40- Z myślą o tobie

31 5 0
                                    

*Pov Norman*
Kiedy tylko zamknąłem drzwi, pobiegłem do pokoju. Szybko się ubrałem, po czym wróciłem, aby zapewnić tatę, że nic takiego się nie stało. Nie jestem pewny czy mężczyzna mi do końca uwierzył, jednak nic więcej na ten temat nie powiedział. W bardzo krótkim czasie, wyszedł z mieszkania ówcześnie się żegnając. Wtedy nie musiałem długo czekać, by wpuścić Ray'a do środka. Oj, ma mi wiele do wyjaśnienia. Zaprowadziłem go do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie.

- Słucham. Czemu spałeś na dworze?- spytałem. Chłopak nie wydawał się być chętny do rozmowy.

- Powód... Nie jest ważny. Po prostu nie mogłem wrócić do domu. Z resztą, nie nazwał bym tego spaniem. Było w chuj niewygodnie.- mruknął rozdrażniony. Ewidentnie było ciężko. Westchnąłem. Nie mogę go zmusić do gadania. Jeżeli nie chce, nie powie mi nic.

- W porządku. Chodź do kuchni. Zrobię coś na śniadanie.- odparłem, wstając na równe nogi.

- He? Wiesz, że nie muszę zjeść? Nie raz odmawiałem sobie...

- Bez dyskusji. Nic zapewne nie jadłeś. Ja też nie. No chodź.- złapałem go za rękę, ciągnąc od razu do kuchni.- Jak wiesz, nie jestem jakimś bardzo uzdolnionym kucharzem, ale podstawowe rzeczy potrafię ugotować.

- Jeżeli ci to nie przeszkadza, mogę to zrobić.- usłyszałem nagle jego głos. Odwróciłem się, wpatrując w niego.- Jestem tu tak często. Praktycznie nie mówię o sobie nic, co miałoby większy sens. Nie robię też nic, czym mógłbym się odwdzięczyć za niejednokrotną opiekę. Po prostu... Mógłbym się w ten sposób... Chociaż trochę jakoś tak... Odwdzięczyć.- czarnowłosy już pod koniec zaczął mieszać się w swoich słowach. Wtedy spuścił wzrok, wpatrując się w podłogę byleby uniknąć mojego wzroku. Czuł się zawstydzony? On naprawdę nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest uroczy. Uśmiechnąłem się lekko, zmierzając na jedno z krzeseł.

- Jasne. Kuchnia jest cała twoja.- powiedziałem, zajmując miejsce przy stole. - Wierzę, że nic się nie spali.- zachichotałem, widząc minę nastolatka. Wtedy nie musiałem już nic robić.

Chłopak sam w bardzo krótkim czasie poczuł się komfortowo i zaczął zapamiętywać, gdzie co się znajduje. Szczerze byłem trochę w szoku, że tak łatwo przychodzi mu dopasowanie do naszego układu pomieszczenia. Ciemnooki nie pozwolił mi jako tako podglądać co gotuje, więc dosłownie będę jadł na ślepo. Nie musiałem długo czekać, by przede mną pojawił się talerz z jedzeniem. Nie mam pojęcia co to jest, ale wygląda całkiem dobrze. Czarnowłosy zajął miejsce naprzeciwko mnie.

- Mam nadzieję, że będzie smakować.- odparł, unikając mojego wzroku.

- Z pewnością.- zapewniłem, biorąc widelec do ręki. Nabiłem na niego kilka kosteczek... W zasadzie to nie wiem czego. Wziąłem do ust, po prostu próbując nowego dania.

- I?- spytał z wyczekiwaniem.

- Jest naprawdę dobre. Jesteś zdecydowanie lepszym kucharzem niż ja.- przyznałem, zaczynając się zajadać.- Ale tak w zasadzie... To co ja jem?

- Smażone tofu z warzywami.- wyjaśnił, samemu zabierając się za jedzenie.- Co? Masz minę, jakby... O nie, nie mów, że masz uczulenie? Cholera, czekaj...- próbował wstać, jednak powstrzymałem go, chwytając za dłoń.

- Spokojnie, nie mam.- zapewniłem.- Możesz usiąść, nic mi nie będzie.- czarnooki niechętnie zajął miejsce, przyglądając się czy nic mi nie jest.- Jestem po prostu zaskoczony. Szczerze nie przepadam za tofu, a to... Jest serio przepyszne.- spojrzałem na niego z figlarnym uśmiechem. Ten intensywnie wpatrywał mi się prosto w oczy z bardzo poważną miną. Wyciągnąłem dłoń w jego kierunku i zmierzwiłem mu włosy, chichocząc. Gdy przestałem, chłopak tyko nadymał policzki z drobnymi rumieńcami.

- Nie będę się więcej tobą przejmować. Zrobiłem już ZA dużo.- odparł, zakładając ręce na piersi. Nie mogłem powstrzymać wybuchu śmiechu, a zaraz po mnie dołączył i Ray.

- Ciekawe co takiego zrobiłeś.- powiedziałem prowokująco.

- Pozbawiłem się najlepszego śniadania ze względu na ciebie. To głębokie poświęcenie. - poinformował, unosząc wyżej głowę

- Co?- spytałem zdezorientowany.

- To, że zazwyczaj nie jem śniadań, nie znaczy, że zawsze.- popatrzył się na mnie z lekkim załamaniem.- Zazwyczaj jeżeli mam już cokolwiek robić, to naleśniki.

- To czemu ich nie zrobiłeś? Mam składniki w domu.- podpytałem, podnosząc brew.

- Jak to "czemu"? Przecież wspominałeś, że nie lubisz dużej ilości słodyczy. Zawsze dodaję do naleśników tyle cukru, że odechciałoby ci się ich po pierwszym gryzie.*- objaśnił, nakładając odrobinę tofu na widelec oraz biorąc go do ust. Byłem niemało zaskoczony. Nie sądziłem, że zapamiętałby taki szczegół, a co dopiero zrobił coś z tym faktem. Mogę, więc śmiało założyć, że przyrządził śniadanie z myślą o mnie? Samo myślenie o tym pomyśle prowadziło do powstania drobnych, piekących, różowych śladów na policzkach. Resztę poranka spędziliśmy na wesołej rozmowie, przepełnionej wieloma śmiechami.

•«♪»•

Średnio po śniadaniu ruszyliśmy do mojego pokoju. Tam czarnowłosy niemal rzucił się na jedną z puf znajdujących pod oknem. Nie będąc w tyle, sam zająłem miejsce na pufie obok.

- Hej, Norman.- usłyszałem nagle jego głos.

- Hm?- mruknąłem.

- Twój tata często pracuje?- zapytał.- Wiem, że to nie moja sprawa, ale praktycznie za każdym razem jak tutaj jestem, on siedzi w pracy. A przesiaduję tu w końcu o różnych godzinach. Wiesz, czysta ciekwość.

-Oh... Um, znaczy... Tata ma stałe godziny pracy. Po prostu bierze na siebie więcej niż powinien. Dodatkowo zaistniał w swojej firmie na ważnym stanowisku i jest niemal na każdy telefon. Zawsze mówi, że ktoś w końcu musi na nas zarabiać. Zgodzę się z nim, jednak chyba myśli, że nie zauważam głównego powodu. Próbuje zapomnieć w ten sposób o mamie. Kocham go i nie chcę, żeby specjalnie się tak przemęczał. Ukrywa to, że za nią tęskni jakby faktycznie to było coś złego.- wyjaśniłem.- Zaraz przyjdę, dobrze?- spojrzałem w jego kierunku. Ten z na wpół zamkniętymi oczami, pokiwał głową. Wstałem z miejsca, kierując swoje kroki do łazienki. Po załatwieniu swoich spraw, powróciłem do pomieszczenia. Gdy wróciłem, nie spodziewałem się zastać go w takim stanie. Chłopak leżał zwinięty na pufie. W dodatku w mojej bluzie. Spał. Uśmiechnąłem się lekko. Musiał przejść przez wiele. Sen, zwłaszcza po takiej nocy jak ta i to w krótkim rękawku na sto procent musiał być wyczerpujący. Podszedłem do łóżka, ściągając z niego koc. Nie było sensu przekładania czarnowłosego. Jeżeli jest mu tutaj wygodnie, niech więc zostanie. Podszedłem bliżej z nakryciem oraz okryłem go nim. Cieszyłem się, że tutaj jest. Przyszedł do mnie. W prawdzie trochę później niż chciałbym, żeby w tej sytuacji to zrobił, jednak mimo wszystko ostatecznie przyszedł. Nie ukrywał przede mną tego faktu. Chociaż może to być niezbyt odpowiednia chwila... To mimo to czuję się przepełniony radością, widząc go tuż obok.

___________________________________________
Witam, prosiaczki!

*Jak może kto pamiętać, w rozdziale 12 Norman na luzie robił naleśniki. Nie zamieniłam tam żadnego słowa o braku dodawania cukru. Więc to nie tak, że nagle ich nie je. Drugą kwestię co do tej potrawy zamieszczę dosłownie za średnio dwa albo trzy rozdziały. Polecam, więc sprawdzać takie gwiazdeczki na dole wraz z ich występowaniem w tekście. Co prawda można się wybić z rytmu czytania, jednak akurat w tym przypadku byłoby to wręcz zalecane.

Jutro mam ostatnią maturę. Ustny angielski. Raczej powinnam sobie poradzić. Dam ogólny update o wszystkich moich maturach na tablicy, więc jak ktoś coś chce wiedzieć to polecam jakoś tam tak zaglądać :^^

Z jakiś innych rzeczy, zaczęłam nową serię, co prawda nie anime, ale naprawdę genialna gierka. Jak skończę oglądać, może, ale tylko może, pokuszę się, żeby coś napisać. Czemu? Weszłam w kolejny shop uznawany za kontrowersyjny XDDDDDDD
I w sumie, to chyba chcę po prostu uniknąć zbędnego tłumaczenia się i innych rzeczy. Szczerze, to głupota kłócić się o coś, co można sensownie samemu sobie wyjaśnić, tylko jest się zbyt zaślepionym.

Miłego wieczoru 💗🤗

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz