłem się plecami do trzech kościstych stworów i spojrzałem w oczy swojemu chłopakowi. 

Wyglądało na to, że wszystko, co wiedziałem o Fiodorze, było kłamstwem. Trudno mi było się z tym pogodzić, ale jeśli miałem dowiedzieć się, że Fiodor miał kobietę, lepiej, żeby stało się to na takim etapie naszego związku. Wiedziałem, że będę bardzo cierpiał po odejściu od niego i zostawieniu za sobą Cormac, jednak musiałem dbać o swoje serce, które już tyle razy zostało zranione. Najbardziej szkoda było mi jednak Claudiusa, Vivian i pozostałych dzieci z tego królestwa, które skradły moje serce. Kochałem je jak swoje własne, choć przecież żadnych nie miałem. Na myśl o tym, że miałem nigdy więcej ich nie zobaczyć, łzy napłynęły mi do oczu. Nie chciałem jednak żałośnie płakać, dlatego zacisnąłem dłonie w pięści. Byłem gotów ominąć Fiodora, aby jak najszybciej uciec z Cormac, jednak mój chłopak zrobił coś, czego nie spodziewałbym się po nim w tej chwili. 

Fiodor rzucił na mnie czar. Mój partner sprawił, że moje ręce zostały wykręcone za plecy i skute magicznymi kajdanami, które niwelowały moją magię. Zostałem posadzony na krześle, które Fiodor musiał sprowadzić tutaj za pomocą magii. Jakby tego było mało, mój chłopak magią rozsunął mi nogi i przykuł je w kostkach do nóżek krzesła. Stałem się więc jego niewolnikiem. W każdej innej chwili bardzo by mi to pasowało, ale nie podobało mi się, że rządził się właśnie teraz. W momencie, w którym czułem się tak, jakby ktoś wyrwał mi bezlitośnie serce z piersi i ścisnął je sprawiając, że pękło w agonii. 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz