Chyba najkrótszy rozdział w całej książce (albo nie przypominam sobie krótszego (pomijając prolog)). Rozdział 30 i muszę przyznać, że jesteśmy gdzieś w okolicach połowy książki także myślę, że naprawdę nieźle to idzie :>
Miłego czytania!
Vi.
Jego skóra była blada, sylwetka wydawała się znacznie mniejsza niż zazwyczaj, oczy bez przerwy pozostawały zamknięte. Jedyną rzeczą, która mówiła o tym, że żyje była delikatnie poruszająca się klatka piersiowa, choć w jej mniemaniu ruch ten był za wolny i niezauważalny na pierwszy rzut oka. Cały ten obraz zakłócany był rurkami i kabelkami przypiętymi do jego ciała, bez których można było uznać go za człowieka pogrążonego we śnie.
Pokojówki zdołały uprzątnąć cały bałagan i doprowadzić wszystko do wręcz idealnego stanu. Cała sypialnia nie wyglądała jakby kilka, a może kilkanaście godzin wcześniej walczyli tutaj o życie jej męża. Gdyby usunąć kilka maszyn kontrolujących jego stan to nikt nawet nie domyślałby się, co tak naprawdę się stało.
Nie miała pojęcia, która była godzina, za oknem było ciemno, a jakiś już czas temu pomieszczenie opuściła niezbyt miła pielęgniarka.
Siedziała na podłodze, naprzeciwko łóżka, oparta o ścianę i nie spuszczała wzroku z mężczyzny tak jakby nie chciała przegapić żadnego szczegółu. Jednak przez ostatni czas była zbyt pogrążona w myślach, więc zdawała sobie sprawę, że najprawdopodobniej nawet nie wyłapałaby jakiegokolwiek ruchu ze strony bruneta.
Jej umysł był rozdarty, a ona sama nie miała pojęcia, co czuła i co powinna czuć.
Lothair w końcu poniekąd powinien być tym złym w jej historii, powinna była go nienawidzić, potępiać i życzyć, aby się nie wybudził. Przeklinać osobę, która strzelała, że nie zrobiła tego celnie, że go nie zabiła.
Nie potrafiła tak myśleć.
Choć bardzo się starała, nie potrafiła życzyć mu jakiejkolwiek krzywdy. Przywiązała się do niego przez ten czas. Zaczęła czuć się swobodniej w jego towarzystwie. Nie bała się go już tak bardzo jak jeszcze kilka miesięcy temu. W jakimś stopniu mu zaufała i wierzyła, że naprawdę nic jej nie zrobi.
Ta myśl ją przerażała. Minęło tak niewiele czasu. Raz pokazał jej tą agresywną i porywczą stronę siebie, przecież mogło się to zdarzyć kolejny raz. Przestanie mu wystarczać to, co ma teraz i zechce zabrać to, co należało do niego od dnia ich ślubu. Jej ciało.
Jednak z każdą taka myślą w jej głowie pojawiała się kolejna ze wszystkimi wspomnieniami, gdy raz za razem zapewniał ją, że nigdy nie zrobi jej krzywdy, że nigdy nie zrobi czegoś, co by się jej nie podobało, na co nie dostałby jej zgody.
Podniosła się z miejsca, czując zdrętwiałe kończyny, które z trudem utrzymywały jej ciężar. Zmusiła się do postawienia kilku kroków i zbliżenia się do łóżka, na którym leżał mężczyzna. Patrzą na niego, gdy delikatnie usiadła na skraju materaca zdała sobie sprawę z tego, co się stało.
Zrozumiała.
Chwyciła go za nieco chłodną dłoń lekko ściskając i zataczając delikatne kółeczka na jego skórze.
Zaufała mu.
Drugą rękę ostrożnie uniosła do jego policzka.
Czuła się przy nim bezpiecznie.
Złożyła na jego czole delikatny pocałunek, gdy w jej myślach pojawiła się kolejna myśl, na którą niemal się skrzywiła.
W końcu każda osoba, której zaufała i do której się przywiązała ją opuszczała.
![](https://img.wattpad.com/cover/335705294-288-k794883.jpg)
CZYTASZ
Promesso
RomanceMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...