- Więc jak ci się podoba? – Zapytał zerkając w stronę dziewczyny siedzącej obok niego.
Kilkanaście minut wcześniej opuścili działkę, na którą najprawdopodobniej za kilka może kilkanaście tygodni mieli się wprowadzić. Od zawsze wiedział, że gdy tylko się ożeni i przejmie cały interes będzie chciał opuścić rodzinny dom. Cieszył się z faktu, że jego marzenia o własnej przestrzeni i rodzinie mają jakiekolwiek szanse na spełnienie się.
Miał przy sobie kobietę, która przykuwała jego uwagę i mimo świata, w jakim się znajdowali nie była pustą, zapatrzoną w siebie karykaturą. Był w stanie wyobrazić sobie wczesne poranki, gdy razem przy śniadaniu popijaliby kawę wpatrując się w panoramę Sycylii. Mieli także kota, który choć nigdy nie był częścią jego wyobrażeń, to od pewnego czasu także stał się idealnie pasującym elementem do ich życia.
Choć nigdy nie mówił tego głośno, ponieważ mu nie wypadało to zawsze gdzieś w środku siebie bał się swojej przyszłości. Od najmłodszych lat wiedział, że jego życie odbiega od powszechnie znane normalności. Zdawał sobie sprawę, że to, czym się zajmował było nieziemsko niebezpieczne, zresztą dwa tygodnie wcześniej, gdy kula przeszła przez jego ciało po raz kolejny dobitnie sobie to uświadomił. Teraz jednak całym sobą czuł, że jest na świecie osoba, do której szczerze chciałby wrócić po każdym takim zdarzeniu.
Oczywistym był fakt, że zawsze brał pod uwagę swoją rodzinę, z którą jako najstarsze dziecko też czuł jakąś odpowiedzialność. Wiedział jednak, że to nie to samo, mimo, że był z nimi blisko, kochał ich, ale nigdy nie czuł wielkiej potrzeby, żeby uważać na każdy krok. W przeciwieństwie do tego, co było teraz. Z dziwną ulgą zaczynał zadawać sobie sprawę, że to już nie Mafia, nie adrenalina stanowiły najważniejszą wartość w jego życiu.
- Wszystko było piękne – stwierdziła cicho blondynka, odpowiadając na jego pytanie.
Zdołał zauważyć, że na jej ustach zamajaczył drobny i tak bardzo niespotykany u niej uśmiech.
- Nie chciałabyś niczego zmienić? Jesteś pewna? – Zadał kolejne pytanie.
- Tak
- Spokojnie jeszcze tam wrócimy na pewno kilka razy zanim się przeprowadzimy, więc usłyszysz te pytania niejednokrotnie – stwierdził z rozbawieniem, po czym przechylił delikatnie głowę, nie spuszczając z niej wzroku, – Jeżeli chcesz o coś zapytać to nie musisz się nad tym zastanawiać, po prostu pytaj laleczko – jego uśmiech poszerzył się, gdy na jej policzkach dostrzegł delikatne rumieńce, które stały się jednym z jego ulubionych widoków.
- Czy stajnia i to wszystko... - blondynka zacięła się myśląc nad pytaniem – Będę mogła jeździć?
- Ależ oczywiście – parsknął – To jest główny cel tego wszystkiego. Jak tyko będziesz obiecywać, że wrócisz to naprawdę nie widzę przeciwskazań – wzruszył ramionami obserwując jak na jej ustach pojawia się nieco większy uśmiech.
- Dziękuję
- Dlaczego zawsze dziękujesz albo przepraszasz? Nie uważam żebym robił cokolwiek, za co musiałabyś aż tyle dziękować, ani żebyś ty robiła cokolwiek, co wymaga przeproszenia – Od dłuższego czasu chciał jej zadać to pytanie, jednak nigdy nie znalazł do tego odpowiedniego momentu.
Przez chwilę między nimi zapanowała cisza, gdy blondynka pogrążyła się w myślach szukając najlepszej i najbardziej zgodnej z prawdą odpowiedzi.
- Ojciec zawsze wymagał tego ode mnie – zaczęła cicho – uważał, że jestem nie wdzięczna nie dziękując za to, co dla mnie robił bez względu czy było to coś dobrego, czy złego – swój wzrok utkwiła w skórzanym fotelu, uparcie nie wpatrując się w niego – A gdy przeprosiłam czasami odpuszczał kary, gdy był zły, albo przymykał oko na to, że zrobiłam coś, co mu się nie podobało, chociaż bardzo często to, że przepraszałam jeszcze bardziej go wkurzało.

CZYTASZ
Promesso
RomanceMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...