Rozdział 11

5.8K 202 8
                                    

Wybaczcie za opóźnienie, ale życie prywatne wygrało i znalezienie chwili wolnego czasu to coś co przychodzi mi trudno 
Miłego czytania 
Vida <3


Nie spuszczał z niej wzroku. Siedziała przed nim grzebiąc widelcem w swojej porcji jedzenia, a on po prostu podziwiał jej urodę.

Sam nie miał pojęcia, że kiedykolwiek będzie uważał dres za seksowne ubranie, jednak świadomość tego, że cała sylwetka blondynki była zakryta sprawiała, że jego wyobraźnia zaczynała pracować na wyższym poziomie. Przywoływał w myślach jej wygląd z poprzedniego dnia, gdy miała na sobie jedną z sukienek, jasno różową, kończącą się przed kolanami. Przed oczami cały czas utrzymywało się także wspomnienie tego jak niecałą godzinę wcześniej stała przed nim w samym biustonoszu, który idealnie opinał jej piersi.

W tamtym momencie uświadomił sobie na dobre, że jego żona mimo tej nieśmiałej i strachliwej otoczki była kurewsko piękna i seksowna. I choć nigdy nie był pozytywnie nastawiony do swojego zaaranżowanego ślubu z tą delikatną blondynką to po tych kilku dniach zaczął dziękować, że to właśnie ona stanęła przed nim. Miał ochotę się zaśmiać, gdy przypominał sobie, że przez bardzo długi czas postrzegał dziewczynę, jako małą rozpieszczoną córeczkę tatusia. Jedną z tych kobiet, które widziały tylko jego pieniądze, władzę i wygląd, a ich jedynym zainteresowaniem były zakupy. No i przede wszystkim uważały, że skoro dostały się do „łóżka" Lothaira Diavollo to mogły wszystko, mając specjalne względy.

Azurra była ich totalnym przeciwieństwem, zdawał sobie sprawę, że w głównej mierze jej zachowanie wynikało ze strachu, ale ta cisza i opanowanie, które od niej emanowały były dla niego miłą odskocznią od tego, co spotykał, na co dzień. Nigdy nie podejrzewałby, że po ślubie z dziewczyną, która nie będzie chciała z nim rozmawiać, jednym z jego ulubionych momentów dnia stanie się ten, w którym wieczorem wchodził do sypialni, w której ona zbierała się do snu, a jego nowym najbardziej lubianym zajęciem będzie obserwowanie jej. Gdy kładła się do łóżka – zawsze tyłem do niego i na samym skraju łóżka – czekał ze swoim snem do momentu, aż nie będzie miał pewności, że ona zasnęła.

Domyślał się, że dla niej najprawdopodobniej ten moment zaliczał się do tych gorszych podczas całego dnia. Wiedział, że większość doby spędzał samotnie w bibliotece jego babci, rzadziej w towarzystwie jego młodszej siostry. Reszta domowników z nim włącznie nadal wzbudzała w niej strach. Mimo wszystko nie chciał żeby te wieczory i noce, które spędzała w jego towarzystwie były dla niej aż tak nieprzyjemne, starał się, aby czuła się jak najbardziej komfortowo. Nie wykonywał gwałtownych ruchów, starał się być jak najbardziej przewidywalny i bardzo dużo do niej mówił, a jednak na niewiele się to zdawało, bo blondynka nadal reagowała na niego tak samo.

- Laleczko zjedz, chociaż trochę – westchnął, odchylając się w tył na drewnianym krześle.

Znajdowali się w przytulnej, kameralnej włoskiej restauracji, ponieważ gdy wyjeżdżali z domu jego żona nie mogła zjeść śniadania. On jednak czuł się zobowiązany do zabrania jej na jedzenie, dlatego postawił na miejsce, w którym wiedział, że nie będzie dużej ilości ludzi, aby nie stresować jej jeszcze bardziej. Nie był zdziwiony, gdy dziewczyna tak jak wcześniej się domyślał nie była chętna do spożywania swojego śniadania.

- Proszę laleczko, chociaż trochę, nie musi być to cała porcja, ale tyle ile dasz radę i będziesz chciała. Musisz coś jeść – mruknął, nie odrywając od niej spojrzenia. Miał ochotę szeroko się uśmiechać, gdy w odpowiedzi otrzymał delikatne skinięcie głową oznaczające zgodę.

Parsknął cichym śmiechem obserwując dziewczynę, która przesuwała kawałki pomidorów na sam kraj talerza, marszcząc przy tym delikatnie czoło. Wyglądała na swój sposób uroczo. Jednak słysząc mężczyznę uniosła delikatnie wzrok, patrząc na niego niepewnie.

PromessoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz