34- Na balkonie

29 3 0
                                    

*Pov Ray*
Norman gdzieś zniknął, zostawiając mnie samego w salonie. Teraz, gdy na dworze okropnie padało, a niebo było zachmurzone, ten pokój wyglądał... Mrocznie. Mimo, że jestem tu nie po raz pierwszy, zacząłem się ponownie rozglądać. Właśnie wtedy zauważyłem pewną rzecz na drobnej komodzie tuż pod telewizorem. Zaciekawiony podszedłem bliżej, chwytając przedmiot do rąk. Była nim biała ramka z drobnymi wyżłobieniami. Przypatrzyłem się najlepiej jak mogę, ze względu na słabe oświetlenie. Ujrzałem na oko dziesięcioletniego chłopca, który chyba próbował uciec z robionego wtedy zdjęcia. Wysoki mężczyzna, którego już miałem okazję zobaczyć i dowiedzieć się kim jest, trzymał owe dziecko pod rękami, jakby próbował go powstrzymać, bądź wziąć na ręce. A obok nich... Stała bardzo ładna kobieta. Ubrana była w jasną, kwiecistą spódniczkę sięgającą do połowy łydek oraz jasnoniebieską bluzkę, na którą nałożony został beżowy, zapinany sweter. Jej blond włosy luźno opadały kaskadami na ramiona. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech, zasłaniany lekko przez dłoń zawiniętą w delikatną pięść. Jej druga ręka znajdowała się na poziomie pasa, ściskając materiał noszonej spódnicy. Mógłbym przysiąc, że gdzieś już ją widziałem. Nie mam tylko pojęcia, gdzie... Wyglądali na całkowicie szczęśliwą rodzinę. Pomyśleć, że trwa to do teraz, jednak... No tak. Już wiem.

Usłyszałem nagły dźwięk za swoimi plecami. Lekko podskoczyłem nie spodziewając się jakiegokolwiek odzewu. Obróciłem się w stronę wejścia do pomieszczenia, jednak widząc tam białowłosego chłopaka, spuściłem wzrok wpatrując w jego nogi. Nastała między nami cisza. Co teraz? Powinienem zapytać czy po prostu przemilczeć sprawę? Teraz, gdy zobaczyłem tą kobietę... Zachowanie Normana jest dla mnie bardzo zrozumiałe. Żałuję, że początkowo założyłem zwykłą litość skierowaną do mojej osoby. Jestem idiotą, zakładając coś takiego. Wziąłem się w garść i postanowiłem w końcu zabrać głos.

- Norman... Czy to...?- przerwałem, unosząc głowę. Patrzyłem mu się prosto w oczy. Byłem... Zaniepokojony i... Chyba się zmartwiłem.

- Tak, Ray. To moja mama.- potwierdzenie tej informacji utwierdziło mnie w moim przekonaniu. Nie zaprzeczę, że nie byłem wtedy zaskoczony. Urwałem nasz kontakt wzrokowy by spojrzeć ponownie w kierunku trzymanego zdjęcia. Chłopak przeszedł w stronę kanapy, na której usiadł i gestem zapraszając w ten sposób i mnie. Ruszyłem by zając miejsce obok.- Chociaż trafniejszym określeniem byłoby "kobieta, która mnie wychowała". Wnioskując po twojej minie, musisz coś kojarzyć.- odparł, patrząc w moją stronę. Zastanowiłem się czy poważnie chciałbym w to brnąć. To nie ma szans zakończyć się dobrze.

-Chisato Minerva.- zauważyłem jak ten się wzdryga.- Głośna sprawa sprzed dobrych czterech lat.

- Jakby się kłócić niespełna czterech. Trzy lata i sześć miesięcy. W sobotę zacznie się siódmy miesiąc, a w kwietniu czwarty rok.- poprawił, biorąc ode mnie zdjęcie.- Chcesz tego słuchać? Może być trochę drętwo.- uśmiechnąłem się słabo.

- A co z tobą?- zapytałem.- Mam na myśli... Czy jesteś gotowy by o tym mówić?- milczeliśmy tak długo, aż w końcu nie kontynuowałem tematu.- Wiedziałem, że coś musi stać za tym jak się zachowujesz tylko... Nie sądziłem, że będzie to taka sprawa.

•«♪»•

- Za każdym razem kiedy ktoś o niej wspomina... Nie mogę sobie wybaczyć, że nic nie zrobiłem. Że w zasadzie nie miałem nawet takiej możliwości. Tak bardzo chciałbym móc wrócić do domu. Znowu się z nią przywitać. Przytulić. Opowiedzieć swój dzień. Spędzić razem czas... Ale taka okazja już nigdy nie nastąpi. Bo...- zacisnął dłonie w pięści.- Jej już nie ma.- dokończył. Ten... Ten totalny kretyn! Tyle czasu trzymał w sobie takie coś. Na dodatek obwinia się za coś, na co kompletnie nie miał wpływu. I jeszcze nie mówił mi tego, bo nie chce na mnie tego zrzucać?! Co on sobie w ogóle myśli!? Gdybym wiedział... Nie. Nawet, gdybym wiedział, nie zdziałał bym wiele, jednak... Teraz mogę zrobić więcej niż myślę.- Czasami mam po prostu wrażenie, że to moja wi...- przerwałem mu nie chcąc w ogóle tego słyszeć.

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz