*Pov Norman*
Powoli zacząłem się przebudzać. Przetarłem rękami oczy, po czym chciałem przejść do pozycji siedzącej, ale utrudniała mi to pewna przylepa.- Emma... Rusz się. Chcę wstać.- dziewczyna, jednak ani drgnęła. Zacząłem delikatnie nią trząść.- No dalej. Ruchy.
- Mm... Coo? Która godzina...?- wymamrotała. Pochwyciłem telefon, aby odpowiedzieć jej na pytanie.
- Dziewiąta.
- Która!?
- Dziewiąta.- powtórzyłem trochę głośniej.
- I odważyłeś się mnie obudzić?
- Nie wszyscy śpią do trzynastej... No już, puść mnie. Idę zrobić śniadanie.- trochę to potrwało zanim rudowłosa wysiliła się, żeby ode mnie odejść. Jest strasznie marudna i leniwa, gdy dopiero co się obudzi. Od razu kiedy uwolniłem się z jej objęć, wstałem na nogi, za to zielonooka... Nakryła się kołdrą, aż po głowę. Parsknąłem śmiechem na ten widok.
Bez większych problemów dostałem się do kuchni, gdzie przygotowałem śniadanie. Nie jestem jakimś wybitnym kucharzem, więc na śniadanie zrobiłem tosty. Nic prostszego się nie da. Wróciłem do pokoju, gdzie obudziłem pozostałą trójkę. Może i z małymi problemami, bo pewna osoba bardzo nie chciała opuścić mojego łóżka, ale koniec końców udało się ją z niego wyciągnąć.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie idziesz?- zapytałem rudowłosej kiedy zabrała swoją porcję.
- Do salonu!
- Zdajesz sobie sprawę, że to nie Ty będziesz sprzątała tego mieszkania?
- Bo Ty to robisz... Nie przesadzaj i tak masz bałagan.- westchnąłem i z braku innej możliwości razem z Don'em i Gildą poszliśmy do tego samego pomieszczenia. Zielonooka siedziała już rozłożona na kanapie i włączyła jakiś program w telewizji.
- Nie czujesz się za swobodnie?- spytałem, zrzucając jej nogi na podłogę i siadając obok.
- "Czuj się jak u siebie". Nie powiedziałeś przypadkiem tego za pierwszym razem, gdy tu przyszłam?
- Mieliśmy wtedy dziesięć lat!
- A teraz szesnaście i nic się nie zmieniło.- odparła, biorąc kęs jedzenia.- Mamy na dziś jakieś plany?
- Nie, bo stwierdziłaś, że wymyśli się coś "na spontanie".- przypomniała krótkowłosa.
- Zostańmy w takim razie w domu...- jęknął Don.
- No weź! Chodźmy się gdzieś przejść. Jest ładna pogoda!- w tym momencie rozpoczęła się dyskusja o to, co mamy robić. Nie brałem w niej zbytnio udziału. Tak szczerze to naprawdę obojętne gdzie pójdziemy. Ważne, że razem i będziemy się dobrze bawić.
Poczułem wibracje w kieszeni. Nie zważając na resztę, wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość. Początkowo miałem nadzieję, że może być to Ray, jednak się myliłem. Był to mój tata z informacją, że wróci wcześniej. Odpisałem mu, po czym zacząłem się zastanawiać czy nie napisać do kogoś innego... Chcę czy nie muszę to zrobić. Dzisiaj zaczyna się pierwszy dzień naszego małego "zakładu"...
Ja
Wstałeś już?Trochę w to powątpiewałem, patrząc o jak późnej porze ostatnio pisaliśmy. Założę się, że teraz pewnie odsypia. Okazało się, że jednak się przeliczyłem. Chłopak praktycznie natychmiastowo odpisał.
Ray
Nawet nie poszedłem spać.Szczerze, niepokoi mnie to, że nie śpi. Zwłaszcza kiedy ostatnio napisał "to norma". Wiadomo, każdemu zdarzyło się nie spać do późnej godziny czy w ogóle tego nie robić. Ale w jego przypadku nie wydaje mi się to dobre. Na dodatek myślę ciągle o tym co powiedziałem w nocy Emmie. Naprawdę mam wrażenie, że nie jest to tylko spowodowane tym, że "nie chce mu się spać" czy czymś podobnym. Wydaje się jakby to miało swoje drugie dno.
CZYTASZ
~°Połączenie°~
RomanceRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...