Epilog

10.2K 254 33
                                    

Westchnął głęboko po raz kolejny przeglądając raporty od swoich pod szefów. Chciał skończyć to w jak najkrótszym czasie, aby móc szybko wyjść z domu i wziąć swoją żonę na obiecaną wycieczkę. Od rana jednak utknął wśród papierowej roboty, z którą nie wyrobił się poprzedniego dnia.

Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i tylko na krótką chwilę uniósł wzrok na postać stojącą w przejściu. Zaraz jednak wrócił do dokumentu, który czytał tak, aby nie zgubić wątku.

- Długo ci to jeszcze zajmie? - Spytała blondynka, gdy tylko zyskała pewność, że nie będziemy mu za bardzo przeszkadzać.

- Daj mi jeszcze jakieś 15 minut i obiecuję, że jedziemy - Stwierdziły Lothair składając podpis na kartce.

- A powiesz mi, chociaż gdzie jedziemy? – Dziewczyna zadała kolejne pytanie, podchodząc bliżej niego.

- Cierpliwości laleczko - zaśmiał się obejmując ją, gdy tylko stanęła w zasięgu jego rąk.

- Nie uważasz, że rok czekania na podróż poślubną to wystarczająca cierpliwość? - Uśmiechnęła się delikatnie, drocząc się z nim.

Patrzyła na swojego męża z góry uważnie lustrując jego twarz. Przez ostatnie miesiące naprawdę zaczęła się przed nim otwierać, nie była już aż tak wycofana i odpowiadała na jego dotyk. Oczywistym było, że nadal zdarzały jej się słabsze momenty, gdy budziła się z krzykiem na ustach przez męczące ją nocami koszmary. Lothair jednak zdawał sobie sprawę, że powoli wszystko szło do przodu i poprawiało się.

Cieszył się, że dziewczyna zgodziła się na wizytę u psychologa. Ufał jej na tyle, aby wiedzieć, że nie powie nic więcej niż było to potrzebne, że go nie wyda.

- Mimo to obiecuję, że nie będziesz żałować - stwierdził brunet układając swoją głowę na jej klatce piersiowej i patrząc na nią od dołu.

- No mam taką nadzieję - rzuciła ze śmiechem wplatając palce w jego kluczu czarne włosy - nie będę ci już przeszkadzała tylko skończ to szybko - chciała się odsunąć jednak on jej na to nie pozwolił chwytając ją mocno i sadzając na swoich kolanach.

- Skoro już tutaj przyszłaś to przydaj się do czegoś – stwierdził z figlarnym uśmiechem na ustach.

- Nawet nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi - zaprotestowała Azurra próbując wstać z jego kolan.

- Mamy problemy ze Bratvą, która nie dość, że ma wewnętrzne przewroty to jeszcze atakuje, kogo popadnie w tym nas czy oddział z Nowego Jorku – wytłumaczył Lothair, poprawiając jej pozycję na swoich kolanach – A to są raporty od moich pod szefów na temat tego, co dzieje się na terenach, którymi zarządzają. Muszę je przejrzeć zanim wyjedziemy i podpisać jakieś dokumenty, które wymagają mojego podpisu – wskazał ręką w stronę kilku papierów leżących na skraju biurka.

- A ten list? – Zapytała blondynka, chwytając w ręce białą kopertę.

- Nie mam pojęcia, ale możesz otworzyć – wzruszył ramionami mężczyzna, odkładając przed chwilą podpisany przez siebie dokument na drugą kupkę.

Dziewczyna nie czekając rozerwała brzegi papieru, wyciągając ze środka ozdobne białe zaproszenie ozdobione złotem. Otworzyła złożoną kartkę czytając uważnie to, co było napisane w środku.

- Wiesz, co, mam nadzieję, że podczas naszej podróży pseudo poślubnej będę miała gdzie odwiedzić sklep, bo muszę kupić jakąś ładną sukienkę na wesele – stwierdziła blondynka z szerokim uśmiechem.

- Wesele?

- Tak, wesele – zaśmiała się dziewczyna podnosząc nieco wyżej kartkę – Dostaliśmy właśnie przepiękne zaproszenie na ślub samego Castiela Mancuso.

KONIEC

PromessoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz