Rozdział 37

4.8K 165 10
                                    

Najkrótszy rozdział w historii tej książki...


Miał wrażenie, że coś boleśnie zaciska się w jego ciele. Objął ją mocniej, przytulając do swojego ciała i pozwalając, aby jego, aby jej łzy moczyły jego koszulę. Zabił w swoim życiu naprawdę wiele osób, wiedział ogrom złaz bólu i tragedii, a do niektórych najpewniej sam doprowadził. Jednak żadna sytuacja nie wywołała w nim tyle emocji to ten jeden moment, gdy mógł obserwować jej twarz razem z całą paletą targających nią odczuć.

On sam był rozdarty i miotał się pomiędzy tym, co powinien zrobić, z jednej strony, bowiem nie miał ochoty puszczać dziewczyny chcąc zostać z nią jak najdłużej. Z drugiej jednak chciał udać się jak najszybciej do Portugalii, aby samemu rozliczyć się z jej ojcem. Wiedział, że niestety druga opcja na ten moment nie wchodziła w grę, więc nadal pozostawał w prawie bezruchu.

Nie zwracał uwagi na czas, który minął, gdy tulił ją do swoich ramion chcąc uspokoić jej roztrzęsione ciało. Ani na chwilę nie przestawał gładzić jej ciała chcąc by wiedziała, że nie jest sama, że on jest przy niej i nie ma zamiaru jej opuszczać.

Nie odzywał się, chociaż na usta cisnęło mu się wiele słów i pytań. Ponieważ może niektóre sprawy i problemy wydawały się rozwiązane to pojawiały się kolejne i kolejne. Miał wrażenie, że zamykają się w błędnym kole. Salvador atakuje, oni dowiadują się o jakichś jego przekrętach i niemoralnych czynach, próbują wykonać jakiś ruch w jego stronę, potem następuje chwila ciszy i spokoju, a następnie cała ta linia zatacza koło. Wszystko to, co działo się przez ostatni czas robiło się dla niego męczące. Wiedział, że jedynym wyjściem będzie wejście w otwartą wojnę i zaatakowanie Portugalii, jako pierwsi.

- Widzę ją prawie każdej nocy - wyszeptała blondynka w jego koszulę, pociągając nosem.

- To właśnie tą sytuację widzisz w swoich snach? - Zapytał mocniej przyciągając ją do swojego ciała. Azurra w odpowiedzi jedynie skinęła głową, pozwalając, aby między nimi przez kolejną chwilę zaplanowała cisza, zakłócana tylko jej sporadycznymi pociągnięciami nosem.

- Czy teraz odeślesz mnie tam z powrotem? - Wyszeptała kolejne pytanie, na które brunet drgnął niespokojnie, mając wrażenie, że się przesłyszał.

- Nie oczywiście, że nie - zaprzeczył od razu - już ci to mówiłem. Nie mam zamiaru oddawać cię tam z powrotem, rezygnować z ciebie nieważne, co by się stało, co byś zrobiła lub powiedziała mam zamiar brnąć w to dalej. Stałaś się ważnym elementem mojego życia, a ja z takich rzeczy nie rezygnuję. - Przerwał na chwilę jakby szukając odpowiednich słów, które powinien wypowiedzieć – Wiem, że chcesz tu zostać tylko ze względu na to, że nie widzisz innej opcji nie chcąc wracać do Portugalii, ale szczerze liczę, że kiedyś nastanie taki moment, że sama będziesz chciała tutaj zostać. Przy mnie, jako moja żona i moja kobieta.

Jego słowa odbiły się echem w pomieszczeniu zostając bez odpowiedzi. Jednak w głowie blondynki kiełkowała się myśl, że wybiera zostanie we Włoszech z własnej nieprzymuszonej woli, ponieważ to jest to, co by chciała.

***

- Czyli co kurwa okazało się, że to wszystko jest prawda? - Szatyn nie krył się za swoimi wzburzonymi emocjami, gdy kilka godzin później w trójkę znowu znajdowali się w gabinecie bruneta.

- Tak to właśnie powiedziałem i potwierdziłam - stwierdził starszy z braci popijając kolejny łyk swojej whisky.

- Co mamy zamiar z tym zrobić? - Zapytał najstarszy z mężczyzn, uważnie obserwując obu swoich synów.

PromessoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz