Była dziwnie zagubiona i zdezorientowana, nie miała pojęcia jak ma się zachować. Myślała, że Lothaire zachowywał się w jej stosunku uprzejmie tylko i wyłącznie ze względu na ilość ludzi, którzy nie należeli do mafijnego półświatka, dla których sytuacja mogłaby być dziwna. Jednak, gdy w nocy opuszczali malowniczą posiadłość, w której odbywała się ceremonia nie zmienił swojego zachowania. Prowadził ją obejmując delikatnie w talii, a na jej ramiona założył swoją marynarkę samemu pozostając w samej czarnej koszuli. Otworzył jej drzwi jednego ze stojących na podjeździe aut, czekając aż upora się z suknią i wsiądzie, po czym samemu zajął miejsce obok niej dając znać kierowcy, że może ruszyć. Siedział obok niej na tylnym siedzeniu jednak zachowywał odstęp od niej, nie szukał z nią żadnego zbędnego kontaktu fizycznego.
-Jedziemy teraz do mojego rodzinnego domu – odezwał się brunet po chwili ciszy, na co ona przeniosła na niego swoje spojrzenie – Będziemy tam chwilowo mieszkać dopóki nasza posiadłość nie skończy remontu, a ja nie przejmę całkowicie władzy nad biznesem – czuła na sobie jego uważne spojrzenie, – ale spokojnie będziemy mieli własną przestrzeń i prywatność, a do naszej części mało, kto może zaglądać, więc będziemy mieli spokój. W domu mieszaka jeszcze moja rodzina, za to w przybudówce znajdują się pokoje dla ludzi pracujących, których praca wymaga żeby byli na miejscu przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, oraz pokoje niektórych ochroniarzy – dodał, na co pokiwała głową ze zrozumieniem.
Choć nie rozumiała, dlaczego cały czas używał pojęcia „nasza", przecież nie było żadnych „nas". Całe to małżeństwo było ustawione, a on najpewniej wolałby ożenić się z kimś, kogo znał i kochał. Więc dlaczego tak dziwnie ją traktował? Dlaczego jeszcze jej nie uderzył, nie zostawił na jej skórze fioletowych śladów, nie zwyzywał jej utwierdzając ją w przekonaniu, że jest tylko zabawką w jego rękach.
- Ej laleczko prosiłem cię żebyś na mnie patrzyła – mruknął mężczyzna, jednak, gdy ona nadal nie podniosła na niego wzroku, wyciągnął w jej stronę rękę.
Zadziałała instynktownie, odwróciła twarz, kuląc się jak najbardziej była w stanie chcąc uniknąć uderzenia. Jednak brunet, nie zamachnął się, westchnął jedynie delikatnie chwytając za jej podbródek i podnosząc jej głowę tak, aby musiała patrzeć na niego.
- Teraz grzecznie patrz na mnie i posłuchaj uważnie – powiedział, gdy otworzyła oczy spoglądając wprost na niego – Nie mam zamiaru cię bić, nie masz powodów żeby się przede mną chować, kulić albo ode mnie uciekać. Nie zrobię ci krzywdy laleczko – powiedział, przejeżdżając kciukiem po jej skórze – Zrozumiałaś? – Zapytał ją, a jego spojrzenie stało się intensywniejsze.
- Tak zrozumiałam, przepraszam – mruknęła w odpowiedzi, starając się utrzymać wzrok na jego twarzy.
Ta sytuacja nie była dla niej w ogóle komfortowa. Bała się mężczyzny, który, mimo że powiedział, że nie ma zamiaru jej bić mógł przecież zrobić dużo innych rzeczy, które bolałyby podobnie albo jeszcze bardziej. Zastygła w bezruchu pozwalając mu trzymać swoją twarz, choć wszystko w niej krzyczało żeby uciekała jak najdalej. Jednak paraliżujący strach przeważał nad tym uczuciem.
- Nie musisz mnie za wszystko przepraszać – westchnął puszczając jej podbródek.
Kiwnęła głową na znak, że rozumie, po czym wróciła do wpatrywania się w widok, który rozciągał się za oknem samochodu. Choć była noc musiała przyznać, że Włochy były piękne i może na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie różnią się zbytnio od jej rodzinnej Portugalii to prawda była taka, że kraj ten był unikatowy i bardzo klimatyczny.Miała nadzieję, że brunet nie będzie chciał już z nią rozmawiać. Obserwowała jak krajobraz za oknem powoli się zmieniał. Gęste zabudowania ustępowały rozległym pustym przestrzenią z pojedynczymi wolnostojącymi domami. Budynki tutaj różniły się od tych, które obserwowała, gdy przejeżdżali przez centrum Palermo. Wyglądem przypominały bardziej wille niż domy, nasuwające na myśl pewien luksus i bogatych ludzi. Taka też była posiadłość, pod którą się znaleźli. Auto zatrzymało się na podjeździe przed ogromnym, kamiennym budynkiem znajdującym się na wzniesieniu.
CZYTASZ
Promesso
Roman d'amourMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...