Przetarł ręką twarz, przymykając oczy. Kilka godzin wcześniej wrócił ponownie do portugalskiej posiadłości, po satysfakcjonującej go zabawie z Miguelem. Był zadowolony, że mężczyzna mógł już gryźć ziemię, choć żałował, że nie mógł torturować go jeszcze dłużej, na co zdecydowanie zasługiwał.
Nie dość, że przysporzył mu kłopotów za swojego życia, to także po swojej śmierci, gdy okazało się, że zastrzelił matkę swojej córki całkowicie ją osierocając. Więc oprócz grupki kobiet pracujących dla Salvadora musiał zająć się także znalezieniem domu dla małego dziecka. Miał jednak nadzieję, że uda mu się to rozwiązać jak najszybciej, aby móc wrócić do Włoch, do swojej żony, której nie widział już dwa dni.
Drzwi gabinetu Cacharro, w którym aktualnie przebywał, przeglądając po kolei wszystkie pozostawione tam dokumenty zamaszyście się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł jego brat.
- Widzę, że świetnie się bawisz – skwitował szatyn.
- Przychodzisz z czymś ważnym? Czy po prostu zaczęło ci się nudzić i mam ci znaleźć jakieś zajęcie? – Zapytał Lothair, odkładając kartkę, którą właśnie analizował na blat biurka.
- zadziwię cię, przychodzę nawet z kilkoma wieściami – stwierdził młodszy z braci uśmiechając się szeroko – Po pierwsze i najważniejsze, twoi ludzie skończyli przeszukiwać dom pod względem potencjalnych kamer i podsłuchów. Jest czysto i ten idiota nawet o tym nie pomyślał, jedyne kamery to te, do których nam się udało włamać i my je kontrolujemy. Więc można dodać kolejny punkt do listy, dlaczego ten stary zjeb ma IQ równe może pięć, ale to i tak bardzo zawyżone.
- Jednak uciekł i jak na razie nie możemy go znaleźć – stwierdził brunet, przypatrując się bratu.
- Dlatego powiedziałem pięć a nie zero – odpowiedział Lochlan, – Ale dobra to jedna wiadomość, druga jest w sumie połączona z trzecią, a więc udało się bez zabijania kogokolwiek dojść do porozumienia z tymi dziewczynami na dole. Tylko dwie postanowiły tutaj zostać, resztę przetransportujemy na Sycylię i znajdziemy jakieś miejsce żeby mogły sobie tam zamieszkać, no i klub, w którym byłyby wolne miejsca żeby przyjąć nowe kelnerki – brunet skinął głową, choć nie podobała mu się wizja zostawienia w innym kraju osób, które mogłyby powiedzieć za dużo i nawet odrobinę zaszkodzić jego interesom – obie dziewczyny, które tutaj zostają, robią to ze względu na rodzinę, więc od razu gdyby czegoś próbowały to mamy coś, w co można uderzyć. Jeżeli chodzi o dziecko, to nie dość, że drze się jak pojebane i jest strasznie głośne to ta kobieta i jej rodzina, którą kazałeś przetransportować żeby dla ciebie pracowali zadeklarowała się, że zajmie się tą dziewczynką.
Niezauważalnie odetchnął z ulgą po usłyszeniu słów szatyna. Miał ochotę podziękować tym ludziom, że uwolnili go od tego problemu, który mógł być naprawdę problematyczny, ze względu, że nie znajdowali się na swoim terytorium. Gdyby był u siebie wciśnięcie dziecka jakiejś z podległych mu rodzin nie byłaby problemem, tutaj jednak nie miał swoich ludzi i nie mógł tego zrobić w tak prostu sposób.
- No i jest jeszcze ostatnia sprawa – kontynuował mężczyzna – udało mi się ogarnąć transport dla tych koni, ale najwcześniej przyjadą po nie pojutrze. Starałem się jak mogłem żeby zrobić to jak najwcześniej, ale niestety okazuje się, że nie wszystkie rzeczy jestem w stanie ogarnąć twoją kasą.
- I tak zostało nam trochę rzeczy do ogarnięcia, więc musimy tutaj zostać te kilka dni – stwierdził brunet – A teraz skoro ci się nudzi to tam są papiery do przejrzenia – wskazał ręką na jedną z półek, na której zostały jakieś dokumenty.
* * *
Wyjrzał za okno samochodu, w którym siedział i niemal odetchnął z ulgą widząc zarys znajomej zabudowy. Miał wrażenie, że właśnie tego przez te sześć dni mu brakowało. Miał teraz ochotę położyć się w końcu w swoim łóżku u boku żony i odespać te kilkaset godzin, które spędził głównie ścigając wspólników Salvadora licząc, że któryś w końcu wyzna mu gdzie podział Portugalczyk.

CZYTASZ
Promesso
RomanceMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...