Rozdział 25

7.9K 233 27
                                        

Zacznę od tego, że chciałabym przeprosić za to, że w zeszłym tygodniu nie pojawił się rozdział, jednak nie dość, że się rozchorowałam to życie prywatnie mnie trochę przytłoczyło i nie miałam w ogóle siły żeby usiąść i dokończyć ten rozdział. Mam nadzieję że mimo wszystko rozdział będzie się wam podobał i wybaczycie mi tą tygodniową obsuwę. 
Miłego czytania <3
Vi. 

TW: SCENY TORTUR 


- Francesco Bianchi i Ginerva Antonio znajdują się właśnie w piwnicach – oznajmił stojący przed nim ochroniarz – Pański ojciec kazał przekazać, że czeka na pana – dodał.

- Oczywiście, możesz wrócić do obowiązków – mruknął w odpowiedzi, odsyłając mężczyznę.

Zamknął drzwi do sypialni, orientując się, że nie ma pojęcia gdzie zostawił swój telefon. Domyślał się, że musiał zostać w gabinecie a do niego na pewno próbowali się już wcześniej dodzwonić żeby go zawołać. Westchnął przeciągle, przecierając twarz ręką. Podszedł do komody, na której kilka chwil wcześniej zostawił niewielki czarny pistolet, ponieważ najwyraźniej będzie mu jeszcze dzisiaj potrzebna.

Wkładając broń za pasek, jego wzrok spoczął na blondynce stojącej w przejściu między garderobą a sypialnią. Jej niepewne spojrzenie nie odrywało się od glocka, na którym nadal trzymał rękę tak jakby przygotowywała się na każdą ewentualność.

- Wychodzę i najprawdopodobniej wrócę późno, umyj się ogarnij i idź spać okej laleczko? – Powiedział spokojnie, podchodząc do niej. Gdy był wystarczając blisko położył swoje dłonie na jej policzkach delikatnie unosząc jej głowę – Nie musisz się niczego obawiać, nie mam zamiaru nigdy do ciebie strzelać – zapewnił, po czym złożył delikatny pocałunek na jej czole – dobranoc kochanie – mruknął i nie czekając na odpowiedź, której jak sądził i tak by nie otrzymał, wyszedł z pomieszczenia.

Skierował swoje kroki na parter budynku gdzie znajdowały się drzwi prowadzące do najniższych pięter. Otworzył pierwsze z niewyróżniających się niczym drzwi kierując się schodami w dół. Minął pomieszczenia, w których składowane było głownie winno i inne alkohole i podszedł do jednej z ścian, w której ukryte było kolejne przejście, które otworzył za pomocą specjalnego kodu i odcisku dłoni. Przed nim ukazały się następne schody zakończone tak samo zabezpieczonymi drzwiami.

Wszystkie te środki ostrożności ostatecznie prowadziły do ciemnego korytarza i czterech niewielkich pokoi. W pierwszym z nich znajdował się niewielki magazyn po brzegi wypełniony najróżniejszą bronią. Zaczynając od niewielkich pistoletów, przez broń długą, różnych rodzajów strzelb i karabinów, a kończąc na białej broni. Mnóstwo noży ułożonych w idealnym porządku, od tych najmniejszych po większe sztylety. Znalazło się tam też kilka sztuk broni siecznej i obuchowej.

Do tego pomieszczenia zaglądnął tylko na chwilę, aby zabrać ze sobą jeden z noży, po czym skierował się do sąsiadującego pokoju, który, na co dzień pozostawał pusty. Tym razem jednak tak nie było na środku stały, bowiem trzy krzesła, a każde z nich zajęte było przez dobrze mu znane osoby. Zamknął za sobą metalowe drzwi, całkowicie wygłuszając całą przestrzeń. Mimo, że cały pokój na pierwszy rzut oka był po prostu betonowy, to zaprojektowany został tak, aby na zewnątrz nikt nie dowiedział się, co działo się w środku.

Nie musiał się zbliżać, aby zauważyć, że mimo zaklejonych ust Kira cały czas szlochała najwidoczniej zdając sobie sprawę z tego, co ją czeka. Jej matka za to nisko opuściła głowę, jednak jej zdenerwowanie było bardzo łatwo zauważyć po szybko unoszącej się klatce piersiowej. Przeniósł swój wzrok na ostatnią z postaci, które w tym momencie były zdane na jego łaskę lub niełaskę. Francesco wpatrywał się to w niego, to w jego ojca w niezrozumieniu, wyglądał jakby naprawdę nie miał pojęcia, dlaczego się tutaj znalazł i co się działo. Brunet jednak nie miał zamiaru nabierać się na jakiekolwiek aktorstwo.

PromessoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz