Zacznijmy od tego, że rozdział spóźnił się ze względu na to, że Vida uszkodziła sobie dysk na komputerze i no nawet się nie odpalił, a cały plik z książką miałam właśnie tam, więc wczoraj bawiłam się w super odzyskiwanie pliku i na szczęście wszystko się udało <3
Po drugie chciałabym wam podziękować za ponad tysiąc wyświetleń i setkę gwiazdek na prawdę jest to zajebista motywacja gdy widzę, że moja praca podoba się komuś. Ps: dziękuję też oczywiście za każdy komentarz, miło jest poczytać wasze opinie na temat tego co sądzicie o rozdziale <3
Koniec ogłoszeń parafialnych, miłego czytania
Vida
Minęły cztery dni, od kiedy została sama we włoskiej willi, od kiedy jej ojciec opuścił Sycylię. Cztery dni temu zamieszkała w pięknej willi swojego męża po tym jak wzięła z nim ślub i o dziwo ten czas minął jej bardzo spokojnie, co było dla niej irracjonalne.
Czas spędzała głównie w bibliotece czytając kolejne książki czasami popołudniami towarzystwa dotrzymywała jej Amadea, której nawet udało się namówić blondynkę na wieczór filmowy. Włoszka stała się też dla dziewczyny w jakiś sposób bliska, bardzo dużo mówiła czasami opowiadając jakieś historie z barwnego dzieciństwa, a czasem narzekając na szkołę, do której chodziła, a Azurra po prostu uważnie słuchała ciesząc się, że ona może słuchać, ale nie musi mówić. Poprzedniego wieczoru dała się nawet namówić na maraton filmowy, ale uciekła jak tylko dołączył do nich Lochlan.
Co do niego blondynka miała mieszane uczucia. Nie widywała go często, zawsze był obecny na śniadaniach i czasem mijał się z nią, gdy szedł do gabinetu swojego brata, zawsze rzucał wtedy „Cześć malutka" i puszczał jej oczko, mijając ją i nawet nie czekając na odpowiedź. Wydawał się dla niej lekko dziwny, często się śmiał i ciągle uśmiechał, a przy tym miał styl bycia mówiący, że może wszystko i nikt mu nie zabroni.
Czasami widywała także Lucie Diavollo, która z każdym spotkaniem posyłała jej delikatny uśmiech, pytając o to jak się danego dnia czuje. Bywały też chwile, w których razem z córką próbowała zachęcić ją do rozmowy, ale jak dotąd nie uzyskały zadowalających je efektów. Ona jednak w przeciwieństwie do swojego męża próbowała nawiązywać z nią kontakt. Luigi, bowiem zachowywał dystans, posyłał jej skinięcia głowy na powitanie, ale na tym kończyły się wszelkie ich interakcje, co dziewczynę bardzo cieszyło, bowiem Włoski boss wzbudzał w niej dziwny strach, a ona mimowolnie czasami porównywała go ze swoim ojcem, choć nigdy nie wykazał, żadnej agresji ani w stosunku do niej ani kogokolwiek innego.
Lothair za to z jednej strony także utrzymywał od niej dystans, a z drugiej często do niej mówił, czasami chwytał za udo albo dłoń, ale o dziwo nie wzbudzał w niej takiego strachu jak na początku. Nadal się go bała, jednak on starał się, aby każdy jego ruch był przewidywalny i nie gwałtowny, dawał jej przestrzeń jednocześnie próbując ją do siebie przekonać. Ani razu nie dotknął jej w sposób, w który by nie chciała być dotykana, nie rozkazywał jej często dając jej wybór i zadawał pytania, na które trudno było odpowiadać „tak" lub „nie". Mimo tych wszystkich rzeczy ona nadal nie lubił przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, wzdrygała się na jego dotyk i rzadko na niego patrzyła.
Powoli starała się zapamiętywać gdzie mogła spotkać ochronę lub innych ludzi, czego lepiej nie robić i którym korytarzem przejść żeby najszybciej dostać się do biblioteki. Jednak w ustalaniu takich planów przeszkadzał jej fakt, że najprawdopodobniej pracownicy jej męża nie mieli identycznych grafików pracy na każdy dzień, więc zdarzyło się, że spotykając któregoś z ochroniarzy po prostu zastygała ze strachu bojąc się, że zostanie zaatakowana. Jednak nic takiego się nie stało, nikt jej nie zaatakował, nie wciągnął do pokoju i nie znęcał się nad nią, nikt jej nie pobił, nawet nikt jej nie uderzył. Nie wpłynęło to jednak na jej postrzeganie bezpieczeństwa, nadal nie korzystała z możliwości swobodnego poruszania się po posiadłości i terenie ją otaczającym, mimo że Lothair kilka razy zachęcał ją, aby wyszła do uroczego kwiatowego ogródka, który otaczał piękną altanę.

CZYTASZ
Promesso
RomanceMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...