- Kiedy będzie Twój tata?- uniosłem głowę znad telefonu.
- Nie wiem. Za jakąś chwilę powinien wrócić.
- Nie mogę się doczekać.- uśmiechnęła się Emma.- A... Masz zamiar powiedzieć mu o...?- kiwnęła lekko głową w moją stronę, mając na myśli urządzenie spoczywające w moich dłoniach.
- Szczerze... Nie mam pojęcia. Nie umiem kłamać czy czegoś ukrywać. Na dodatek to poważna sprawa. Ale wiem, że Ray nie byłby z tego zadowolony. Jak na razie mi nie ufa. I na pewno tego nie zrobi, gdy dowie się, że powiedziałem wszystko tacie. Poza tym wyobrażasz sobie jak miałbym to zrobić? Podejść, gdy będzie miał czas i powiedzieć coś w stylu '' Tato, bo jest sprawa... robiliśmy sobie żarty przez telefon i przez przypadek poznałem chłopaka, który chciał popełnić samobójstwo. Powstrzymałem go, a teraz mam miesiąc, by pokazać mu, że życie jest fajne, bo inaczej się zabije''. Naprawdę, świetny temat na rozmowę.
- Ale sam powiedziałeś, że nie umiesz niczego ukrywać. Nawet my to wiemy. Masz tak dobre relacje z tatą, że od razu zobaczy, że coś jest nie tak. Poza tym ten ''Ray'' nie musi się dowiedzieć.
- On nie musi, ale sumienie nie da mi spokoju i będzie pogrążać coraz mocniej z każdym następnym dniem.
- Słuchaj, jak dla mnie najlepiej by było, gdybyście się spotkali. Możesz wtedy powiedzieć tacie, że poznaliście się na mieści jak w czymś mu pomogłeś. Połowiczne kłamstwo, ale przynajmniej nie będziesz musiał ukrywać przed nim istnienia Ray'a.
- Słuszna uwaga.- wtrącił Don.
- Ja wiem, ale... nie chcę go okłamywać.
- Rozumiem. Spokojnie, masz jeszcze sporo czasu, żeby wymyślić co robić. Przecież Twój tata nie wejdzie teraz do dom...- dosłownie z tymi słowami, usłyszeliśmy przekręcenie kluczy i otwarcie drzwi wejściowych.
- Norman, już jestem!
- Co przed chwilą powiedziałaś...?- wysączyłem przez zęby. Czym prędzej wstałem ze swojego miejsca by jak zwykle powitać swojego rodzica w domu.
- Cześć tato.- odparłem, gdy tylko wyszedłem na korytarz i ujrzałem wysokiego, białowłosego mężczyznę, ściągającego swoje brązowe lakierki. Kiedy tylko skończył, wyprostował się i podszedł do mnie. Położył rękę na włosach i lekko je zmierzwił. Zawsze powtarza tą samą czynność. Wspólnie weszliśmy do salonu, gdzie wcześniej wszyscy spędzaliśmy czas.
- Dzień dobry, Panie Minerva!- cała trójka żywo przywitała się z dopiero co przybyłym mężczyzną.
- Cześć wszystkim, jak tam minął wam wieczór? No i mówiłem, że nie musicie po nazwisku.- ostatnie zdanie dodał troszkę ciszej, jakby został lekko urażony.- Przyznawać się, do której siedzieliście?- o dziwo, jak na całonocną zmianę ma sporo energii. Przynajmniej więcej niż ja sam.
- Nie jakoś długo. Coś koło północy poszliśmy spać.- odparła zielonooka, podczas, gdy ja podszedłem do kanapy i usiadłem na swoim wcześniejszym miejscu.
- Naprawdę? Aż nie mogę w to uwierzyć.- zaśmiał się lekko. Odłożył teczkę trzymaną do tej pory w dłoni, a sam oparł ciężar swojego ciała o framugę drzwi.- Coś ciekawego robiliście?
- Cóż, drobne żarty, jakieś seriale.- wyjaśnił Don, biorąc gryz własnego jedzenia.
- Nic nowego.- stwierdził najstarszy, zakładając dłonie na piersi.- Stało się coś?- jak do tej pory, każdy był dosyć rozmowny, jednak na to pytanie nikt nie odważył się odezwać choćby słowem.- Norman? Norman!- wzdrygnąłem się słysząc swoje imię dopiero za drugim razem. Poczułem się jakby wybity z transu.
- T-tak? O co chodzi?- próbowałem zatuszować swoje prawdziwe zdenerwowanie.
- Wszystko dobrze?- zapytał z widocznym zmartwieniem.
- Oczywiście.- uśmiechnąłem się lekko, próbując w ten sposób zapewnić go o prawdziwości swoich słów.
-Jakiś taki niemrawy jesteś. Na dodatek cichy. Na pewno wszystko w porządku?
- W jak najlepszym.-nie mam nawet pojęcia kiedy moje ręce zawinęły się w pięści, a paznokcie zaczęli wbijać się w skórę dłoni. Mężczyzna nie wyglądał na przekonanego, jednakże ewidentnie nie chciał drążyć tematu przy gościach.
- Okej, jakby coś się działo będę w kuchni.- po tym sięgnął po odłożoną wcześniej teczkę oraz skierował się do wymienionego wyżej pomieszczenia. Chwilowo mogłem odetchnąć z ulgą, jednak wiedziałem, że temat nie jest jeszcze zakończony. Przy najbliższej okazji z pewnością zacznie ponownie drążyć całą tą sprawę.
- Nieźle przemyślane, ale nie wiem czy to łyknął.- szepnęła w moją stronę rudowłosa.
- Dzięki, Emma. Wcale tego nie zauważyłem.- powiedziałem, opierając się o brzeg kanapy.
- Teraz to z pewnością gdzieś wyjdziemy, prawda?- spytał załamany czarnoskóry, gdy cała nasza trójka praktycznie w tym samym czasie kiwnęła twierdząco głowami. Potem nie kontynuowaliśmy tego tematu. Przynajmniej tymczasowo. Postaraliśmy się jak najszybciej "usunąć" z domu, aby uniknąć większego kontaktu z moim tatą. Większość dnia spędziliśmy przechadzając się po mieście. Tak jak zwykle mieliśmy sporo zabawy.
W ciągu całego popołudnia, Ray nie napisał do mnie żadnej wiadomości. Oczywiście, byłem tym szczerze zaniepokojony. Wiadomo, choć to ja zaproponowałem tą "umowę" to jednak w głębi miałem nadzieję, że chociaż będzie sam do mnie pisać. Mimo, radości tego dnia, w głowie miałem tylko jego. Myśl jak się czuje, czy wszystko z nim w porządku? Co robi? Co myśli? Co doprowadziło go do tego stanu? Czemu nie dzwoni? Chciałbym znać odpowiedź na chociażby połowę z tych pytań.
Ray - co zdążyłem zauważyć wcześniej - nie jest zbyt ufny. Aby zdobyć czyjeś zaufanie, potrzeba czasu. A on jest czymś, czego mi brakuje. Czy jestem w stanie to osiągnąć? Poza tym, jak przekonać kogoś, że życie jest dobre? Prawdą jest, że powinienem szukać jakiś rozwiązań, ale jak mogę go przekonać bez możliwości kontaktu twarzą w twarz? Najlepiej byłoby po prostu pokazać mu, że życia ma sens, ale nie jestem w stanie zrobić to bez żywego kontaktu. Może powinienem zaproponować spotkanie...?
Złapałem za klamkę wejściowych drzwi. W drodze powrotnej trochę się rozmarzyłem. Oświadczyłem o swojej obecności, po czym zacząłem ściągać trampki i odkładając je na swoje miejsce.
- Norman, możesz tu na chwilę przyjść?- usłyszałem głos taty dochodzący prosto z kuchni. Wiedziałem już co mnie czeka. Szczerze, nie byłem gotowy na całą tę rozmowę, ale prędzej czy później musiała nadejść. Powolnym krokiem udałem się za jego głosem, odnajdując go tam gdzie przypuszczałem. Mężczyzna siedział przy stole z gazetą w jednej dłoni, zaś w drugiej filiżankę z jakimś parującym napojem. Białowłosy uniósł wzrok znad zapisanego kawałku papieru. Widząc moją osobę w progu, odłożył wszystko co trzymał do tej pory, kiwając głową na wolne miejsce przed sobą. Wziąłem szybki oddech. Przyszła pora na ciężką rozmowę.
_________________________________________
Witam, prosiaczki!
Dobry Boże, weźcie mnie skarajcie za tą sklerozę. Zapomniał wstawić rozdziały już... Dwa tygodnie... O ile nie trzy.... Koniecznie potrzebuje, żeby ktoś mi przypominał... :'DDDD
Ale tak sobie myślałam, skoro akcja książki dzieje się w październiku, a październik tuż tuż przed nami, może rozdziałów rzucać wtedy częściej? I tak myślałam i myślałam i doszłam do wniosku, że w październiku zaczęła bym może wrzucać rozdziały dwa, a może nawet i trzy razy w tygodniu dla klimatu? Byłoby w sumie fajnie tak mi się wydaje.Zaczął się rok szkolny i... Jak tak u was po prawie pierwszym miesiącu? Osobiście?
Ja mam ochotę przez okno wyskoczyć 😃
Myślałam, że ten rok będzie jedynie pracą ciężka w szkole, może pod koniec roku w domu, ale nie. Tu jest za przeproszeniem, zapierdol dzień w dzień nie ważne gdzie jesteś.
Pozdrawiam z klasy maturalnej. 😚🔫 Ja rozumiem, że klasa zobowiązuje, ale to jest jakaś cholerna przesada. Brak wytchnienia, zmęczenie i brak dla siebie i przyjaciół jest nie do wytrzymania.I tak się pochwalę, byłam w piątek na swoim pierwszym maratonie w kinie. 4 horrory. Nigdy w życiu, nie czułam się tak dziwnie wychodząc o 4.30 nad ranem z kina XDD + nigdy w życiu nie podejdę do zakonnicy po drugiej części. 😃
Miłego dnia 🤗💞
CZYTASZ
~°Połączenie°~
عاطفيةRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...