*Pov Norman*
Już od jakiegoś czasu chłopak spał na moich kolanach. Nawet nie mam pojęcia, w którym momencie zacząłem bawić się jego włosami. Były naprawdę delikatne. Zastanawiałem się czy nie odsłonić mu grzywki z twarzyPo wielu wahaniach, ostatecznie podjąłem decyzję, powoli przesuwając kosmyki z jego twarzy za ucho. Początkowo sądziłem, że może jest spory powód, aby mieć tą grzywkę jak dla przykładu jakieś blizny. Zamiast tego ujrzałam całkowicie zdrową twarz z drobnym pieprzykiem w kąciku lewego oka. I... O matko, czy mi się wydaje, ale czy on ma drobne piegi? Przez to, że nasze jedyne spotkania odbywały się w dosyć chaotycznych sytuacjach, nie mogłem mu się aż tak bardzo dokładnie przyjrzeć. Ale teraz, gdy spokojnie wypoczywa na moich kolanach... Droga wolna. Chłopak nagle zaczął mrużyć oczy i lekko wiercić głową. Powoli się budził, a ja zastanawiałem jak zareaguje na naszą pozycję. Powieki uniosły się ku górze, odsłaniając drobne źrenice z ciemnozielonymi* tęczówkami. Zmarszczył brwi, patrząc prosto na moją twarz, przypominając sobie co się dzieje. Po chwili jego twarz wróciła do normalności.
- Witam śpiącą królewnę, jak się spało?
- O dziwo wygodnie.- odparł lekko zaspanym tonem.
- Czemu chowasz twarz za grzywką?
- ... Dziwnie wyglądam.
- Trochę jak emo.- zachichotałem.
- I dlatego, że jest mi wygodnie.- powiedział mrużąc lekko oczy.
- Ładnie wyglądasz, więc nie mów głupot.
- To ty pleciesz trzy po trzy.
- Mówię, że ładnie wyglądasz, a nie głupoty.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuję. Wszystko na poważnie.- odparłem, marszcząc lekko brwi. Czarnowłosy rozszerzył oczy w zaskoczeniu. Teraz jego twarz wydawała się być delikatna wraz z rozchylonymi ustami. Patrzyłem jak jego policzki powoli przybierają drobny odcień różu. Chłopak wystawił ręce, zasłaniając mi tym całą widoczność.
- Przestań mówić tak zawstydzające rzeczy!- zaśmiałem się z jego reakcji. Nagle zmienił pozycję do siadu. Jego włosy, które do tej pory były za uchem, ponownie zasłoniły połowę twarzy.- Czas na rewanż.
- Co masz przez to na myśli?
- Moja kolej, żeby dotknąć twoich włosów.- powiedział całkowice poważnie. Musiałem powstrzymać śmiech. Wyglądał naprawdę zabawnie.
- Jeśli chcesz.- nachyliłem się bardziej w jego kierunku. Uniósł dłoń, sięgając do mojej głowy. Poczułem jak kładzie i zaczyna powoli przesuwać ręką. Kiedy na niego spojrzałem, wydawał się być zaskoczony.- Czemu jesteś taki zdziwiony?- zapytałem.
- Są strasznie miękkie. Myślałem, że będą trochę sztywne po farbowaniu.- zmarszczyłem brwi.
- Po jakim farbowaniu? Przecież to mój naturalny kolor włosów.
- Że co... Nie no, żartujesz sobie ze mnie?- pokręciłem głową.- Nie wierzę. Jesteś jakimś albinosem czy coś?
- Jak nie wierzysz, na biurku stoi zdjęcie z moim tatą. Odziedziczyłem je po nim. A co do drugiego... Być może, kto wie?- czarnowłosy podczas moich słów wstał, podchodząc do miejsca, w którym znajdowała się wspomniana ramka ze zdjęciem. Wziął ją do ręki, przybliżając do twarzy, aby się przyjrzeć. Nie jestem pewny, ale chyba coś wtedy powiedział. To było na tyle ciche, że ciężko cokolwiek z tego zrozumieć.
- Jesteś bardzo podobny do taty.- powiedział głośniej.- Ale nie po oczach, co nie?- uśmiechnąłem się potwierdzając skinieniem głowy. Już jakiś czas temu zauważyłem, że chłopak zwraca uwagę na szczegóły. Odłożył ramkę na swoje miejsce z westchnięciem.- Późno się zrobiło. Będę się zbierać.
- Poczekaj, odprowadzę cię.- powiadomiłem, wstając z łóżka.
- Znowu?
- Już ci ostatnio powiedziałem.- ciemnowłosy wywrócił oczami, wychodząc z pomieszczenia. Z każdym dniem widzę, jak coraz bardziej czuję się swobodnie przemieszczając po mieszkaniu, co bardzo mnie cieszy. Zaczęliśmy się ubierać i w dość stosunkowo niedługim czasie wyszliśmy na zewnątrz. Tak jak ostatnio, zbliżała się dwudziesta druga, przez co na dworze o tej porze panowała ciemność. Oczywiście, skierowaliśmy swoje kroki w stronę przystanku. Gdzieś w połowie drogi usłyszeliśmy krótki dźwięk. Ray od razu sięgnął do kieszeni wyciągając z niej telefon. Jeżeli mam być szczery wyglądał dosyć dziwnie. Trochę, jakby części nie należały do tego modelu. Po otrzymaniu wiadomości, czarnowłosy lekko się uśmiechnął. Lubiłem kiedy to robił. Nawet jeżeli to rzadki widok.
-Wydajesz się być podekscytowany.- powiedziałem, patrząc przed siebie.
- A, um...- zaczął się mieszać w słowach. W międzyczasie schował telefon.- To... Po prostu... Moja mama wraca jutro do domu.
- To słodkie, że tak się cieszysz.- poczułem uderzenie w potylicę.
- Naprawdę musisz z tym przestać.- mruknął, zagłębiając się bardziej w bluzie.
- Nic nie poradzę, że lubię patrzeć jak się zawstydzasz.
- Dla sprostowania, cieszę się, bo nie tylko będę mógł ją zobaczyć. Wtedy... Będzie dobrze. Przez kilka dni, będzie... Naprawdę fajnie.- wyjaśnił.
- Przyjeżdża na długo?- zapytałem, próbując ciągnąć dalej temat.
- Jakoś na tydzień. Tak jak zwykle.- oznajmił.- Fakt, że będę musiał chodzić do szkoły, ale nic nie zepsuje mi tego czasu.
- Nie pozwolę na to.
- He?
- Nie pozwolę ci wrócić do szkoły.
- Sam przecież na to naciskałeś.
- Bo nie wspomniałeś ani słowa, że cię biją. Cholera Ray, gdybym miał o tym choćby odrobinę pojęcia, nawet bym nie pomyślał, żeby o to prosić. Pierw myślałem, że po prostu nie masz chęci czy może nie odpowiada ci sposób nauczania, ale teraz kiedy wiem jak bardzo się myliłem... Nie mogę pozwolić, żebyś dalej cierpiał.- skończyłem, gdy akurat doszliśmy na przystanek. Staliśmy na przeciwko siebie. Chłopak wpatrywał się we mnie uważnie, jakby próbował znaleźć coś chowającego się za moimi intencjami. Miał pecha. Nic z wyjątkiem jego dobra mnie nie obchodziło.
- To tylko tydzień.- odpowiedział po dłuższej chwili.
- Nie ważne ile. Nie chcę, żebyś musiał cierpieć dłużej niż to konieczne. Widziałem do czego są zdolni, więc nie musisz udawać, że to nic takiego.
- Niby kiedy mogłeś...- zatrzymał się.- Jednak nie ciężko cię oszukać, co..?- prychnął.
- Poznał bym cię z daleka. Wiedziałem, że to musiałeś być ty, a po kilku reakcjach miałem już pewność, że spotkaliśmy się na mieście.- z tymi słowami, autobus podjechał pod przystanek. Czarnowłosy chciał odejść, gdy w ostatniej chwili złapałem go za rękę.- Ray...- przerwał mi.
- Nie musisz się martwić. Dam sobie radę przez ten tydzień.- ścisnął mocniej moją dłoń.- Poza tym... Pewnie i tak się spotkamy, więc nie ma się co przejmować.- wyślizgnął rękę z uścisku, wchodząc do pojazdu, który po krótkiej chwili odjechał.
_________________________________________
Witam, prosiaczki!*Wiem, że jako określenie oczu Ray'a używałam "czarnooki", ale to ze względu na ich aż tak ciemny odcień. Z racji, że "zielonooki" jakoś mi nie pasuje, dalej będę stosować to pierwsze sformułowanie. W głębszych opisać myślę, że jednak będę zwracać uwagę na ten zielony kolor.
KOCHANI!!!!
NIE MAM POJĘCIA CO SIE STAŁO, ALE ROZDZIAŁY POMIĘDZY 20, A 30 TOTALNIE SIĘ POMIESZAŁY CHOĆBY NIE WIEM CO SIE STAŁO, NIE MOGĘ TEGO NAPRAWIĆ. Z GŁĘBI SERDUSZKA PRZEPRASZAM ZA TE KOMPLIKACJE ❤️Jak niektórzy mogli też zauważyć, dołączyłam do książki wstęp. Po wróceniu do czytania książek, teraz zwłaszcza tych, które poruszają ważne współczesne kwestie, poczułam, że jest to konieczne. Polecam przeczytać.
CZYTASZ
~°Połączenie°~
Storie d'amoreRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...