No witam serdecznie wszystkich po dłuższej przerwie spowodowanej po części szkołą po części moim prywatnym życiem, ale spokojnie wracam z regularnością i tak jak wcześniej minimum co tydzień rozdział na weekendzie. Z racji że była przerwa to za kilka dni powinien wpaść jakiś dodatkowy "bonusowy" rozdział za to że musieliście tyle czekać.
To tyle z ogłoszeń parafialnych miłego czytania
Vida <3
Minuta.
Tyle czasu wystarczyło, aby jeszcze bardziej znienawidził Salvadora Cacharro. I jeżeli kiedykolwiek myślał, że jego wieczór kawalerski, który musiał spędzić w towarzystwie Portugalczyka był jednym z najgorszych, to dzisiejszy dzień zapowiadał się jeszcze gorzej. Mimo, że dopiero minutę temu usiedli do śniadania.
Cacharro zdążył nastraszyć jedną z pracownic w domu, a do innej rzucić wiązankę obrzydliwych komentarzy i najprawdopodobniej resztkami zdrowego rozsądku powstrzymywał się przed powiedzeniem czegoś w stronę jego matki, siostry lub żony. Co szczerze zaskoczyło bruneta, który był pewien, że jego teść nie posiada czegoś takiego jak instynkt, a jednak albo się mylił, albo Salvador dopiero miał zamiar coś takiego zrobić.
- W takim razie skoro wszyscy już tutaj jesteśmy to możemy zacząć jeść – po jadalni, w której przebywali, rozniósł się głos jego ojca, na co zauważył jak blondynka po jego prawej stronie wzdryga się – Smacznego wszystkim – brunet skinął głową w stronę siedzącego po jego lewej stronie starszego mężczyzny, po czym całą swoją uwagę skupił na swojej żonie, która ze wzrokiem utkwionym w talerz, nie wykonała żadnego ruchu by sięgnąć po jedzenie.
- Laleczko – mruknął brunet, tak, aby zwrócić na siebie tylko jej uwagę, – Czemu nic nie bierzesz? – Zadał pytanie, czując na sobie czyjś wzrok, jednak nie przejął się tym za bardzo.
- Ja...
- Och właśnie jakbym mógł tego wcześniej nie zauważyć! – Salvador przerwał wypowiedź swojej córki, na co ta tylko bardziej się skuliła, zaciskając dłonie w pięści – Moja córka posiada specjalnie opracowaną dietę przez najlepszego dietetyka w całej Portugali, jestem pewien, że kazałem mojej służbie wysłać wam tą listę – brunet miał wrażenie, że z każdym wypowiedzianym przez mężczyznę słowie, blondynka była coraz bardziej spięta i przestraszona, jej pięści coraz bardziej się zaciskały, a paznokcie wbijały się w delikatną skórę dłoni.
Zadziałał instynktownie kładąc rękę na jej dłoniach. Splótł ich palce w taki sposób, aby dziewczyna nie robiła sobie już krzywdy, co oczywiście spotkało się z jej reakcją. Blondynka wzdrygnęła się lekko, wlepiając swoje duże oczy w ich dłonie. Mężczyzna za to nie przejmując się jej zachowaniem zaczął kreślić kciukiem kółka na jej skórze, jednocześnie próbując zrozumieć, o czym toczy się rozmowa przy stole. Jednak wyłapał tylko to, że jego ojciec wezwał Penelope i nadal chodziło o jakąś specjalną dietę Azurry.
- Spokojnie zaraz postaram się dowiedzieć, co się stało z tymi rozpiskami, nie ma potrzeby, aby się aż tak unosić - westchnął Luigi, który widocznie liczył na spokojne śniadanie.
- Jak twoja służba nie umie wykonywać
- Powiedziałem spokojnie i nie podważaj kompetencji moich pracowników - wypowiedź blondyna została przerwana przez najstarszego z Włochów, który tracił już cierpliwość.
Przeniósł wzrok z ojca na swoją siostrę i matkę, które były wyraźnie zniesmaczone. Westchnął nieprzerwanie utrzymując fizyczny kontakt ze swoją żoną, gdy do pomieszczenia weszła, a właściwie prawie wbiegła Penelope, a gdy tylko stanęła przed stołem Cacharro rozpoczął swój monolog od początku. Ojciec bruneta wyglądał jakby miał ochotę wyciągnąć broń i strzelić w swojego gościa jednak obecność jego rodziny powstrzymywały go przed tym. On sam miał podobne odczucie, które pogłębiało się za każdym razem, gdy zerkał na kobietę obok niego.

CZYTASZ
Promesso
RomanceMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...