Dobry wieczór, chciałam tylko podziękować bo wyświetlenia zapierdalają i naprawdę nigdy nie sądziłam że kiedykolwiek dobiję do prawie 10k (ja wiem, że niektórym może się to wydawać małą liczbą, ale ja serio zajebiście się cieszę, że jest tutaj tyle osób). I jakby kocham was <33
Btw co powiecie na to że na 15 komentarzy i 30 gwiazdek wstawię kolejny rozdział?
Miłego czytania
Vi.
- Kochanie zjadłaś dzisiaj tylko śniadanie i to nie jakoś bardzo dużo – westchnął brunet odnajdując swoją żonę w ogromnej bibliotece – Wiem, że obiecałem na ciebie nie naciskać i nie zmuszać cię do niczego, ale niepokoi mnie fakt, że od miesiąca jesz niewiele.
Blondynka odłożyła książkę, którą aktualnie czytała na blat niewielkiego stolika, po czym spojrzała na mężczyznę. Przez ostatni czas zdążyła nauczyć się, że patrzenie na niego nie jest niczym złym, a Lothair za każdym razem, gdy zauważył, że go obserwowała uśmiechał się delikatnie, nigdy jej za to nie karząc. Wręcz przeciwnie sam dążył do tego, aby robiła to jak najczęściej.
- Przepraszam – jednak jedna rzecz przez ten czas się nie zmieniła. Nadal odpowiadała na pytania jak najkrócej się dało, a niepytana nie odzywała się prawie w ogóle. Czasem pozwalała sobie na wypowiedzenie więcej niż dwóch słów, jednakże zawsze później się za to karciła, bojąc się, że mogła powiedzieć coś nie tak.
Jedyną osobą, z którą potrafiła rozmawiać była Amadea, której całkowicie przestała się bać i poniekąd zaufała.
- Nie oczekuję od ciebie przeprosin – westchnął, po czym podszedł kilka kroków w jej stronę, ostatecznie kucając przed fotelem, na którym siedziała. – Chciałbym jednak żebyś powiedziała mi, dlaczego tak robisz? Czy to przez Salvadora? Przed wyjazdem do Portugalii jadłaś normalnie i nie unikałaś na wszelkie sposoby posiłków.
Dziewczyna zawahała się przez chwilę nie mając pojęcia, co powinna odpowiedzieć. Lothair trafnie określił powód jej diety, którą tym razem sama na siebie narzuciła. Od przeszło miesiąca cały czas miała w głowie słowa swojego ojca nie mogą spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Zdawała sobie sprawę, że przytyła, a głos w jej głowie uporczywie mówił jej, że było to złe i mogło mieć dla niej tragiczne konsekwencje. W końcu, kto chciałby grubą kobietę?
- Przytyłam – zdecydowała się w końcu odpowiedzieć.
- Kurwa laleczko – mężczyzna położył dłoń na jej kolanie zaczynając kreślić delikatne kółeczka na jej odkrytej przez sukienkę skórze – To nie jest nic złego – zaczął – Właściwie uważam, że to bardzo dobrze, bo byłaś okropnie wychudzona. Jak dla mnie mogłabyś ważyć dwa albo trzy razy tyle, co aktualnie i nic by się nie zmieniło – powiedział wpatrując się w jej oczy – Jednak jestem zdania, że głodzenie się to nie jest dobry pomysł, ale jeżeli tak bardzo się tym przejmujesz to mogę porozmawiać z Penelope abyś dostawała trochę mniejsze porcje. Tylko jest jeden warunek. Będziesz zjadała wszystkie trzy posiłki i nie będziesz ich unikała.
- Wszystko?
- Przynajmniej trzy czwarte porcji, zgoda? – Dziewczyna pokiwała głową zgadzając się, jednakże jego to nie usatysfakcjonowało – Słowa laleczko, musisz używać słów.
- Tak, zgoda – przytaknęła, na co on posłał jej delikatny uśmiech.
- W takim razie skoro to już załatwiliśmy to powinnaś się chyba zbierać, bo doszły mnie słuchy, że Dea porywa cię gdzieś
* * *
- Ale się cieszę, że w końcu ponownie możemy gdzieś wyjść – pisnęła Amadea, gdy obie wsiadały do czarnego SUVa.

CZYTASZ
Promesso
RomansaMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...