22- Wydawało mi się?

35 2 0
                                    

*Pov Norman*
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z autobusu, od razu kierując się w stronę najbliższego supermarketu.

- Wiadomo czy to będą zawody między klasami?- zapytała nagle rudowłosa. No nie. Temat wrócił.

- Słyszałem jak jeden gościu z trzeciej klasy mówił, że międzyszkolne, więc pewnie z tą drugą szkołą. Nigdy nie pamiętam jak się nazywa.

- Serio!? Nie ważne jak się nazywa, ale będziemy mieli z kim rywalizować! Słyszałam, że co roku wygrywa kto inny.

- Czekaj, mówimy o tej szkole w centrum?- dopytałem.

- A znasz inną szkołę w tym mieście oprócz naszej?- postanowiłem zignorować tą uszczypliwość. Skupiłem się raczej na samym fakcie. Będziemy się mierzyć ze szkołą, do której chodzi Ray. W zasadzie to chyba umownie, ale jednak do niej należy. Właśnie. Powinienem spróbować coś z tym zrobić.

- Dokąd idziesz, śmieciu!? Myślisz, że jak nie przyjdziesz do pierdolnika to dostaniesz spokój!?- usłyszeliśmy głośny krzyk gdzieś z naprzeciwka. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie zastanawiając co się właściwie dzieje. Na odpowiedź długo nie musieliśmy czekać. Z jednej z pobocznych uliczek wyszła zakapturzona postać. Głowę trzymała nisko.

- Wracaj tu kurwa!- dało się usłyszeć kolejny wrzask. Tym razem mogliśmy już stwierdzić, że dobiegał z tej właśnie uliczki. Tajemnicza osoba odwróciła się, przyspieszając kroku. Kiedy przechodziła koło nas, zwróciła uwagę na drogę przed sobą, a ja zaskoczony otworzyłem szeroko oczy. To była chwila. Nie byłem całkowicie pewny, ale... Czym prędzej się odwróciłem, jednak było już za późno by cokolwiek zrobić. Tej osoby już nie było. Ze wspomnianej wcześniej uliczki wyszła grupka pięciu, może sześciu chłopaków. Nie wyglądali za przyjemnie. Typowi "młodzi chuligani".- Gdzie on polazał?- odezwał się jeden z nich. Śmiało mogłem rozpoznać w nim jeden z wcześniejszych głosów.

- Kurwa, zgubiliśmy go. Tsch.- dopowiedział drugi. Minęli nas, nawet nie zwracając uwagi. Nie chodzi nawet o naszą grupkę. Przecież tam było wiele innych ludzi. Zachowują się tak pewnie i bez skrupułów? Kim myślą, że są?

- Norman, co jest?- słysząc swoje imię, odwróciłem się do całej trójki, wpatrującej we mnie z pytaniem w oczach.

- Nie, nic. Po prostu... Wydawało mi się coś. Nie ważne. Chodźmy dalej.- odpowiedziałem, ruszając do przodu. Bez większego sprzeciwu reszta udało się za mną.

•«♪»•

- Dziękuję bardzo, wasze zamówienia niedługo będą gotowe.- kobieta odeszła od naszego stolika, pozostawiając nas samych.

- Teraz myślę, że mogłam kupić tamtą czekoladę.- mruknęła Emma.

- Zjesz zaraz ciasto. Osłodzi cię.- przypomniała Gilda.

- Nie rozumiesz moich potrzeb!- zawołała, "dramatycznie" podnosząc jedną dłoń do klatki, a drugą do czoła, powoli kładąc głowę na ramię okularnicy.

- Twoich nie, ale swoje już tak. Idę do łazienki.- powiedziała, wstając z miejsca, przez co opierająca się na niej dziewczyna prawie poleciała na dalsze siedzenie.

- Czekaj, ja też pójdę!- zielonooka od razu wstała.- Zaraz będziemy, nie rób niczego głupiego.

- Prędzej bałbym się, że to ty coś zrobisz.- odparłem, widząc jak dziewczyna prawie wpadła na jakiegoś mężczyznę. Westchnąłem, wiedząc, że mnie nie usłyszała. Don musiał załatwić jakąś pilną sprawę i dołączy później, więc zostałem sam. Wyciągnąłem telefon, wchodząc w wiadomości. Wcześniej... Mogłem się mylić, ale wolę mieć pewność.

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz