*Pov Norman*
- Tak, Ray. To moja mama.- potwierdziłem. Staliśmy w miejscu. Czarnowłosy wyglądał na zaskoczonego, jednak było w tym coś jeszcze. Po prostu nie byłem wtedy w stanie tego rozgryźć. Urwał nasz kontakt wzrokowy tylko po to by ponownie spojrzeć w kierunku trzymanego przedmiotu. Przeczuwałem, że wcześniej czy później zorientuje się ze stojącego zdjęcia przy telewizorze. Kompletnie ignorując zdezorientowanego przyjaciela, usiadłem na kanapie, klepiąc lekko miejsce obok, zapraszając go w ten sposób. Ciemnooki zaraz po tym znalazł się tuż koło mnie.- Chociaż trafniejszym określeniem byłoby "kobieta, która mnie wychowała". Wnioskując po twojej minie, musisz coś kojarzyć.- odparłem, patrząc tym razem na niego. Chłopak przez chwilę milczał.
-Chisato Minerva.- wzdrygnąłem się na samo wspomnienie jej imienia. Nie słyszałem go od tamtego czasu.- Głośna sprawa sprzed dobrych czterech lat.
- Jakby się kłócić niespełna czterech. Trzy lata i sześć miesięcy. W sobotę zacznie się siódmy miesiąc, a w kwietniu czwarty rok.- przechwyciłem od niego zdjęcie.- Chcesz tego słuchać? Może być trochę drętwo.- uśmiechnąłem się słabo.
- A co z tobą?- zapytał. Spojrzałem na niego z pytaniem.- Mam na myśli... Czy jesteś gotowy by o tym mówić?- otworzyłem usta by coś powiedzieć, jednak poczułem jakby coś ugrzęzło mi w gardle. Nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku. Milczeliśmy tak długo, aż w końcu chłopak się nie odezwał.- Wiedziałem, że coś musi stać za tym jak się zachowujesz tylko... Nie sądziłem, że będzie to taka sprawa.- dalej milczałem. Oh, weź się w garść! Zrób coś w końcu! Dlaczego jestem tu taki bezsilny? Nie chcę mu pokazywać tej strony siebie. To ja powinienem mu pomagać i wysłuchiwać. Nie na odwrót. Z resztą... Wcale nie chcę zrzucać moich problemów.
- Nie chcę cię obarczać swoimi...- zacząłem po dłużej przerwie.
- Nic takiego nie zrobisz. Poza tym, próbujesz mi... Nie.- spojrzał na mnie poważnie.- Sam powiedziałeś, że jesteśmy przyjaciółmi, a ich zadaniem jest się wzajemnie wspierać. Nie wypieraj się własnych słów i pozwól sobie w końcu od tego odsapnąć. Myślisz, że trzymanie tego w sobie pomoże?- nie mogłem spojrzeć mu w oczy. Tępo wgapiałem się w ramkę. Kciukiem zasłaniałem twarz jasnowłosej kobiety. Ze zdenerwowania przygryzłem wargę. Wziąłem większy wdech. Wiem, że będzie mi łatwiej, jednak... Mimo to boję się. Po raz kolejny. Do teraz pamiętam tamten dzień. Wszystko co do najdrobniejszego szczegółu. Po prostu miałem już dość. Zabrałem palec ze zdjęcia odsłaniając twarz.
- Nigdy nie poznałem swojej prawdziwej mamy. Nie znam nawet jej powodu odejścia. Od kiedy pamiętam wychowywał mnie tylko tata. Mimo, że miałem tylko jego, zawsze mogłem na niego liczyć. Dawaliśmy radę we dwójkę.- przerwałem. Wahanie. Chcę, ale nie mogę. On... Na mnie liczy. Zrobię to. Choćbym miał robić to przez kilka godzin.- Kiedyś musiał przyjść czas. Ten, w którym i mój tata się ponownie zakocha. Nie wiem jak długo to wtedy ukrywał, jednak wspominał, że czekał na odpowiedni moment by móc mi przedstawić kobietę, która tak bardzo zawróciła mu w głowie. Właśnie w ten sposób w wieku dziesięciu lat poznałem Chisato. Wysoką, szczupłą piękność o długich, jasnych, blond włosach oraz niebieskich oczach. Skoro tata przyprowadził ją do domu, musiało mu na niej zależeć. Postanowiłem sobie wtedy traktować ją jak kogoś wyjątkowego. Bardzo często nas odwiedzała, a w krótkim czasie wprowadziła. Praktycznie zawsze chodziła z uśmiechem na twarzy. Nie pamiętam dnia, żeby tego nie robiła. Nawet jeżeli coś zmajstrowałem. Miała anielską cierpliwość.- spojrzałem na kobietę na zdjęciu. Nie mogłem się powstrzymać od delikatnego uniesienia kącików ust ku górze.- Wyobraź sobie, że jak byłem młodszy zacząłem wierzyć, że nim jest.
- ... "Nim"?- zapytał skołowany.
- No... Aniołem. Tata zawsze powtarzał, że zesłali mu ją z nieba. Jej nietuzinkowy wygląd tylko pomagał mi w utwierdzeniu swoich dziecinnych podejrzeń.- usłyszałem jak czarnowłosy nastolatek parsknął śmiechem.
CZYTASZ
~°Połączenie°~
Lãng mạnRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...