8- Przyjaciele

39 5 0
                                    

*Pov Norman*
Sobota. Dokładnie ósmy października. Dzisiejszego dnia wybija równo tydzień, od kiedy po raz pierwszy przypadkowo dodzwoniłem się do samobójcy, umawiając, że w ciągu miesiąca namówię go, że warto jest żyć. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że było to już siedem dni temu. Dlaczego? Z dwóch powodów. Pierwszy był taki, że nie chciało mi się wierzyć, że tak wspaniała osoba jak Ray może mieć problemy, które mogłyby prowadzić do niedoszłego samobójstwa. Każdego wieczoru spędzaliśmy czas na wspólnych rozmowach, które muszę przyznać, były naprawdę genialne. Mimo, że drugi nastolatek nigdy się nawet nie zaśmiał, prowadziliśmy naprawdę udane rozmowy. Po drugie, minął tydzień, a my, nie zrobiliśmy postępu w kierunku prawdziwej "misji". Naprawdę cieszę się, że poznałem bliżej Ray'a. Ale pomimo tego, nie mogę zapominać, że miałem odwieść go od samobójstwa. Jedyne co do tej pory robiłem, to zagospodarowywałem czas na wieczór. Minął pierwszy z czterech tygodni, a ja szczerze zaczynam się obawiać, że nie jestem w stanie wykonać swojego zadania tak jak go chciałem.

Przy każdej rozmowie niepokoję się, że czarnowłosy spędza czas na dworze. Fakt, że mamy dopiero początek października, jednak zima zbliża się dużymi krokami, a z nią nawet i minusowe temperatury. Znając Ray'a, dam sobie rękę uciąć, że nawet nie zakłada żadnej kurtki, a większość czasu przesiaduje w bluzie. Ostatnia rzecz jakiej bym chciał, to żeby zachorował. Nie, czekaj. To druga. Pierwsza, to samobójstwo.

Kilkukrotnie próbowałem nawiązać temat wspólnego spotkania, jednak za każdym razem byłem spławiany, bądź po prostu temat umierał już na samym początku. Nie wiedziałem czemu tak bardzo chciał uniknąć tego spotkania, ale nie dam za wygraną. Wymyślę jakiś sposób. I właśnie tak narodziła się myśl...

- ... Co powiesz na kamerki?- podpytałem. Po drugiej stronie dobiegł dźwięk kaszlu.

- Co proszę?- zapytał dosyć zaskoczony.

- No, porozmawiać na kamerkach. Unikasz tematu spotkania w realu tak bardzo, że pomyślałem, że w ten sposób będzie ci o wiele wygodniej. Przynajmniej do czasu, w którym się nie przyzwyczaisz.

- ...

- Halo?

- ... Nie wiem. Nie jestem jakoś przekonany.- odpowiedział, bez ogródek.

- No dalej, co złego mogłoby się stać?

- Może innym razem.- i znowu zostałem zlany. Westchnięcie samo wyskoczyło z moich ust.

- W takim razie, może poruszymy temat szkoły, hm? Chodzisz ty w ogóle do niej? Bo mam wrażenie, że jesteś dwadzieścia cztery godziny na dobę aktywny w necie.

- Być może się nie mylisz.

- Ray, musisz chodzić do szkoły. Chcemy czy nie, jest obowiązkowa.

- Chodzę tylko wtedy kiedy trzeba.- wyjaśnił.

- Co próbujesz przez to powiedzieć?

- Gdy mam jakąś formę do zdania to jestem obecny. Jeszcze brakowało by, żebym musiał wszystko zaliczać. Opuszczać szkołę trzeba z głową.- powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.

- Nikt się tym nie przejmuje? Nauczyciele? Dyrektor? Przyjaciele?

- Że kto? Norman. Powiem to raz. Nie mam nikogo. Jestem sam. Od zawsze. Nie mam przyjaciół. Wydajesz się dosyć inteligentną osobą. Zakładałem, że raczej już się domyśliłeś. Widocznie się myliłem.

- Hej! To nie tak, że tego nie przewidywałem. Po prostu liczyłem, że jest może jakiś cień szansy, że...- nie skończyłem zdania, ponieważ ciemnowłosy chłopak od razu mi przerwał.

- ... Mam kogoś ważnego przy sobie? Błagam cię. Nie ma i nikogo nie było.

- Jak to "nie ma"? Co ze mną?- zapytałem.- Być może tydzień to nie jest długi okres czasu, ale przez tych kilka ostatnich dni trochę cię poznałem. I wiesz, co? Wcale nie myślę tylko o naszej relacji jak o jakimś "układzie". Okej, może początkowo tak było, a ja sam byłem trochę przerażony w co się wplątałem, ale już nie. Teraz chcę ci pomóc z tego wyjść. Wiesz dlaczego? Bo myślę o tobie jak o przyjacielu. Chciałbym się zaprzyjaźnić, więc daj mi szansę, dobrze? Przysięgam, że będę dla ciebie najlepszym przyjacielem jakiego mogłeś kiedykolwiek mieć.- po raz kolejny nastała między nami cisza. Czasami było to nie do zniesienia.

- Nie masz przypadkiem innych przyjaciół? Powinieneś się raczej skupić na nich.- w jego głosie... Słyszałem nutkę... Zawiedzenia?

- Przestań odwracać kota ogonem. Moim przyjaciołom nie będzie przeszkadzać, że kogoś poznałem. Poza tym posiadanie jednych, nie oznacza, że nie mogę mieć innych.

- Powiedz... Dlaczego jesteś taki uparty?- zapytał z lekką przerwą.

- Hmm? O czym konkretnie mówisz?

- O wszystkim. Ta cała pomoc. Usilne próby poznania się. Ciągłe rozmowy. Próby nawiązania jakiegoś spotkania. Czemu tak bardzo ci na tym wszystkim zależy?- Pomagaj jak tylko możesz, dobrze? Wierzę, że jesteś w stanie to zrobić. Przygryzłem wargę na samo wspomnienie jej słów Obiecałem jej, że będę się ich trzymać. Nie pozwolę by komukolwiek w moim otoczeniu stała się jakakolwiek krzywda.

- Ja... Po prostu nie chcę, żeby komuś stała się krzywda.- starałem się po krótce wyjaśnić. Chciałem jak najszybciej zakończyć ten temat.

- Więc zrobiło ci się mnie żal? Słaby powód.- wydawał się... Zraniony?

- Co? Nie! Nie robię tego z takiego powodu!- natychmiastowo zaprzeczyłem.- Mam po prostu powody, dla których czuję potrzebę pomagania.

- Wiesz co, Norman? Jesteś dziwakiem.- powinienem się poczuć urażony?- Ale bardzo interesującym. Widocznie nie tylko ja skrywam jakieś rzeczy przed innymi.- w zasadzie, nie do końca, jednak nie mogę się nie zgodzić. Ten temat jest zbyt wrażliwy by rozmawiać o nim jakby było to nic ważnego. Skłamałbym, twierdząc, że nie żyję przeszłością, jednak nie mogę ciągle do niej wracać. Najważniejszy w tej chwili jest Ray, a ja muszę coś zrobić, aby został ze mną na dłużej.

- Rozumiem, że miał to być komplement?- zaśmiałem się.

- Nie wiem. Odbieraj to jak chcesz.- uśmiechnąłem się mimo, że drugi i tak nie miał jak tego zobaczyć.- Nie wspominałeś przypadkiem, że gdzieś dzisiaj wychodzisz?- usłyszałem pytanie.

- Właściwie to tak. Emma zaproponowała nam wyjście do kina. A jak z tobą? Jakieś plany?

- Ta. Wałęsanie się po mieście do późnej pory, po czym jak codziennie wrócę do domu. Fajnie, co nie?

- Spędzasz tak każdy dzień..?- liczyłem, że dostanę negatywną odpowiedź, jednak patrząc po jego reakcji, byłem przekonany, że mam rację.

- A co mam robić?

- Wybrać się z nami.- słowa wyleciały automatycznie, a ja dopiero później zdałem sobie sprawę z tego co właśnie zrobiłem. Matko, dlaczego jestem przy nim taki nierozsądny?!

- Ty... Chcesz mnie zaprosić na wasze spotkanie..?- byłem zaskoczony, słysząc jego odmienny ton głosu. Był ściszony i lekki, jakby nie mógł uwierzyć w złożoną przed momentem propozycję.

_________________________________________
Witam, prosiaczki!
Mam świetny humor wam powiem. Jeszcze w pierwszej klasie byłam pewna, że nie zdam żadnej matury, a teraz cofam wszystko. Bynajmniej o matematykę i angielski się bać nie muszę. Właśnie dostałam 83% z próbnej B) (tak, muszę się pochwalić. Dla mnie to osiągnięcie XD)

A tak poza tym to jutro się pogorszy. Nauka na rozszerzenie z biologii mnie kiedyś dosłownie wykończy :pppp Naprawdę cieszę się, że napisałam te rozdziały do przodu, aż tyle rozdziałów, bo wrzucanie ich tak o i nie musieć się martwić deadline'm jaki sama bym sobie nałożyła jest cudowne.

Miłego wieczoru 🤗💗

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz