- Życie jest kurwa nie fair – jęknął szatyn, wchodząc do pokoju – Nie wiem drogi tato skąd wziąłeś tą dziewczynę, ale ja też taką chcę! – Stwierdził, celując palcem - którym do tej pory żywo gestykulował - w swojego ojca.
-Minęły dwadzieścia dwa lata, a ja nadal zastanawiam się, kto był na tyle mądry żeby podmienić mi syna w szpitalu – mrugnął najstarszy z mężczyzn.
-No, ale ja serio mówię! Widziałem ją przed chwilą i tak jak Dea mówiła ona jest totalnie gorąca, jednocześnie wyglądając jak niewinna laleczka – odparł chłopak ignorują swojego ojca – Jak myślisz, jeżelibym cię tutaj zamknął i stanął na twoim miejscu ktoś by się zorientował? – Ciągnął, zwracając się tym razem do swojego starszego brata, który właśnie ubierał na ramiona czarną marynarkę.
Brunet posłał mu tylko twarde spojrzenie, kręcąc tylko głową z politowaniem, jednak pozostawiając przekomarzania brata bez odpowiedzi. Odetchnął głęboko przenosząc wzrok na Luigiego, który wyciągną w jego stronę paczkę z papierosami. Choć na jego ustach błąkał się cień uśmiech, gdy ze skinieniem głowy sięgał po jeden z ruloników wypełnionych tytoniem.
- Masz jeszcze możliwości wycofania się z tego małżeństwa synu – powiedział spokojnie najstarszy z Diavollich, chowając kartonik z powrotem do kieszeni, gdy jego młodsze dziecko chciało chwycić za jednego z papierosów – Za jakieś pięć minut powinniśmy wychodzić, więc masz mniej więcej tyle czasu na zrezygnowanie.
- Dzięki małżeństwu stanę się wiarygodniejszy dla innych familii i twoich wspólników. Po tym, co powiedziała wczoraj Amadea i matka to dziewczyna nie powinna sprawiać problemów i nie będzie przeszkadzać, a do tego jest ładna – brunet wzruszył ramionami – Nie będę robić teraz bałaganu z Portugalią po tylu latach – dodał, zaciągając się drapiącym dymem – Poza tym chcę mieć to już z głowy, ten cały ślub i inne pierdolenia, i zająć się tym, czym powinienem, biznesem.
-Czyli co? Czeka nas zajebista zabawa wśród tych hien – mruknął niepocieszony szatyn – Ale tak w sumie, jak przypomnę sobie wczorajszy wieczór i tego idiotę to aż jej współczuję, że musiała wychowywać się z takim szmaciarzem – dodał, poprawiając zawiązany przy szyi czarny krawat.
- Spokojnie, jutro wieczorem już go nie będzie we Włoszech – oznajmił Luigi, gdy dostrzegł zaciskającą się pięść starszego z braci.
Całą trójką mogli jednoznacznie stwierdzić, że Salvador Cacharro nie przypadł im do gustu, a wczorajszy wieczór nie należał do najprzyjemniejszych. Portugalczyk pozwalał sobie na zdecydowanie zbyt dużo, a całe spotkanie zakończyło się tym, że przyszły teść bruneta zniknął z trzema prostytutkami, choć i z tym były problemy, ponieważ stwierdził, że chce dla siebie jedną z tancerek i przez bardzo długi czas nikt nie był w stanie przetłumaczyć mu, że dziewczyna jedynie tańczy.
Nikt nie dałby rady podważyć faktu, że boss portugalskiej mafii był agresywnym dupkiem, który uważał, że może wszystko, a do tego traktował kobiety gorzej niż wrogów.
Odetchnął głęboko, odrzucając wspomnienia o minionym wieczorze, zerknął ostatni raz na duże lustro wiszące na jednej ze ścian. Zgasił papierosa na popielniczce stojącej na stoliku obok, kierując swoje kroki w stronę wyjścia z pokoju, jednocześnie znowu pogrążając się w myślach i ignorując rozmawiających mężczyzn. Chciał już mieć to całe przedstawienie za sobą.
No i może po części chciał się w końcu na własne oczy przekonać czy jego przyszła żona jest tak piękna, jak nieliczne osoby, które miały ten przywilej zobaczenia jej, ją opisywali, a lista takich ludzi była naprawdę krótka – przynajmniej do wczorajszego wieczoru.

CZYTASZ
Promesso
RomanceMiała sześć lat gdy padła decyzja o wydaniu ją za mąż. Wszystkie lata swojej młodości spędziła pośród marmurowych ścian portugalskiej willi ze świadomością, że została sprzedana siedem lat starszemu mężczyźnie. Mężczyźnie, który w przyszłości miał z...