Rozdział 14

6.4K 184 6
                                    

Nie miała pojęcia, co powinna o tym wszystkim myśleć. Minął pierwszy tydzień, który ciągnął się jej nieubłaganie długo. Siedem dni, podczas których nikt nie zrobił jej krzywdy, choć mieli tyle okazji. Nikt oprócz jej męża nie próbował jej dotknąć, a nawet on sam zdawał się nie wykorzystywać jej uległości. Miała, co do tego mieszane uczucia, nadal nie dopuszczając do siebie myśli, że po części ślub przyczynił się do jakiś dobrych rzeczy. Sytuacja, w której zarówno łóżko jak i całą sypialnię musiała dzielić z mężczyzną, którego się bała, który jednak na ten moment nie próbował jej w żaden sposób wykorzystać była lepsza od tej, w której nie mogła spokojnie zasnąć w obawie, że ktoś odwiedzi jej pokój.

Nawet teraz siedząc w samochodzie – pierwszy raz na siedzeniu pasażera, na którym nigdy nie można było usiąść – w towarzystwie bruneta, zdawała się być odrobinę spokojniejsza niż jeszcze kilka dni temu. Od samego początku próbował wciągnąć ją w jakąś rozmowę, ona jednak na własnej skórze przekonała się ile mogą kosztować źle dobrane słowa wypowiedziane na głos. Dlatego milczenie zawsze wydawało jej się bezpieczną opcją, a na pytania odpowiadała jak najkrócej tylko się dało.

Nie miała, więc pojęcia, dlaczego dała wciągnąć się w dziwną grę Lothaira. Zaskoczył ją propozycją, którą złożył, jeszcze bardziej, gdy zadeklarował się, że byłby w stanie złożyć przysięgę dla czegoś tak błahego i nieistotnego. Jednak udało mu się osiągnąć swój cel.

Sama nie spodziewała się, że pytanie o przezwisko, które nadał jej brunet wypłynie z jej ust. Miała wrażenie, że stało się to bezwiednie, a gdy zorientowała się, co zrobiła było już za późno na wycofanie się. Nie dała rady sama przed sobą ukryć, że z każdą chwilą, w której jej mąż nazywał ją „Laleczką" zastanawiała się nad powodem, tym bardziej, że mówił tak od dnia ich ślubu.

Lothair nie zrobił jednak nic, czego mogłaby się spodziewać. Nie wściekł się, nie zatrzymał auta żeby ją ukarać, nie zaczął na nią krzyczeć. Przez pierwsze kilka sekund wyglądał na zaskoczonego, jednak później dziewczyna zdołała zauważyć na jego twarzy niewielki uśmiech. Odpowiedział jej, a jego odpowiedź wydawała się szczera.

Nie skłamała, mówiąc, że nie pamięta tamtego wydarzenia. Miała wtedy pewnie o wiele większe problemy, niż zastanawianie się, kim był człowiek, który odwiedził jej ojca. Domyślała się, że najprawdopodobniej została surowo ukarana za sam fakt te, że pojawiła się na tamtym korytarzu, więc kolejny z gości Salvadora nie był czymś wartym zapamiętania. I choć usilnie próbowała przypomnieć sobie ten dzień, nie udawało jej się to.

Zarejestrowała, że auto zjechało z głównej drogi, wjeżdżając w jedną z bocznych uliczek pokrytych kamieniami chrzęszczących pod oponami. Obróciła głowę w stronę mężczyzny, korzystając z momentu, w którym był skupiony na drodze, żeby przez chwilę na niego popatrzeć. Ostatnimi czasy sama przyłapywała się na obserwowaniu go, gdy tylko miała pewność, że nie przyłapie jej na tym.

Uświadomiła sobie wtedy, że choć wcześniej nie zwracała na to uwagi, brunet był naprawdę przystojny. Kruczoczarne włosy, które zwykle przed wyjściem z domu dokładnie układał, dzisiaj dla odmiany luźno opadały mu na czoło i delikatnie kręciły się przy uszach. Ciemne oczy, które wyglądały tak jakby zarówno tęczówki jak i źrenica były jednego kolory, okalały długie rzęsy. Rzymski nos, wąskie, choć ładnie wykrojone usta, zarysowane kości policzkowe i ostra linia żuchwy wydawały się tworzyć obraz przystojnego mężczyzny.

Domyślała się, że najprawdopodobniej przed małżeństwem z nią miał mnóstwo kobiet dla siebie, choć w sumie nie wiedziała czy nadal nie spotyka się z innymi kobietami dla swojej przyjemności. Mimo, że byli małżeństwem, skłamałaby mówiąc, że miałaby coś przeciwko. Dopóki ktoś inny zaspokajał jego potrzeby i nikt jej samej do tego nie zmuszał nie miała nic przeciwko, a nawet byłaby takiej osobie wdzięczna, w końcu oszczędzano jej bólu.

PromessoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz