41- Halloween

38 7 1
                                    

*Pov Norman*

- Ugh, chcę, żeby już był wieczór!- zawołała znudzona rudowłosa, zwisając górną częścią ciała z kanapy.

- Ja też!- dołączył czarnoskóry.- Nie mogę się doczekać ubrania kostiumu i zbierania cukierków.

- Taaak! Przysięgam, że jak ktoś w tym roku spróbuje dać nam coś obrzydliwego to potraktuje go wodą z pistoletu.- odparła.

- Emma!?- zwróciłem się do niej wraz z Gildą.

- To Halloween, a nie Śmigus Dyngus.- przypomniałem.

- Z resztą, jak to zrobisz, wątpię, że dostaniesz jakiekolwiek słodycze.- dodała okularnica.

- No nie... Odezwali się niszczyciele szczęścia, pogromcy wszelkiej zabawy.- wywróciłem oczami, słysząc uwagę na dosyć częste w ostatnim czasie nazwy rzucane w naszą stronę.- Ray idzie z nami, prawda?- pokiwałem twierdząco głową.

- Ale nie licz, że za coś się przebierze.

- Ha!? Czemuu?!- krzyknęła zawiedziona.

- Myślę, że to nie jego klimaty. Chociaż nie powiedział mi tego wprost. Zwyczajnie znam go pod takim kątem.

- Zobaczysz, że jeszcze go zmuszę.- powiedziała z nadętymi policzkami.

- Powodzenia.- zaśmiałem się.

- Co cię niby tak bawi?

- Ray to całkowity uparciuch. Trzeba mieć nerwy na wodzy. Jak się uprze, nie ma przebacz.- nie mogłem powstrzymać unoszących się kącików ust od wczorajszego wydarzenia. Kiedy wspomniany chłopak się obudził, wydawał się być całkowicie zawstydzony. Zaczął zasłaniać twarz i w kółko przepraszać. To było takie urocze. Oczywiście, zapewniłem go, że nie sprawił żadnego kłopotu. Niedługo po tym rozmawialiśmy ile tylko się dało. Właśnie wtedy przypomniałem sobie o zdjęciach, które w miarę możliwości miały zostać mi pokazane. Przysięgam, że nigdy w całym swoim życiu nie spędziłem tyle czasu by kogoś przekonać. Zajęło mi to prawie dwie godziny i myślę, że gdyby nie sposób jaki odkryłem, aby zmienił zdanie... Zdecydowanie, spędzilibyśmy cały wieczór jak nie kilka dni by ostatecznie dopiąć swego.

- Na pewno jest jakiś sposób!

- Być może.- zrobiłem pauzę.- Ale nawet, gdybym go znał, nie powiedziałbym ci.

- Dlaczego?!

- Żeby pośmiać się, widząc jak próbujesz sobie z nim poradzić.

- Ej!- dziewczyna dała mi kuksańca w bok.

- Odpłacę ci się za to całe dokuczanie.- skwitowałem, na co ta wystawiła język w moją stronę. Od razu zrobiłem to samo.- A teraz powiecie mi, co robicie w moim mieszkaniu o siódmej trzydzieści w poniedziałek?- uniosłem brew.

- Chcieliśmy iść razem do szkoły.- wyjaśnił Don. Byłem trochę zdezorientowany. Zawsze chodzimy razem, więc co wyjątkowego stało się tego dnia?

- Tylko, że Emma zmusiła nas, żebyśmy wyrobili się szybciej. A potem stwierdziła, że nie chce czekać na dworze.- dopowiedziała krótkowłosa, zakładając zielone kosmyki za ucho.

- To wiele wyjaśnia.- stwierdziłem.- Ale szczerze, myślę, że jeżeli chcemy zdążyć do szkoły, powinniśmy powoli wychodzić. Reszta (choć co poniektórzy niechętnie) przyznała mi rację, dlatego w krótkim czasie ruszyliśmy do szkoły.

•«♪»•

- To było takie męczące...- jęknął ciemnoskóry do pozostałej trójki, wychodząc ze szkoły.- Te pierwszaki nas wykończą!

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz