*Pov Norman*
Może przesadziłem wczoraj? Nie chciałem, żeby jakoś się na mnie złościł. Jeżeli jest zły, czy nie będzie się odzywał? Powinienem go przeprosić? Głupie pytanie, oczywiście, że tak. Teraz to dopiero zrąbałem sprawę. Naprawdę, mało powiedziane. Wyślę mu wiadomość... Nie. Nie wypadało by. Zadzwonię. Cholera, czemu nie wpadłem na to wcześniej, a dopiero teraz, gdy muszę wychodzić z domu!? Westchnąłem, rozpoczynając zakładać buty. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Zmarszczyłem lekko brwi. Kto w tej chwili czegoś chciał? Zobaczyłem tylko trzy zestawione ze sobą literki. Nie wierzę! Myślałem, że to ja się pierwszy odezwę. Jak poparzony chwyciłem telefon i zacząłem go odblokowywać.- Halo?
- Wyszedłem właśnie do szkoły.- było pierwszym co usłyszałem.- Robię to tylko i wyłącznie dlatego, żeby cały twój monolog nie poszedł na marne.
- Tylko dlatego? Czy może nie chcesz przyznać, że jednak robisz to dla mnie?- spytałem z lekkim uśmiechem mimo, że nie mógł go zobaczyć.
- Z-Zamknij się! Niczego takiego nie ma. Wyobrażasz sobie chyba zbyt dużo, co?
- Jesteś pewny?
- Dobra nie ważne. Chciałem tylko ci to powiedzieć. Nara.- nie zdążyłem nawet odpowiedzieć, kiedy połączenie zostało zakończone. Zaśmiałem się wyobrażając sobie zawstydzonego Ray'a. Wszedłem w wiadomości.
Ja
Mam nadzieję, że później się widzimy.Ray
Czekaj, nie żartowałeś wczoraj?Ja
Oczywiście, że nie.
To jak?Ray
Tak jak ostatnio u ciebie?Ja
A trafisz?Ray
Nie śmieszne.
Dam sobie radę.Ja
W takim razie, szesnasta ci odpowiada?Ray
Ta.Zadowolony schowałem urządzenie do kieszeni spodni i wyszedłem z mieszkania.
•«♪»•
Po zakończeniu lekcji wróciłem do domu. Przyznam, że nie wiedzieć czemu zacząłem się stresować jego przyjściem. Nie widzimy się po raz pierwszy, a mam wrażenie jakby tak właśnie było. To głupie. Przecież nic się nie stanie, więc nie mam najmniejszego powodu, żeby jakoś się denerwować. Więc dlaczego z nerwów posprzątałem całe mieszkanie? Spokojnie Norman. Weź wdech i wydech. To nic takiego.
Nagle rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Czym prędzej pospieszyłem, aby je otworzyć. Tak jak się spodziewałem, w progu zastałem Ray'a. Chłopak miał lekko spuszczoną głową. Cicho się przywitał. Zrobiłem to samo, po czym otworzyłem szerzej drzwi, aby w ten sposób zaprosić go środka. Czarnowłosy zrobił to, zaczynając zdejmować buty. Nie powinienem zakładać z góry, że coś się stało, ale coś podpowiada mi, że właśnie tak było.
- Tędy.- pokierowałem go. Przeszliśmy prostym korytarzem do mojego pokoju. Widziałem jak nastolatek rozgląda się po całym pomieszczeniu. Kolejny raz widzę jak to robi. Zaprowadziłem go pod łóżko, gdzie poprosiłem, aby usiadł. Sam w tym czasie ruszyłem do kuchni po jakieś przekąski. Nie mogłem go w końcu przyjąć z pustymi rękami.- Mam nadzieję, że lubisz...- zacząłem, gdy wchodziłem do pomieszczenia, jednak zaprzestałem czegokolwiek. Miski prawie wypadły mi z ręki, gdy zobaczyłem jego twarz. Pod jedynym widocznym okiem, widniał mocny fioletowy ślad. Odłożyłem rzeczy na biurko, by mieć wolne ręce. Czarnowłosy odwrócił i spuścił głowę, jakby myślał, że jest jeszcze szansa, żeby to przede mną ukryć. Usiadłem bokiem, by móc być naprzeciwko niego.- Ty... Co się...
- To nic. Zignoruj.
- Jak mam coś takiego zignorować!?
- Tak jak wszyscy do tej pory.
- Ray.- chłopak uniósł lekko wzrok.- Nie jestem "wszyscy".- odważyłem się na śmiały krok, by położyć dłoń na jego.- Zapamiętaj.- ten nie wyrwał jej. Siedział dalej w tej samej pozycji w bezruchu. Nagle zacisnął ręce w pięści.
- Wiedziałem, że pójście do szkoły to zła decyzja.- wymruczał po chwili. Byłem w nie małym szoku.
- Zrobili... To w szkole? I nikt nie zareagował..?
- Przecież mówiłem ci nie raz, że nikogo nie obchodzę. Mówiłem, że nikt mnie tam nie chce. Masz teraz dowód.- wpatrywałem się w jego twarz, powoli wchłaniając jego słowa. Próbowałem dopatrzeć się jakiejś reakcji z jego strony, ale obojętna mina dalej była na swoim miejscu. Poczułem się okropnie. To w końcu ja namówiłem go, żeby tam poszedł. Mówił, że ma powód by tam nie chodzić, a mimo to i tak naciskałem. Jeżeli naprawdę zrobił to dla mnie... Chciał mi udowodnić jak to się skończy..? Nie, inaczej by tego nie ukrywał. Nie chciał, żebym wiedział. Musiał to zrobić bo... Zepsułem po całości. Nie zważając na nic, wyciągnąłem ręce w jego kierunku. Jedną umiejscowując na plecach, a drugą na tyle jego głowy, mocno przyciągając do siebie. - N-Norman?- usłyszałem pytający ton.
- Przepraszam.- odparłem, czując jak głos lekko mi się zniekształca.- Przepraszam...
- He? Za co?
- Moja wina... Namawiałem cię, żebyś poszedł mimo, że nie chciałeś. Miałem ci pomóc, a nie dokładać. Przepraszam.
- To...- nastała chwila ciszy. Poczułem, jak chłopak również mnie obejmuje, zaciskając lekko dłonie na materiale mojej bluzki.- ... Wcale nie twoja wina.- oparł się czołem o moje ramię.- Głupolu.- nie mogłem pohamować lekkiego uśmiechu. Chyba by zwariował, gdyby tego nie dodał.- Potrafię myśleć za siebie i w każdej chwili mogłem po prostu zmienić decyzję. To ja ją podejmuję i ja za nią odpowiadam.- nie odpowiedziałem. Myślę, że nie było nawet trzeba. Cisza wystarczająco sporo mówiła.
Trwaliśmy w niej tak długo. Zaczynałem coraz bardziej się rozluźniać. Odczuwałem spory komfort. Tak jak nigdy wcześniej. Jakbym idealnie tutaj pasował. Kiedy go przytulam. Tak, jakbyśmy byli dwoma kawałkami puzzli, które jedynie ze sobą odpowiadają. Gdy mam go w swoich ramionach, mam wrażenie, że jestem w stanie chronić go przed wszystkim. Nie pozwolił bym, żeby cokolwiek mu więcej groziło. Tak bardzo chciałbym móc obronić go przed tyloma rzeczami. Czułem jak i chłopak się rozluźnia. Uścisk na plecach zaczął powoli tracić na sile.
- Ray?- gdy nie dostałem odpowiedzi, odsunąłem się na większą odległość. Zachichotałem, widząc, że nastolatek usnął. Pewnie to wszystko kosztowało go wiele emocji. Nic, więc dziwnego. Podsunąłem się bardziej pod ścianę, by móc o nią oprzeć. Czarnowłosy oparł się o moje uda niczym o poduszkę. Nie znamy się niewiadomo jak długo, ale z każdym dniem mam wrażenie, że stajemy się coraz bliżsi. Jak codziennie bardziej się przywiązuję. Czasami zatracam się zapominając jaki faktycznie był mój cel w tym wszystkim. Powstrzymanie go od samobójstwa jak i myśli o nim. Jednak im dłużej trwa nasza relacja, tym bardziej chcę go chronić od wszystkiego co złe. Chcę być pewien, że jest bezpieczny. Że już nic mu nie grozi. Niestety mam okropne przeczucie, że to dopiero początek, a ja już niedługo się o tym przekonam...
_________________________________________
Witam, prosiaczki!
Tego się nie spodziewaliście, co? Ja też nie, więc możemy sobie podać rękę hahaNie no, stwierdziłam, że długo nie wstawiałam rozdziałów i należy się wam jakąś małą rekompensata. Patrząc na fakcie, że utknęłam na chyba 73 rozdziale, nie pamiętam w sumie, to muszę kontynuować jakoś pisanie, a bynajmniej się do tego zmotywować, bo jednak muszę przyznać, że nie mam żadnej motywacji by kończyć tą książkę, więc upsik. Zostało mi nie dużo, ale rozdziały z tych obejmujących "jeden dzień" czasu fabularnego, zajmują mi teraz po rozdział dwa, więc ostatnie rozdziały albo będą coraz dłuższe albo coraz to więcej rozdziałów się pojawi. Jeżeli będę już wiedzieć, postaram się wtedy wrzucać dwa rozdziały tygodniowo by przyspieszyć dla was proces oczekiwania.
Jest sporo rzeczy, które z chęcią wam bym powiedziała, ale chyba zrobię to z kolejnym rozdziałem który wleci.
Miłego wieczoru 🤗💗
CZYTASZ
~°Połączenie°~
RomanceRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...