11- Chcę być twoim przy...

31 3 0
                                    

*Pov Norman*

Ray
Możesz rozmawiać?

Ciepło ogarniające moje ciało było w tej chwili niemal nie do wytrzymania. Zastanawiam się czy to przypadkiem nie powinno być na odwrót. Skoro mi na tym zależy, to czy ja nie powinienem pisać pierwszy? Chyba, że...

Ja
Oczywiście.

Telefon praktycznie od razu po tej wiadomości zaczął dzwonić. Odebrałem przychodzące połączenie.

- Nie powinieneś przypadkiem spać?- pierwsze co, uzyskałem od niego takie pytanie.

- Przesadzasz. Nie ma jeszcze nawet północy. Poza tym, co się stało?

- He?- wydawał się dosyć zdziwiony.

- Dzwonisz, bo coś się dzieje, prawda? I zgaduję, że znowu siedzisz na dworze. Zdajesz sobie sprawę, że teraz będzie coraz to zimniej? Mam nadzieję, że chociaż przemyślałeś to i wziąłeś kurtkę.

- W co ty się bawisz, Norman?- brzmiał na zdenerwowanego.

- "Bawię"? Naprawdę myślisz, że mnie to "bawi"?- z drugiej strony spotkała mnie tylko cisza. Powoli rozsunąłem drzwi na balkon, gdzie podchodząc do barierki, oparłem się o nią wpatrując w dzisiejsze niebo.- Dzwonisz po dwudziestej trzeciej pod byle pretekstem. Serio myślisz, że ciężko jest się domyślić, że coś się stało?

- Widzę, że jesteś nie w humorze. Zadzwonię innym razem...

- Nie! Ray, czekaj! Nie rozłączaj się!- spojrzałem na ekran z nadzieją, że chłopak nie zakończył połączenia. Na szczęście tego nie zrobił.- Ja... Chcę ci coś powiedzieć.

- Mów. I tak sporo dzisiaj gadasz.- powiedział z nutą obojętności. Wziąłem większy oddech, jakby miał dodać mi chociaż odrobinę pewności siebie.

- Znamy się dopiero od tygodnia. Tak, wiem. Nie odkryłem żadnej nowości, ale nie o to chodzi. Od naszej poprzedniej rozmowy nie minęło jakoś sporo czasu, jednak cały czas nie mogłem wybić sobie z głowy twoich słów. Myślałem i to dosyć dużo, ale sam nie zauważyłem kilku ważnych szczegółów. Kiedyś... Zdarzyło się coś, co bardzo na mnie wpłynęło. Z tego powodu czuję silną potrzebę, aby ci pomóc. Jednak nie tylko dlatego! Może nie znamy się jakoś długo, ale poznałem cię wystarczająco, aby zacząć traktować jak przyjaciela. Pewnie uznasz to za głupie. To całe moje przywiązanie. Myśl co chcesz, ale naprawdę tak to wygląda. Nie próbuję ci w żaden sposób zaszkodzić. Wprost przeciwnie. Nie patrzę na ciebie tylko jak na niedoszłego samobójcę. Również widzę w tobie dobrego przyjaciela. Chciałbym, abyś też mnie tak postrzegał, ale wszystko w swoim czasie. Nie chcę cię pospieszać, zwłaszcza jeżeli wcześniej powiedziałeś, że nie miałeś żadnych przyjaciół. Przyswój sobie trochę tych informacji, dobrze? Poza tym pamiętaj, że razem z pierwszym października, zyskałeś przyjaciela. Możesz mi powierzyć wszystko bez obawy, że przejdzie to w dalsze ręce. "Jestem", choć chyba powinienem powiedzieć "chcę być" twoim oparciem. Wspierać cię, pomagać, gdy tylko tego potrzebujesz. Możesz być niemal przekonany, że mówię to i robię tylko ze względu, żeby przekonać cię do opuszczenia swoich postanowień o popełnieniu samobójstwa, czy dlatego, że zrobiło mi się ciebie żal, ale wiedz, że się mylisz. I to ogromnie. Nigdy nie myślałem nawet, żeby zrobić to wszystko z litości. Kogo byś nie spytał z mojego otoczenia, każdy odpowie, że nie umiem kłamać, także nawet, gdybym próbował raczej sam byś na to wpadł. Dodatkowo, jeżeli dalej nie masz przekonania, przypomnę, że w każdej chwili mogłem zadzwonić na policję czy coś w ten deseń. Jak widzisz, nie robię niczego co mogło by ci zaszkodzić. Nawet nie chciałbym tego robić.- ciemnowłosy nie odpowiedział. Byłem może zbyt szczery, jednakże czułem, że muszę mu powiedzieć jak to według mnie wygląda. Nie wiem w czym mógł leżeć największy jego problem, ale zgaduję, że nie ma do mnie jako tako zaufania ze względu na to jak normalny człowiek by to postrzegał. Z politowaniem i żalem. Nie muszę przechodzić przez to samo by wiedzieć, że to ostatnia rzecz jakiej potrzebują takie osoby.

- To przez ojca.- wzdrygnąłem się słysząc nagle jego głos.

- C-co?

- Pytałeś nie raz, dlaczego siedzę na dworze, gdy z tobą rozmawiam. Masz odpowiedź.- nie mogłem przez chwilę uwierzyć w to co mówił. Czy... naprawdę to zrobił?- Halo? Jesteś tam?

- O-Oczywiście, że tak. Dlaczego on ma być tym powodem? Jest drażliwy czy coś?

- "Drażliwy"? Nie ujął bym tego w ten sposób, ale można powiedzieć, że po części masz rację.

- A co z twoją mamą?- spytałem. Nawet tego nie przemyślałem!

- Pracuje za granicą. Przyjeżdża raz na jakieś dwa miesiące, więc przez większość czasu zostaje z ojcem sam na sam.

- Ciężka sprawa, co?

- Nie nazwałbym jej "ciężką". Prędzej chujową, ale ujmuj jak wolisz. Poza tym, co z tobą? Wspominałeś o tacie. Co z mamą?

- Ja...- słowa ugrzęzły mi w gardle. Jakby cała wcześniejsza pewność czy radość w jednej chwili zniknęły.

- Jeżeli nie masz ochoty mówić to nie będę cię zmuszał.- miałem wrażenie, że mówił to z rozczarowaniem.

- Nie o to chodzi. Zwyczajnie... Nikt o to nie pyta. Ci co mieli wiedzieć, poznali prawdę już na samym początku. Temat ucichł, jednak dalej żyje w mojej głowie. Nie jestem przyzwyczajony by mówić o tym jak o niczym. W listopadzie wyjdzie, że było to dobre trzy lata temu i...

- Nie zmuszaj się. Nie czuj potrzeby mówienia tego tylko ze względu na mnie. Kiedy poczujesz się pewny i na siłach, opowiesz co się stało.

- Dziękuję, Ray.

- Prędzej ja powinienem to zrobić... Głupolu.

- "Głupolu"? Hej, a czy nie byłem przypadkiem tym "inteligentnym?

- Kiedy to niby powiedziałem? Co najwyżej wydajesz się być mądry. Chociaż czasami się zastanawiam czy świnka morska nie ma większego IQ niż ty.

- Pff, wredota.

- Burak.- po tym nastała krótka cisza, która została momentalnie zastąpiona moim śmiechem.- Gdybym mógł wystawił bym ci teraz język.- stwierdził. Po dźwiękach z drugiej strony, mogłem zgadywać, że chłopak właśnie wstaje ze swojego miejsca.- Wiesz, co? Dzisiejsza noc przypomina mi tą, kiedy pierwszy raz zadzwoniłeś. Gdy pierwszy raz usłyszałem twój głos. Księżyc również tak mocno oświetlał wszystko wokół. Również było pełno gwiazd. Powiewał delikatny wiatr. Z jedną drobną różnicą, ale myślę, że wiesz co mam na myśli.

- Co próbujesz przez to powiedzieć?- zapytałem.

- Mimo wszystko... Nie żałuję, że cię poznałem, Norman.- rozszerzyłem oczy, zaskoczony jego słowami.- Więc... Po większym namyśle, sądzę, że mogę spróbować... Zostać twoim prz... Kurwa!- przez chwilę miałem wrażenie, że czas stanął w miejscu. Wszystko działo się tak szybko. Ekran telefonu zmienił się na obraz, przez włączenie kamerki. Moja zrobiła to niemal automatycznie natomiast jego... Patrząc po słowach, to musiał być najzwyklejszy przypadek, jednak... Co za widok!

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz