*Pov Norman*
Od samego rana w szkole panował ogromny chaos. Uczniowie różnych klas przygotowywali ostatnie szczegóły do coraz to zbliżających się zawodów. Szkoła rywalizująca z naszą miała pojawić się koło dziesiątej, więc mieliśmy jeszcze odrobinę czasu by się przygotować. Obecnie siedziałem w zasadzie w pustej klasie, opierając się czołem o blat ławki. Większość już dawno wyszła się przebrać, bądź pomóc w dostrajaniu sal. Sam powinienem powoli zbierać się do wyjścia, jednak nie byłem do tego wszystkiego przekonany. Wiem, że gdybym zawiódł, nikt by mnie o to nie obwiniał, ale... Mimo to nie chciałbym ich zawieść. W prawdzie decyzja o zapisaniu mnie do tej konkurencji należała do całej klasy. Prawie, że jednogłośnie decydując o moim udziale. Co nie zmienia faktu, że nasza porażka była oczywista.Nagle usłyszałem dźwięk rozchylonych drzwi. Następnie kroki zmierzające w moją stronę.
- Stresujesz się?- usłyszałem pytanie. Uniosłem głowę z nad blatu, patrząc na rudowłosą. Dziewczyna usiadła na przeciwnej ławce. Podkręciłem przeciwnie głową.
- Niekoniecznie.- uniosła podejrzliwie brwi, nie będąc przekonana do prawdziwości moich słów.
- Hmm...- mruknęła, wypatrując czegoś za oknem. Żadne z nas nie powiedziało ani jednego słowa. No, a przynajmniej do czasu.- Wiesz, strach przed porażką nie jest zły. To, że się tego boisz oznacza, że ci zależy. A nawet jeżeli nie uda nam się wygrać to grunt, że mogliśmy chociaż trochę dobrze się bawić. I tak. "Nam". Bo nie ważne jaki będzie wynik konkurencji, wszyscy jako klasa go zaakceptujemy. To nasza wygrana albo przegrana. Poza tym nie od samych biegów liczy się ogólny zwycięzca.- patrzyłem na nią, gdy nagły uśmiech przyozdobił jej twarz. Zeszła ze swojego miejsca, podchodząc bliżej mnie. Chwyciła moją rękę, ciągnąc, a tym samym zmuszając do wstania.- A teraz bez zbędnego gadania, bierzesz swoje rzeczy i lecisz przebierać. W końcu nie damy rady bez naszej "małej gwiazdy".- zachichotała. I choć w ogóle nie dała mi możliwości dojścia do słowa, wystarczająco dobrze przeprowadziła monolog by mnie zmotywować. Dla pewności odprowadziła mnie też pod drzwi szatni, a sama zniknęła aż do czasu zawodów.
•«♪»•
Rozglądałem się wokół, będąc już na swoim miejscu startowym. Nasi goście przyjechali już dobrą godzinę temu, jednak w dalszym ciągu nie widziałem nigdzie Ray'a. Co prawda było sporo ludzi, a przynajmniej więcej niż w poprzednich latach. Westchnąłem tym samym poddając się w poszukiwaniach. Krótko po tym oficjalnie zawołano zawodników na pierwszą konkurencję. Oczywiście były nią biegi. Dopiero teraz zauważyłem czarnowłosego nastolatka zmierzającego na miejsce obok mnie. Ubrany był w równie ciemne spodnie do kostek oraz bluzę z przyłączonym do niej numerem zawodnika. Uśmiechnąłem się, widząc znajomego chłopaka. Ten co prawda nie odwzajemnił gestu. Bez słowa zajęliśmy prawidłowe pozycje.
Gdy usłyszeliśmy dźwięk dający sygnał o starcie, rozpoczęliśmy bieg. Wybiłem się jak najmocniej, jednak moja ogólna prędkość nie należy do najlepszych. W pierwszych sekundach byliśmy niemal w tej samej linii, jednak nie było trzeba było długo czekać, żeby moje drobne "prowadzenie" zniknęło. Wcale nie dziwiłem się ze swojej pozycji. W zasadzie jako ostatni dobiegłem na metę, odczuwając już drobne duszności. Od razu po przekroczeniu ustalonego miejsca oznaczającego koniec biegów, stanąłem, kładąc dłonie na kolanach. Nie zwracałem uwagi na nic dookoła, a dodatkowo strasznie szumiało mi w uszach. Próbowałem wziąć większy wdech. Właśnie tak się kończy "dawanie z siebie wszystkiego". Nagle przed oczami pojawiła się butelka wody. Zmęczony ledwo uniosłem głowę by zobaczyć tam stojącego Ray'a. Bez słowa przyjąłem napój.
- Wszystko w porządku?- zapytał. Pokręciłem głową, chcąc zapewnić o prawdziwości moich słów, jednak ten nie wyglądał na przekonanego.- Oh, przestań. Ledwo oddychasz. Chodź zejść na bok.- podszedł bliżej, zakładając rękę pod moją i pomagając odejść. Oparłem się o barierki, otaczające całą bieżnię.- Nie sądziłem, że masz aż tak słabą kondycję.- uśmiechnąłem się słabo.
CZYTASZ
~°Połączenie°~
RomanceRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...